Tradycyjne nieszpory maryjne w awangardowej interpretacji – Simon-Pierre Bestion & La Tempête

Po pieśni podkreślające wielkość Matki Boskiej sięgało wielu kompozytorów. Claudio Monteverdi szczególnie zapisał się na kartach muzycznej historii. Jako pierwszy połączył sztywne zasady obowiązujące w renesansowej muzyce z barokowymi eksperymentami. Jak tę innowacyjną formę zinterpretuje francuska grupa La Tempête prowadzona przez Simona-Pierre’a Bestiona? Dowiemy się już 29 marca.

Claudio Monteverdi – włoski kompozytor

Innowator, który pierwsze kompozytorskie próby podejmował w wieku piętnastu lat, kiedy to opublikowano zbiór motetów, czyli wokalnych utworów traktowanych za najwybitniejszą formę polifonii renesansowej. Choć niewiele wiadomo o jego wykształceniu muzycznym, są przesłanki, by twierdzić, że pełnił funkcję mistrza chóru kaplicy we włoskiej Cremonie. W kolejnych latach skupił się na tworzeniu, czyli wokalnych wielogłosowych utworów. Madrigali Spiritigal z 1583 roku poświęcił hrabiemu z Werony, a następne – prezydentowi mediolańskiego senatu.

Przez kilka lat pracował na dworze księcia Vincenza I Gonzagi, z którym się zaprzyjaźnił i uczestniczył z nim w wielu kampaniach wojskowych. Władca miała ambicję ukonstytuowania centra muzycznego, dlatego też rekrutował najwybitniejszych muzyków ówczesnej Europy. W ten sposób poza Monteverdim trafili do niego m.in. flamandzki kompozytor Giaches de Wert, włoski skrzypek Salamone Rossi czy śpiewaczka Madama Europa. Tam też Claudio Monteverdi poznał swoją przyszłą żonę, także śpiewaczkę – Claudię de Cattaneis, z którą doczekał się trójki dzieci.

Claudio Monteverdi jako barokowy prekursor

Od 1601 roku po śmierci poprzednich maestro di capella rolę tę pełnił sam Monteverdi. W ówczesnych publikacjach teoretycy muzyki krytykowali podejście kompozytora do dźwięków. Uważali, że łamie zasady stile antico, zgodnie z którymi muzyka powinna być pozbawiona niepotrzebnych dekoracji i trzymać się sztywno ustalonych zasad. Podczas tego sporu Monteverdi nazwał ten styl prima practica, aby odróżnić własną strategię – seconda practica. Jego koncepcja polegała na oddaniu większej roli tekstowi, który dotychczas był całkowicie podporządkowany warstwie muzycznej. Ideę Monteverdiego z czasem zaczęto określać stile moderno, aby wskazać na jej nowatorskość.

Podczas przebywania na dworze Gonzagi Monteverdi skomponował wiele ciekawych dzieł – były to m.in. opera L’Orfeo, opera L’Arianna, balet Il ballo delle integrate. W tym czasie zmarła również żona kompozytora, osierocając trójkę dzieci. Z kolei przeznaczona do odegrania tytułowej Arianny śpiewaczka zmarła na ospę. Zrozpaczony Monteverdi popadł w konflikt z księciem, przeszedł na emeryturę, prosił ministra o zwolnienie z obowiązków maestra, a nawet ponownie zatrudnił się na dworze.

Vespro della Beata Vergine, czyli kompozycja na styku epok

W czasie trwania konfliktu Monteverdi napisał słynne niespory. Vespro della Beata Vergine zadedykował papieżowi Pawłowi V, na spotkaniu z którym chciał porozmawiać o przyszłości jednego z synów – marzył o tym, by umieścić potomka w seminarium duchownym. Czy do spotkania doszło – nie wiadomo. Pewnym jest jednak fakt, że nieszpory to wieczorne czuwanie poświęcone Matce Boskiej. Obrządek rzymski kultywuje stały układ tego nabożeństwa – wezwania, hymny, psalmy, pieśni, czytanie Nowego Testamentu, responsorium (śpiewana modlitwa), Magnificat, litania, Modlitwa Pańska oraz modlitwa finiszująca.

Napisane w 1610 roku Vespro della Beata Vergine, czyli Niespory ku czci Najświętszej Maryi Panny nieco przełamują schemat. Trwający 90 minut utwór zawiera kompozycje dla solistów, chóru i orkiestry. Różnorodny styl zawdzięcza połączeniu tradycyjnego chorału z barokowymi innowacjami. Poza łacińskimi linijkami Monteverdi wstawił wersety w oryginalne, to jest w języku hebrajskim. Oprócz psalmów soliści wyśpiewują motety, czyli wielogłosowe fragmenty. Na Cantus firmus, czyli stały śpiew linii melodycznej, kompozytor wybrał chorał gregoriański, pokazując, że w ramach wszystkich 13 części można komponować, trzymając się sztywnych zasad i eksperymentując w ich obrębie z danymi fragmentami.

Simon-Pierre Bestion & La Tempête

O tym, jak innowacyjnym dziełem są nieszpory Vespro della Beata Vergine, przekonywać nas będą La Tempête oraz Simon-Pierre Bestion. 26 śpiewaków i 22 instrumentalistów z francuskiej formacji La Tempête już 29 marca wprowadzą nas w wyjątkowy wielkanocny nastrój. Jakby badanie doświadczeń użytkowników i eksperymenty z formą nie były wystarczające w czasach Monteverdiego, Simon-Pierre Bestion proponuje kolejne novum.

Vespro della Beata Vergine w wersji francuskiego dyrygenta zyskują nowy wymiar. Śledząc pozostawione przez barokowego kompozytora wskazówki, Bestion dodaje niespotykane instrumenty takie jak: flety traverso, szofar czy teorby. Ponadto do warstwy śpiewanych wprowadza inspiracje egzotycznymi częściami świata, stąd też możemy spodziewać się korsykańskich wokaliz czy dźwięków Bliskiego Wschodu.

Bilety na ten niepowtarzalny koncert dostępne są na: https://cavatinahall.pl/events/monteverdi-vespro-della-beata-vergine-simon-pierre-bestion-i-la-tempete/.

Muniek i Przyjaciele – Bob Dylan, T.Love i Szwagierkolaska w akustycznej wersji

Przeboje, ballady i mniej znane utwory – Muniek i Przyjaciele przeprowadzili publiczność przez ponad cztery dekady działalności artystycznej samego wokalisty. Które pieśni zabrzmiały 13 marca w Cavatina Hall?

Muniek i Przyjaciele, czyli od Boba Dylana do T.Love

Muniek Staszczyk rozpoczął koncert od utworu… nie, nie był to przebój T.Love, solowa piosenka ani szlagier Szwagrakolaski. Na przekór oczekiwaniom dziełem inicjującym wydarzenie ustanowił Dookoła Wieży.Oryginał zatytułowany All Along the Watchtower to niemal sześćdziesięcioletni już tekst Boba Dylana. Historia mówiąca o rockowym poecie, który po wypadku pod wpływem narkotyków całkowicie zmienia swoje życie, szukając ukojenia w Biblii, idealnie pasuje do życiorysu samego wokalisty.

Po tak mocnym wstępie Muniek przeszedł do utworu 1996 znanego publiczności z albumu Al Capone formacji T.Love, której nieprzerwanie od ponad czterdziestu lat frontmanem jest sam występujący. Make War Not Love koresponduje z utworem pod tym samym tytułem amerykańskiej kapeli Pro-Pain. Podobnie antywojenne przesłanie ma wiersz Władysława Broniewskiego Kalambury, który wykonywał zespół Pustki. Publiczność w Cavatina Hall miała okazję usłyszeć go w wersji Muńka Staszczyka.

Muniek i Przyjaciele, czyli od Boba Dylana do T.Love

Muniek Staszczyk – Szwagierkolaska i solowe projekty

Choć sam wokalista nie należy do zbyt rozmownych podczas występów na żywo, towarzyszący mu gitarzyści Janusz Pęczak o pseudonimie Jahlove oraz Cezariusz Kosman nadrabiali humorem i rozbawiali sluchaczy. Przypomnieli samemu Muńkowi, że nazywany przez niego nowym singiel Zabawki, został napisany już sześć lat temu. Kolejną słodko-gorzką historią panowie opowiedzieli w Apaszem Stasiek był. Ten utwór pochodzi z repertuaru kapeli Szwagierkolaska. Etnicznym akcentem nawiązującym do czasów około wojennych była bandżola, na której melodię zagrał Cezariusz Kosman.

Pola to singiel, który w 2019 roku promował solowy album Muńka Syn miastaChoć większość kojarzy piękny teledysk z Agatą Buzek w roli głównej, mało kto wie, że za jego tekst i kompozycję odpowiadał sam Dawid Podsiadło! Po tej pieśni wokalista kontynuował krytyczne rozważania. Pracuj albo głoduj jest również drwiącą obserwacją społeczeństwa. Sam utwór pochodzi z albumu I Hate Rock’n’Roll z 2006 roku projektu T.Love.

Muniek Staszczyk – Szwagierkolaska i solowe projekty

Od czasów liceum do angielskiej emigracji – życie Muńka w pigułce

Niewiele szkół może się pochwalić swoim hymnem, a taki właśnie jest czwarte Liceum Ogólnokształcące w Częstochowie, które wokalista uwiecznił w utworze IV LO, znanym również jako Liceum.Podobnie jak ta piosenka, Bóg należy do fonografii T.Love. W tym utworze publiczność miała okazję usłyszeć solówki obu gitarzystów. Natomiast Ajrisz to także jeden z najbardziej znanych przebojów kapeli. Jego premiera miała miejsce na albumie Model o1, który uzyskał status złotej płyty.

Mniej znanym utworem z repertuaru T.Love jest Na brukuPłyta Pocisk miłości z 1991 roku to zapis życia na emigracji w Anglii, do której na przełomie dekad wyruszył sam Muniek. I love you to również hicior grupy, choć nigdy nie pojawił się oficjalnie na albumach, poza jednym – koncertowym pod tym samym tytułem z 1994 roku. Kolejna pieśń, czyli Wychowanie, pojawiła się na pierwszym oficjalnym, choć na przestrzeni kariery zespołu, czwartym albumie zatytułowanym po prostu Wychowanie.

Od czasów liceum do angielskiej emigracji – życie Muńka w pigułce

Przeboje i mniej znane odsłony T.Love

T.Love ma szczęście do popularności utworów, które nie są uwiecznione na profesjonalnych krążkach. Autobusy i tramwaje zostały napisane w 1988 roku i już wtedy zgromadziły rzesze fanów. Oficjalnie zadebiutowały na krążku Dzieci rewolucji 1982–92 z 1992 roku. Kolejne wyśpiewane piosenki, czyli King oraz Nie, nie, nie to dwa kamienie milowe w karierze T.Love. Tym razem wokalista zaproponował ich odsłonę w nieco spokojniejszej wersji.

Pojawienie się w polskiej kulturze tekstu Boba Dylana nazwanego w oryginale The Times They Are a-Changin’ to zasługa Filipa Łobodzińskiego. W 2016 roku postanowił zaprosić do współpracy kilku fantastycznych polskich śpiewaków, czego efektem stała się płyta Niepotrzebna pogodynka żeby znać kierunek wiatruZ tego też nagrania pochodzi wersja Muńka, czyli Czasy nadchodzą nowe, czyli cover dzieła samego Dylana. Tym utworem Muniek i Przyjaciele zakończyli koncert.

Jednak tylko pozornie. Zarówno zgromadzona publiczność nie dała się długo namawiać na prośbę o bis, jak i sami panowie, którzy chętnie zasiedli do instrumentów. Banalny znalazł się na albumie Antyidol z 1999 rokuktóry przez wielu określany jest jako małosprzedażowy, z powodu braku wyjątkowego przeboju. Takim z kolei niewątpliwie jest Warszawa pochodząca z albumu Pocisk miłości z 1991 roku. Wyznanie miłości do stolicy kraju stało się idealnym zakończeniem wydarzenia.

Yann Tiersen – mapowanie dźwiękami świata

Jedyna taka możliwość na skalę całego kraju! 11 marca mieliśmy okazję być częścią koncertu, performansu i wielkich emocji. Yann Tiersen przygotował nietuzinkowe show będące hołdem dla muzyki klasycznej i podziwem dla futurystycznych dźwięków. Zobaczcie, jak było!

Yann Tiersen – Kerber Complete Tour: Solo Piano + Electronics

Dżinsy, T-shirt i koszula w kratę – wszyscy, którzy oczekiwali pompatycznego koncertu z muzyką poważną znaną z Amelii, mogli poczuć się nieco zawiedzeni. Nie tak szybko! Choć artysta próbował rozpocząć koncert od brzmień elektronicznych, niepowodzenia sprzętowe spowodowały, że chcąc nie chcąc zaspokoił potrzeby melomanów.

Gdy tylko Yann Tiersen zasiadł do pianina, od razu dało się wyczuć niemal pięćdziesięcioletnie doświadczenie w grze na instrumentach, szczególnie na klawiszach. Niemal jednym tchem zagrane kompozycje udowodniły, że artysta jest wszechstronnym wirtuozem. Podczas sześciu ballad Tiersen zaprezentował całą skalę emocji – od ogarniającego smutku, po nostalgiczny uśmiech, do rodzącej się radości. A wszystko to pozostając nadal skromnym wykonawcą, który poza wypowiadaniem „thank you” nie skalał odbioru muzyki niepotrzebnymi dygresjami.

Yann Tiersen – Kerber Complete Tour: Solo Piano + Electronics

Morza, brzegi i inne elementy natury

Minimalistyczne akordy pozwalały przenieść się na wyspę Ushant, czyli miejsce zamieszkania kompozytora. Na Ouessant (bo tak brzmi francuska nazwa miejsca) mieści się jedna wioska, którą zamieszkuje około tysiąca osób. Surowy krajobraz, spokojne życie i bliskość natury, czyli codzienność muzyka pojawiała się wraz z kolejnymi taktami. W ten sposób jeszcze przyjemniej było słuchaczom wizualizować sobie mapę krajobrazu bretońskiej okolicy samego autora.

Podczas całego koncertu artyście towarzyszyły jedynie: pianino i konsola didżejska. Po instrumentalnej części występu nadszedł czas na elektroniczne show. Pierwszy set zawierał cztery kompozycje. Odgłosy nawołujących się stworzeń morskich przypominające echolokację uświadamiały słuchaczom, że nie są jedynymi istotami na świecie. Każda następna pętla dźwięków wywoływała wspomnienia związane z przypływami i odpływami Morza Celtyckiego, które oblewa brzegi Ushant.

Morza, brzegi i inne elementy natury

Dryfując z elektronicznym pulsem

Zaprezentowane w setach utwory pochodzą ze słynnego albumu 11 5 18 2 5 18 z 2022 rokuktóry w całości powstał w domowym studiu artysty na wyspie. Również z tej płyty można usłyszeć było dzieła nieco bardziej kojarzące się z muzyką elektroniczną. Powoli rozkręcające się tempo z zapętlonym motywem pozwalało niemal wpaść w pulsujący trans.

Trzeci set zaskoczył wszystkich. Każdy poprzedni eskalował coraz mocniej, co spowodowało, że przy ostatnim publiczność już nie mogła się powstrzymać. Część z widowni ruszyła ochoczo w stronę sceny, aby potańczyć do muzyki Yana Tiersena. Konsekwentnie budowany symbiotyczny ekosystem osiągnął apogeum, a ono musiało znaleźć ujście w postaci tanecznych podrygów.

Dryfując z elektronicznym pulsem

Yann Tiersen – artysta samodzielnie genialny

Dla spragnionych bardziej klasycznych dźwięków, Yann Tiersen miał niespodziankę. Po tanecznym szaleństwie pianista zasiadł na powrót do ukochanego instrumentu. Po raz kolejny udowadniając, że radzi sobie znakomicie zarówno z klasycznymi narzędziami muzycznymi, jak i tymi nowoczesnymi. Kilka sekund wystarczyło, aby kompozytor przestawił się na zmianę zakresu dźwięków. Na finał zostawił jeszcze jedną kompozycję pochodzącą także z albumu Kerber, która stała się (przypadkowo z racji początkowej zmiany) swoistą klamrą kompozycyjną.

Tak też zakończył się jedyny w Polsce i wyjątkowy koncert Yanna Tiersena. Trasa artysty potrwa do końca marca. Jeśli więc ktoś nie zdążył dotrzeć do Cavatina Hall na to wspaniałe przedsięwzięcie, ma jeszcze szansę na spotkanie z kompozytorem w Skandynawii lub Francji. A my sami liczymy po cichutku, że Yann nie każe nam na siebie długo czekać i odwiedzi nas jeszcze w tym roku!

Yann Tiersen – artysta samodzielnie genialny

Capella Cracoviensis & Ian Bostridge w cyklu Cavatina Hall Essentials

Arie i chorały opowiadające mękę i śmierć Jezusa to temat przewodni spotkania z Capellą Cracoviensis i zaproszonym gościem. Kameralny chór i orkiestra w połączeniu z głosem angielskiego tenora wprowadzą nas w atmosferę Świąt Wielkiej Nocy. Już 24 marca w Cavatina Hall usłyszymy interpretację Pasji według świętego Jana autorstwa Jana Sebastiana Bacha zaaranżowanych na muzykę instrumentów z epoki.

Pasja według świętego Jana autorstwa Jana Sebastiana Bacha

Jan Sebastian Bach to jeden z najoryginalniejszych kompozytorów na przestrzeni dziejów. Niemiecki artysta zapisał się na kartach historii wybitnymi dziełami. Jedną z takich prac jest Pasja według świętego Jana. Pasja kantatowo-oratoryjna to składające się z części wokalnych, instrumentalnych i recytatorskich arcydzieło wyśpiewywane w okresie postnym w kościołach katolickich. Swoją formą nieco przypomina operę, choć pozbawiona jest elementów scenicznych takich jak kostiumy, charakteryzacja aktorów czy scenografia.

Jako kantor Bach był odpowiedzialny za muzyczną część wspólnoty kościelnej. Początkowo nie do końca znajdywał poparcie u wiernych i władz miejskich. W tym czasie zgodnie z wymaganiami na każde niedzielne nabożeństwo przygotowywał nowe kantaty. Prawdopodobnie w tym okresie powstała napisana specjalnie na Święta Wielkiej Nocy Pasja według świętego JanaPrawykonanie miało miejsce w Wielki Piątek w 1724 roku w kościele św. Mikołaja w Lipsku.

Capella Cracoviensis – barokowe aranżacje ikonicznych dzieł

Za tę dwuczęściową pasję w części instrumentalnej odpowiadać będzie Capella Cracoviensis. To założony w 1970 roku przez dyrektora Filharmonii Krakowskiej Jerzego Katlewicza projekt. Początkowo był to chór kameralny połączony z orkiestrą. Po oddaniu inicjatywy w ręce Stanisława Gałońskiego ten projekt artystyczny zmienił program na muzykę dawną. W repertuarze obecne są takie ilustracje jak: średniowieczne utwory, renesansowe polifonie, barokowe pieśni, romantyczne opery oraz prawykonania muzyki klasycznej.

Od 2008 roku dyrektorem naczelnym i artystycznym jest Jan Tomasz Adamus. Organista, dyrygent oraz klawesynista uczył się w szkołach muzycznych w Amsterdamie i Krakowie. To właśnie jego pomysłem był powrót do odgrywania muzyki dawnej na instrumentach z danej epoki. Viola da gamba, harfa, kontrafagot – to tylko kilka z przykładów brzmień.

Capella Cracoviensis ma na swoim koncie wiele prestiżowych współprac, np. z Jakubem Józefem Orlińskim, Paulem Goodwinem, Paulem McCreeshem, Christopem Roussetem czy Giulianem Carmignolem. Ich koncert można było oglądać m.in. w: Händel Festspiele Hall, Concertgebouw Amsterdam, Opéra Royal Versailles, Bachfest Leipzig. Na koncie chóru i orkiestry jest również kilkanaście albumów z muzyką dawną:

  • Made for Opera z 2022 roku z Nadine Sierrą;
  • Vivaldi Stabat Mater z 2022 z Jakubem Józefem Orlińskim;
  • Halka version 1848 z 2021 roku;
  • Pla: Oboe Concerto z Magdaleną Karolak z 2021 roku;
  • Antologia Polifonii Renesansowej z 2020 roku;
  • Adam Jastrzębski et consortes z 2018 roku;
  • Porpora: Germanico In Germania z Nicolą Porporą z 2018 roku;
  • Pergolesi: Adriano in Siria – Sinfonia z 2016 roku;
  • Chorały Gregoriańskie ku czci polskich Świętych z 2002 roku.

Ian Bostridge – arie i chorały z Capellą Cracoviensis

Podczas koncertu w Cavatina Hall do Capelli Cracoviensis dołączy Ian Bostridge. Angielski tenor będzie towarzyszył trzydziestopięcioosobowej orkiestrze oraz dziewiętnastoosobowemu chórowi. Wspólnie odegrają kompozycje Jana Sebastiana Bacha. Ian Bostridge wcieli się w rolę samego ewangelisty, bowiem pasja ta w większości bazuje na Ewangelii św. Jana, jedynie niewielkie fragmenty pochodzą z Ewangelii św. Mateusza. Śpiewacy z Capelli Cracoviensis odegrają rolę pozostałych bohaterów, czyli Jezusa, Piotra, Piłata oraz chóru.

Barokowe pieśni to nieprzypadkowe połączenie Iana Bostridge’a z krakowskim projektem. Pieśniarz od wielu lat pasjonował się śpiewem. Początkowo swoją karierę nakierunkował na pracę naukową z zakresu historii nowożytnej. Jednak po jakimś czasie wykładania na uczelni Corpus Christi College przy University of Cambridge porzucił zawód, by zająć się muzyką dawną. Jak radzi sobie jako śpiewak, dowiemy się już w marcu.

Ian Bostridge – arie i chorały z Capellą Cracoviensis

Cavatina Hall Essentials – niebanalne spojrzenie na muzykę klasyczną

Zainicjowany w grudniu 2023 roku cykl to wyjątkowe spotkania publiczności z oryginalnymi projektami przełamującymi schematy. Śpiewacy z całego świata, wybitni dyrygenci oraz wspaniałe orkiestry to podstawy Cavatina Hall Essentials. Najbliższym koncertem z tego cyklu będzie właśnie projekt Iana Bostridge’a z Capellą Cracoviensis. Już 24 marca w Cavatina Hall odbędzie się ten niepowtarzalny koncert.

Bilety są dostępne na: https://cavatinahall.pl/events/pasja-wg-sw-jana-johann-sebastian-bach-ian-bostrige-capella-cracoviensis/.

Powrót

Janusz Radek, Katarzyna Groniec i Maja Kleszcz w hołdzie Ewie Demarczyk

Polskie liryki, niezwykłe emocje i subtelna wrażliwość – koncert Serwus Madonna zaskoczył oryginalnością. 7 marca Janusz Radek, Katarzyna Groniec i Maja Kleszcz przeprowadzili nas przez historię polskiej muzyki, twórczości Piwnicy pod Baranami i charyzmy samej Ewy Demarczyk.

Janusz Radek – wirtuoz wysokich tonów

Koncert zainicjował sam Janusz Radek. Przy jazzowym akompaniamencie powitał publiczność krótkim streszczeniem, czego możemy spodziewać się podczas najbliższych dwóch godzin. Niebieska patelnia to jedna z naczelnych pieśni Piwnicy pod Baranami. Tekst napisał sam Wiesław Dymny, którego nazwisko powracało podczas koncertu wielokrotnie. Z tego nieco zabawnego utworu artysta szybko przeszedł do Ballady o cudownych narodzinach Bolesława Krzywoustego. Rozsławiony przez Ewę Demarczyk utwór pokazał wirtuozerię Janusza Radka – sprawność w operowaniu różnymi wysokościami dźwięków, dykcję oraz umiejętności interpretacyjne niczym w piosence aktorskiej.

Beatboxem wokalista wprowadził słuchaczy w sensualną opowieść o Nagiej dziewczynie. Tekst również napisał Wiesław Dymy. Podobnie jak i historii nawiązującej do tytułu recitalu, czyli Moja Madonna. Historie Dymnego nie tylko zawierają ciekawe anegdoty i obserwacje rzeczywistości, są również mocnymi wyzwaniami dla wykonującego – nagromadzenie słów, szybkie tempo i zmieniające się rejestry nie dla każdej osoby są łatwe. Sam Janusz Radek poradził sobie z pieśniami śpiewająco.

Janusz Radek – wirtuoz wysokich tonów

Maja Kleszcz – Rebeka z Madonnami

Do Madonn nawiązała także Maja Kleszcz. Wokalistka przez lata była wokalistką Kapeli ze Wsi Warszawa. Zespół skupiał się głównie na muzyce folkowej. Artystka udowodniła, że potrafi poruszać się w różnorakich gatunkachKaruzela z Madonnami, choć napisana jako wiersz przez Mirona Białoszewskiego, największy rozkwit przeżyła po wykonaniu jej przez Ewę Demarczyk.

Z kolei druga z pieśni, którą zaproponowała Maja Kleszcz, to Rebeka. Utwór ten powstał jako tango niemal sto lat temu. Prawykonanie miało miejsce w jednej z warszawskich rewii teatr kabaretowego Morskie Oko. Najbardziej znanym wykonaniem jest to należące do Ewy Demarczyk. Maja Kleszcz wystąpiła z tym utworem na Gali 31. Przeglądu Piosenki Aktorskiej „Anioły w kolorze» – piosenki Ewy Demarczyk”, które to przyniosło jej ogromne uznanie wśród krytyków.

Maja Kleszcz – Rebeka z Madonnami

Polskie liryki na melodię głosu Janusza Radka

Po pierwszym gościnnym występie na scenie powrócił Janusz Radek. Utworem otwierającym tę cześć było Grande Valse Brillante, czyli fragment poematu dygresyjnego Kwiaty polskie autorstwa Juliana Tuwima. Po tej pieśni nadszedł czas na… naukę. Wokalista, zapowiadając następną pieśń, nauczył publiczność kilku wokaliz. Wszystko po to, aby widzowie w odpowiednim momencie wspomogli refren Jak kania dżdżu. Tym razem był to hołd dla innego twórcy związanego z Piwnicą pod Baranami, czyi Jana Kantego Pawluśkiewicza.

Groszki i róże to także pieśń kojarząca się z Ewą Demarczyk. Słowa Henryka Rostworowskiego i Juliana Kacpra stały się czołową balladą krakowskiego kabaretu i samej artystki. Wiersz Krzysztofa Kamila Baczyńskiego również rozsławiło wykonanie Ewy Demarczyk. Sur le pont d’Avignon w oryginale pochodzi z francuskiej piosenki. Skoczna melodia zmieniła się w jazzową aranżację, co pozwoliło towarzyszącym Januszowi Radkowi muzykom przedstawić się brzmieniowo podczas solowych partii improwizacji.

Polskie liryki na melodię głosu Janusza Radka

Katarzyna Groniec – czuła przewodniczka ballad

W końcu nadszedł czas na drugą gościnię. Katarzyna Groniec od lat konsekwentnie wizerunek artystki wrażliwej. Na scenie pojawiła się wokalistka i operujący gitarą Tomek „Harry” Waldowicz, na co dzień znany jako perkusista m.in. zespołu LemOn czy Anny Rusowicz. Skrzypek Hercowicz autorstwa Osipa Mandelsztama z bardzo emocjonalnym tekstem dodatkowo został wzmocniony na poziomie przekazu balladową interpretacja.

W kolejnym utworze sceneria Cavatiny Hall oraz wydobywające się dźwięki gitary w akustycznej odsłonie wprowadziły nas w klimat niczym z miasteczka Twin Peaks. Tomaszów w wersji Ewy Demarczyk to przełożenie na warstwę muzyczną niekończącej się tęsknoty autora oryginału, czyli Juliana Tuwima i jego liryku Przy okrągłym stole. Cóż to był za genialny ładunek emocjonalny!

Katarzyna Groniec – czuła przewodniczka ballad

Brawurowe interpretacje Ewy Demarczyk

Janusz Radek powrócił na scenę z interpretacją wiesza Anrieja Biełego – Panna śnieżne. Pędzący rytm podchwycili sami muzycy, zaskakując nas propozycją solo smyczkowego oraz beatboxu samego wokalisty. Innym sposobem na czerpanie z polskiej literatury i umiejętności operowania głosem było wykonanie liryku Krzysztofa Kamila Baczyńskiego Niebo złote ci otworzę. Kolejną kompozycję Janusz Radek zakończył sugestywna melorecytacją. Sonet XLIX wyłamuje się z polskiej tradycji, ponieważ jego autorstwo przypisuje się nie komu innemu jak Szekspirowi. Muzykę napisał Piotr Walewski.

Zgodnie z zapowiedzią Janusza Radka dobrnęliśmy do ostatniej, szesnastej piosenki. Ponownie pojawił się utwór angielskiego poety – drwiąca Pieśń Puka skomponowana została przez Leszka Możdżera.Na bis nie musieliśmy jednak długo czekać. Na scenie wyszli wszyscy artyści. Maja Kleszcz i Katarzyna Groniec wspomogły Janusza Radka wykonaniu Na moście w Avignon. Tym wspólnym refrenem pożegnaliśmy muzyków na dobre. Oby nie na zawsze! Czekamy na kolejne spotkania!

Brawurowe interpretacje Ewy Demarczyk

Zbigniew Zamachowski – aktor, bard, kabareciarz

Wspaniały aktor, fantastyczny humorysta i jeszcze ciekawszy wokalista. Zbigniewa Zamachowski był gościem Cavatina Hall 4 marca. Jakie niespodzianki zawarł w swoim recitalu? Czym urzekł publiczność najbardziej?

Z łódzkich Brzezin do stołecznej Warszawy

Pianino, krzesło i gitara – takie akcesoria przywitały nas na scenie Cavatina Hall. Na głównego bohatera wieczoru nie musieliśmy jednak zbyt długo czekać. Punktualnie o 19:00 na podniesienie wmaszerował nie kto inny, a Zbigniew Zamachowski. Po kilku minutach anegdot postanowił opowiedzieć o sobie bardziej śpiewająco. Koncert rozpoczęło solo fortepianowe w wykonaniu aktora, któremu towarzyszyła najbardziej znana piosenka Zamachowskiego, czyli W małym miasteczku. Jak zdradził sam autor, tekst ten ma już ponad czterdzieści lat i opowiada o jego rodzinnej miejscowości – Brzezinach pod Łodzią.

Kolejnej anegdocie przygrywał akompaniament utworu Romance de Amor, którego domniemanym twórcą jest Vincente Gómez. W tym czasie do wokalisty dołączył Roman Hudaszek – znany w środowisku kabaretowym pianista. Panowie przez cały występ świetnie się uzupełniali zarówno w warstwie muzycznej, jak i kabaretowej. Wtedy też nadszedł czas na pieśń Piotra Bukartyka Luz i zapał.

Z łódzkich Brzezin do stołecznej Warszawy

Zbigniew Zamachowski i jego sensualne życiowe wybory

Na melodię Jedzie pociąg z daleka, wszak piosenka opowiadała o historii wagonowej, muzycy zagrali kolejną pieśń, tym razem Papkina autorstwa Jacka Kleyffa. Niemniej zabawną przygodę opisał sam Zamachowski w Credo życiowe na głos męski i trzy nieskomplikowane funkcje gitarowe. Utwór ten również posiada słowa i muzykę napisaną przez samego Zamachowskiego.

Piosenka Bo we mnie seks najbardziej znana ze zmysłowego wykonania Kaliny Jędrusik kojarzona jest z wyzwoleniem, ekstrawagancją i kobiecością. Interpretacja wokalisty pokazała, że z powodzeniem może być śpiewana również przez mężczyznę i wcale nie traci w odbiorze. Inną sensualną pieśnią była Piosenka o Zielińskiej. Liryka Agnieszki Osieckiej i muzyka Andrzeja Zielińskiego znanego ze Skaldów wybrzmiała równie pięknie co oryginał.

Zbigniew Zamachowski i jego sensualne życiowe wybory

Kącik translatorski im. Zbigniewa Zamachowskiego

Jaromír Nohavica to jeden z ulubionych przez Zamachowskiego artystów. Nie mogło więc zabraknąć utwory uwielbianego kolegi. Gdy odwalę kitę została w całości napisana i skomponowana przez czeskiego muzyka. Poszukując światowych pieśni, które urzekną każdego, aktor zdecydował się na dodanie do recitalu utworu Antônia Carlosa Jobima, które w własnym tłumaczeniu zatytułował jako Nieczułość. To również moment, kiedy można było zauważyć, jak sprawnie Zamachowski radzi sobie z różnymi instrumentami. Niektóre partie wykonał bowiem na flecie, cymbałkach oraz harmonijce klawiszowej.

Zagraniczną sekcję przebojów zakończyła inna przełożona na język polski pieśń. Sting to jeden z tych artystów, którego fascynacji asystowała stosowna opowieść. Otóż aktor podczas zagranicznych wojaży w czasach PRLu odwiedził Wenecję. Za tzw. dietę mógł sobie pozwolić na przeżycie podczas włoskich wakacji lub zakup najnowszej solowej płyty angielskiego muzyka. Jak dobrze, że zdecydował się na wspieranie pasji! Dzięki temu mogliśmy usłyszeć rodzimą interpretację ballady. W nawiązaniu do toczącej się za granicami Polski batalii oraz tragedii z 11 września 2001 roku, Zamachowski wyśpiewał nostalgicznych Kruchych, nazywając ją piosenką profetyczną.

Kącik translatorski im. Zbigniewa Zamachowskiego

Kobiety i alikwoty szczęścia

Ostatni fragment koncertu zmienił nastrój na bardziej radosny, wręcz zabawowy. Słynny Bal u starego Joska, znany jako Bal na Gnojnej, doprowadził w narracji wokalisty do momentu zamieszkania w stolicy. Legendarna apaszowska pieśń, czyli przedwojennych włóczęgów warszawskich przeniosła nas do kawiarni na Gnojnej, gdzie mitrężyła się ferajna. Nie obyło się bez wspólnie zaśpiewanego refrenu! Podobnym utworem wykonanym z publicznością był Baranek. Rozsławiony przez zespół Kult przebój napisany został przez Stanisława Staszewskiego, ojca lidera wspomnianej kapeli.

Kobiety jak te kwiaty autorstwa Piotra Bukartyka miały być pozornie pożegnaniem. Jednak po tak entuzjastycznej reakcji publiczności, panowie nie dali się prosić. Na bis zagrali, zaśpiewali i zażartowali do ballady Bułata Okudżawy, której tłumaczenie zawdzięczamy Wojciechowi Młynarskiemu. Utwór Za dzień mój ślub w wersji Zbigniewa Zamachowskiego i Romana Hudaszka stał się nie tylko zabawnym rozliczeniem ze stanem kawalerskim, lecz także podsumowaniem admirowania kobiet. Czekamy na kolejne recitale!

Monika Borzym – zmysłowo, minimalistycznie i jazzowo

Widzowie Cavatina Hall mieli okazję wziąć udział w naprawdę unikatowym wydarzeniu. Po raz pierwszy bowiem występująca artystka świętowała wraz z publicznością swoje urodziny. W trzydziesty czwarty rok życia Monika Borzym koncertowo – dosłownie i przenośni – przeniosła nas w sensualny klimat jazzu. Przeczytajcie, jak było 3 marca!

Jazzowe standardy w nowej odsłonie Moniki Borzym

Utworem inicjującym najnowszy album oraz koncert był Blame It on My Youth. Po raz pierwszy wybrzmiał w 1934 roku w wykonaniu The Dorsey Brothers. Na przestrzeni dekad sięgały po niego prawdziwe ikony jazzu jak np. Nat King Cole czy Frank Sinatra. Ten niekonwencjonalny wybór świetnie pokazuje podejście Moniki Borzym do muzyki – nie boi się czerpać z dziedzictwa kultury, chętnie aranżuje dźwięki na nowo i nadaje im sensualnego stylu. W tym wykonaniu znalazło się również miejsce na pierwsze solo, które zaprezentował na kontrabasie Michał Barański.

Nietuzinkowy humor i ogromny dystans do siebie Monika Borzym ukazywała niemal co piosenkę, dzięki czemu mieliśmy okazję poznać anegdoty z życia wokalistki, jej wybory życiowe, a nawet funkcjonowanie branży muzycznej. Napisana przez Gladys Shelley pieśń How did he look powstała w 1940 roku. I choć brzmi dostojnie zarówno w wersji jazzowej, jak i w wykonaniu Moniki Borzym, z rozbrajającym humorem wokalistka opowiedziała o jej sensie.

Jazzowe standardy w nowej odsłonie Moniki Borzym

Monika Borzym – głośny i bezmuzyczny szept kołysanek

Manhattan, czyli ikoniczne dzieło Elli Fitzgerald, rozpoczęło serię szepczących utworów. Instrumenty były niemal niewyczuwalne słuchem, a sama Monika Borzym potrafiła tak operować swoją niską barwą, że publiczność bez problemu dawała się ukołysać. Midnight Sun to z kolei pieśń autorstwa Lionela Hamptona z 1947 roku. Również i ten utwór ukazał się na najnowszym wydawnictwie wokalistki, czyli Kołysanek dla dorosłych, których premiera miała miejsce w walentynki, 14 lutego 2024 roku. Solową partią pianina uraczył nas Krzysztof Dys. Something Cool to piosenka z debiutanckiego albumu June Christy. W powolnej wersji akustycznego trio i wokalistki słuchacze poczuli klimat dusznego miasta.

Moon River skomponowana w 1961 roku pojawiła się w kultowym filmie Śniadanie u Tiffany’ego. Oryginał zaśpiewała sama Audrey Hepburn, w Cavatinie Hall zabrzmiała szeptem Moniki Borzym. Pozostając w kręgu kultury oglądania, kolejny utwór pochodził z musicalu Pal Joey. Choć pierwotnie Bewitched, Bothered and Bewildered śpiewała Carol Bruce, to wersja Elli Fitzgerald zapadła w pamięci słuchaczy. Z kolei Kiss wykonywany przez Prince’a gościł na soundtracku Zakazana miłość. Tę filmową część artystka zakończyła informacją, że jej Kołysanki dla dorosłych pojawiły się w radiu BBC w audycji samego Jamiego Culluma. Gratulujemy!

Monika Borzym – głośny i bezmuzyczny szept kołysanek

Specjalizacja: przyjemność

Jak przyznała sama Monika Borzym, jest psycholożką i seksuolożką. Na swój zawód wybrała więc sprawianie przyjemności. Tym razem w wersji muzycznej. Tę sekcję rozpoczęła pierwsza (choć nie ostatnia) polska piosenka. Takie ciało to utwór skomponowany przez Łukasza Borowieckiego do tekstu Artura Andrusa specjalnie dla samej wokalistki. Humorystyczny i ciałopozytywny przekaz pojawił się na albumie wydanym w 2020 roku zatytułowanym Monika Borzym śpiewa stare piosenki. I choć główną koncepcją tejże płyty było odczarowanie przedwojennych pieśni, artystka na singiel promujący wydawnictwo wybrała właśnie tę kompozycję. Na uwagę w tym wykonaniu koncertowym zasługuje również solo perkusisty Michała Bryndala, prywatnie partnera samej Moniki Borzym.

Let’s make love on this plane wprowadziło publiczność ponownie w świat przyjemnego oczekiwania na ekscytujący etap w relacjach, co dało przestrzeń na kolejne dowcipne anegdoty. W podobnym klimacie wybrzmiała pieśń It Amazes Me, której pierwsze wykonanie zawdzięczamy aktorce, piosenkarce i tancerce Lizie Minnelli. Z tym wiekopomnym utworem mierzył się sam Tony Bennett! Monika Borzym ponownie zaskoczyła szepcząco-soulową interpretacją.

Specjalizacja: przyjemność

Bisy, sto lat i powroty

Wokalistka rozpoczęła koncert utworem Blame It on My Youth, wspominając młodość, a zakończyła piosenką Billie Eilish – Getting Older opowiadający o dojrzewaniu i starzeniu się ludziTo jedna z jej ulubionych kompozycji, którą często można usłyszeć w audycji artystki „Muzyczny Gabinet Terapeutyczny”. Po tejże klamrze kompozycyjnej nadszedł czas na bis. Monika Borzym z niewymuszonym humorem zagwarantowała sobie zarówno bisowanie, jak i powrót na scenę Cavatina Hall.

Ostatnią cześć występu wypełniły przedwojenne piosenki zagrane wraz z pianistą Krzysztofem Dysem, który wraz z wokalistką nagrał album Monika Borzym śpiewa stare piosenki. I to właśnie podczas promocji tego wydawnictwa wykonywali w duecie zabawne liryki z XX wieku. To wystarczy mi autorstwa Andrzeja Własta oraz Maryla Mariana Hemara podkreśliły umiejętności komediowe Moniki Borzym. Po entuzjastycznych oklaskach, publiczność również przekazała solenizantce prezent – cała Cavatina Hall odśpiewała Sto lat! Tego życzymy ponownie, a także czekamy na obiecany powrót. Do zobaczenia!

Bisy, sto lat i powroty

Pożegnanie karnawału i powitanie wielkopostne – Jakub Józef Orliński i goście

Cykl koncertów Amor Sacro / Amor Profano rozpoczął wielkopostne obchody w Cavatina Hall, a jednocześnie przypomniał o zakończonym karnawale. Aphrodite Patoulidou, Jakub Józef Orliński oraz prowadzona przez Stefana Plewniaka orkiestra Il Giardino d’Amore 27 i 29 lutego wprowadzili publiczność w sfery boską i ludzką kompozycjami twórców barokowych.

Matka bolejąca, czyli sakralna część koncertu

Stabat mater doloresa to sekwencja średniowieczna napisana prawdopodobnie przez Jacopone da Todiego. Włoski poeta należał do zakonu franciszkanów, do którego wstąpił po tragicznej śmierci żony. Jego teksty były pełne krytyki doczesnego życia oraz korzystania z rozkoszy, a także przepełnione teatralnością. Tematem, do którego chętnie powracał, była pasja, czyli męczeństwa śmierć Chrystusa. W ramach tej fascynacji powstała Stabat mater doloresa. Pieśni te opisują cierpienia Matki Boskiej, która zmuszona do patrzenia na śmierć jedynego syna, nie może poradzić sobie z bólem, utratą i rozpaczą.

Po tekst sekwencji sięgało wielu kompozytorów. Krzysztof Penderecki, Antonio Vivaldi, Joseph Haydn, Antonín Dvořák czy Giovanni Battista Pergolesi. Autorem najbardziej znanej odsłony Stabat mater jest ostatni z wymienionych artystów. Gdy napisał tę słynną operę, miał zaledwie 26 lat. Niestety nie doczekał jej sukcesu, ponieważ krótko potem zmarł na gruźlicę. Arcydzieło napisane zostało na skromną liczbę wykonawców – sopran, alt, basso continuo i dwoje skrzypiec. W roli sopranu wystąpiła Aphrodite Patoulidou, męskie partie wyśpiewał Jakub Józef Orliński, a orkiestra Il Giardino d’Amore pod przewodnictwem Stefana Plewniaka wykonała to muzycznie na oryginalnych instrumentach z epoki. Można było więc usłyszeć brzmienie klawesynu, teorbanu czy viola da gamba.

Matka bolejąca, czyli sakralna część koncertu

Pożegnanie karnawału w weneckim stylu

Po przerwie artyści przywitali nas drugą częścią koncertu. Pierwszy, godzinny, człon wydarzenia skupiał się na przygotowaniu słuchaczy do nadchodzących świąt Wielkiej Nocy, akcentując część sakralną muzyki. Przejmujące wykonania duetów i arii dały obraz rozpaczy Matki bolejącej. Z kolei w drugiej części wydarzenia można było oddać się brzmieniom bardziej codziennym, karnawałowym i barwnym.

Sekcję Amor Profano otworzyła aria Tornami a vagheggiar z opery Georga Friedricha Händla AlcinaAphrodite Patoulidou brawurowo wyśpiewała wyznanie miłości wiedźmy i królowej wyspy do pięknego przybysza. Partię kolejnej zakochanej władczyni odegrał głosem Jakub Józef Orliński. Furibondo spira il vento to aria z opery Partenope. Händel bawi się konwencją mitu grackiego, zmieniając go w komedię pomyłek. Pomimo struktury opery seria, konwertuje kompozycję w stronę opery komicznej. Fragment poświęcony Händlowi zakończyła aria z opery Rinaldo, czyli Lascia ch’io pianga. Lirykę opłakującej swój los Almireny uwięzionej przez Armidę zaprezentowała Aphrodite Patoulidou.

Pożegnanie karnawału w weneckim stylu

Il Giardino d’Amore – energiczna rywalizacja skrzypiec

Operowa inauguracja karnawałowej sekcji koncertu została chwilowo przerwana. Oto bowiem sam dyrygent Stefan Plewniak wraz z jedną ze skrzypaczek wykonał Koncert a-moll na dwoje skrzypiec Antoniego Vivaldiego. Idealna harmonia obu instrumentów pozwoliła przenieść się do XVIII wieku i prawykonania melodii w gorącej Wenecji. Zbiór L’estro armonico był hołdem dla Ferdynanda I Medyceusza, Wielkiego Księcia Toskanii. Koncepcja tego barokowego koncertu instrumentalnego opierała się o concerto grosso, czyli grze polegającej na współzawodnictwie concertino, czyli partii wykonywanych przez instrumenty solowe z tutti – fragmentami granymi przez całą orkiestrę.

Po tej fenomenalnej rywalizacji Il Giardino d’Amore na scenę powrócili soliści. Jakub Józef Orliński jako Tolomeo, czyli Ptolemeusz, opowiedział słodko-gorzką historię uwikłanego w dworskie intrygi króla Egiptu z opery Torna sol per un momento. Kontynuując naprzemienne wystąpienia, Aphrodite Patoulidou w arii Gelido in ogni vena z opery Farnace ponownie opowiedziała świat nutami Vivaldiego. Tym razem wcieliła się w rolę rozpaczającej po starcie syna rodzica, tytułowego Farnace.

Il Giardino d’Amore – energiczna rywalizacja skrzypiec

Miłosne ogrody – radosne i nieszczęśliwe wyznania

Dzięki Il Giardino d’Amore atmosfera zmieniła się w o wiele bardziej radosną. Grosso Mogul to trzyczęściowy koncert dedykowany Aurangzebowi, jednemu z władców imperium Mongołów w Indiach. Skoczna, pełna energii i triumfu melodia spowita jest wieloma trudnymi dla solisty skrzypcowego momentami. Stefan Plewniak podołał temu znakomicie – cóż to było za wykonanie!

Sento in seno ch’in pioggia di lagrime to aria z opery Il Giustino. Vivaldi napisał ją z okazji nadchodzącego karnawału w Wenecji. Jakubowi Józefowi Orlińskiemu w występie towarzyszyła oczywiście orkiestra Il Giardino d’Amore, która, chcąc oddać wierność prawykonania, solidarnie pozostawiła smyczki na pudle klawesynu. To pozwoliło zespołowi na technikę pizzicato, czyli szarpania palcami strun skrzypiec. Pomysł ten nawiązuje do wykonawstwa historycznego, który ma na celu podnieść autentyzm i odtworzyć warunki grania muzyki na miarę baroku.

Artyści pożegnali się z publicznością arią ze wspomnianej już wcześniej opery Rinaldo Händla. Rolę zakochanych wyśpiewali Aphrodite Patoulidou jako Almirena, a Jakub Józef Orliński w roli tytułowego Rinaldo. Te wyznania miłosne udekorowała melodią niezastąpiona orkiestra Il Giardino d’Amore. Po zakończeniu wszystkich kompozycji oklaskom nie było końca. Trwające kilka minut owacje na stojąco potwierdzają tylko, że zarówno solistów, jak i samej orkiestry możemy spodziewać się na scenie Cavatina Hall już niebawem.

Miłosne ogrody – radosne i nieszczęśliwe wyznania

Yann Tiersen na jedynym i nietuzinkowym występie w Polsce

Eksperymentator, wirtuoz, miłośnik dźwięków. Po raz kolejny łamie schematy i rusza w kameralną trasę koncertową. Polska, a właściwie bielska Cavatina Hall, jest jedynym przystankiem Yanna Tiersena w naszym kraju. Czego można się spodziewać po performansie artysty?

Yann Tiersen – urodzony dla muzyki

Zainteresował się muzyką bardzo szybko, bo już jako czterolatek grał na pianinie, a w wieku sześciu lat – na skrzypcach. Po odebraniu edukacji w zakresie muzyki klasycznej, skierował swoje kroki w stronę rocka. Zafascynowany brzmieniami Nirvany, Nicka Cave’a oraz Einstürzende Neubauten założył kapelę rockową jako nastolatek. Sam pełnił w nim rolę gitarzysty. Po rozpadzie zespołu rozpoczął eksperymenty z muzyką elektroniczną. Stół mikserski, magnetofon szpulowy, syntezator i automat perkusyjny wystarczyły mu, by komponować w zupełnie nowym stylu.

W latach 90. XX wieku był rozpoznawalny we Francji jako autor ścieżek dźwiękowych do krótkometrażówek i spektakli teatralnych. Te poszukiwania zaowocowały pierwszymi wydawnictwami. Tiersen jednak nie odpuszczał i poszerzał granice muzyki. Łączył instrumenty dawne ze współczesnymi, folklor z modernizmem, akustyczne partie z wokalnymi. Już jego trzeci album, wydany w 1998 roku, przyniósł mu jeszcze większy rozgłos w kraju. Nie spodziewał się, że to dopiero początek prawdziwie globalnej sławy.

Yann Tiersen – od globalnej sławy do samotności autorskiej

W 2001 roku cały świat zachwyciła baśniowa historia francuskiej Amelii. Tiersen jako autor muzyki zdobył kilka nominacji i nagród za nostalgiczne melodie. Kompozytor nie tylko napisał w dwa tygodnie dziewiętnaście autorskich utworów, lecz także pozwolił wykorzystać producentom z jego poprzednie nagrania. Dzięki temu status kultowych uzyskały poprzednie wydawnictwa, sam soundtrack oraz wydany kolejny album.

Po Amelii rozpoznawalność Tiersena stała się globalna. Po współpracę z nim sięgali nowi reżyserzy. Skomponował muzykę m.in. do: Good Bye, Lenin oraz Tabarly. Do tworzenia z kompozytorem garnęli się kolejni artyści. Tiersen koncertował więc z orkiestrami symfonicznymi, aranżował albumy innych muzyków, zapraszał do nagrań na swoich albumach. Pomimo tak wielkiej popularności z czasem muzyk wybiera samotne kreowanie. Na wyspie Ushant zaprojektował własne studio nagraniowe, gdzie powstają nowe melodie w zupełności skomponowane, zaaranżowane i wyprodukowane przez Tiersena.

Dyskografia Yanna Tiersena

Yann Tiersen w niemal trzydziestoletniej karierze solowej wydał kilkanaście albumów. Zmiany zakresu zainteresowań w jego twórczości można zauważyć na kolejnych krążkach. Debiutancki album wydał w 1995 roku, choć przez dwa lata komponowania go wykreował tak wiele utworów, że część z nich opublikował na kolejnym albumie. Poniżej lista dotychczasowych nagrań:

  • La Valse des monstres z 1995 roku, na płycie wystąpił również Laurent Heudes;
  • Rue de cascades z 1996 roku, na albumie pojawili się: Claire Pichet, François-Xavier Schweyer;
  • Le Phare z 1998 roku, towarzyszyli Tiersenowi m.in. Claire Pichet, Dominique A, Sacha Toorop;
  • L’Absente z 2001 roku, niemal w każdym utworze gościli artyści tacy jak: Dominique A, Neil Hannon czy Ensemble Orchestral Synaxis;
  • 3 titres inédits au profit de la FIDH par Yann Tiersen z 2003 roku, trzy płyty skomponowane wraz z Stuartem A. Stapklesem, Jane Birkin, Christophem Miossecem oraz Dominique A dla Międzynarodowej Federacji Praw Człowieka;
  • Yann Tiersen & Shannon Wright z 2004 roku, album wydany wraz z Shannon Wright;
  • Les Retrouvailles z 2005 roku, udział w krążku mieli: Jane Birkin, Dominique A, Christine Ott czy Elizabeth Fraser;
  • Dust Lane z 2010 roku, w nagraniach uczestniczyli także: Matt Elliott, Gaëlle Kerrien, Syd Matters, Dave Collingwood;
  • Skyline z 2011 roku, na albumie słyszeć można także takie osoby jak: Dave Collingwood, Syd Matters, Daniel James czy Peter Broderick;
  • ∞ (aka Infinity) z 2014 roku, na płycie gościnnie zagrali m.in. Neil Turpin, Dave Collingwood, Gareth Jones, zespół Amiina czy Aidan Moffat;
  • EUSA z 2016 roku, pierwszy album, na którym słychać połączenie pianina z elektroniką;
  • All z 2019 roku;
  • Portrait z 2019 roku;
  • Kerber z 2021 roku;
  • 11 5 18 2 5 18 z 2022 roku, tytuł krążka to współrzędne wyspy Ushant, którą zamieszkuje sam Tiersen.

Kameralna trasa koncertowa Yanna Tiersena

Od 2016 roku Tiersen komponuje, aranżuje i nagrywa głównie sam. Zamknięty w studiu na wyspie Ushant sięga po coraz to nowsze rozwiązania. Fascynują go dźwięki, poszerzanie horyzontów, przenikanie się brzmień. W jego muzyce można usłyszeć zupełnie nietypowe instrumenty takie jak: marimba, klawesyn, wibrafon, buzouki, mandolina, banjo zestawione z klawiszami, syntezatorami, a nawet przedmiotami życia codziennego jak naczynia kuchenne, maszyna do pisania czy koła rowerowe.

W 2023 roku Tiersen, wraz z żoną Emilie, wpadł na pomysł wodnej trasy koncertowej. Pływając po europejskich wodach, co jakiś czas decydowali się na przystanki, a w tychże miejscach na spontaniczne i kameralne koncerty. Muzyk kontynuuje ten pomysł w 2024 roku. Tym razem przemierza Europę… kamperem. Kerber Complete Tour: Solo Piano + Electronics – bo tak brzmi nazwa tournée – rozpocznie się we francuskim miasteczku Besançon, a skończy we francuskim Brittany. Jedyną polską miejscowością, w której Tiersen zagra, jest Bielsko-Biała. Już 11 marca usłyszymy niepowtarzalne brzmienia kompozytora połączone z niezwykłą charyzmą artysty.

Bilety na koncert Yanna Tiersena można kupić na: https://cavatinahall.pl/events/yann-tiersen-kerber-complete-tour-solo-piano-electronics.

Kołysanki dla dorosłych w wersji Moniki Borzym

Jej talentem zachwycają się zarówno krytycy, jak i słuchacze. Wybrzmiewające emocje, głęboka soulowa barwa i ciepła osobowość, która sprawiła, że jazzu słuchają nawet jego najwięksi przeciwnicy. Czym jeszcze zachwyci nas na koncercie Monika Borzym?

Monika Borzym – pierwsze jazzowe kroki

Edukowała się już jako kilkulatka w Szkole Muzycznej I stopnia Brillante w Warszawie. Klasę fortepianu ukończyła z wyróżnieniem. Kolejnym etapem był Zespół Państwowych Szkół Muzycznych im. Fryderyka Chopina w klasie fortepianu. Nastoletni okres spędziła w Stanach Zjednoczonych, gdzie uczyła się w John Hersey High School i uczestniczyła w zespole oraz szkolnym chórze. Po amerykańskiej przygodzie powróciła do Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych im. Fryderyka Chopina, tym razem na wydział piosenki, by kształcić się w wokalistyce jazzowej.

Pierwszym znaczącym sukcesem Moniki Borzym było zwycięstwo w Międzynarodowym Festiwalu Wokalistów Jazzowych, co dało jej drugie miejsce w konkursie. Była również stypendystką University of Miami Frost School of Music w Coral Gables na Florydzie oraz Los Angeles Music Academy w Kalifornii. Następnie uczyła się harmonii jazzowej i techniki improwizacji u amerykańskich wokalistów jazzowych. Jako dziewiętnastolatka została zaproszona przez Michała Urbaniaka do występu na Jazz Jamboree. Tam też uzyskała pierwszy kontrakt płytowy.

Dyskografia Moniki Borzym

W wieku dwudziestu jeden lat wydała debiutancki album Girl Talk, który ukazał się w 2011 roku. Subtelne interpretacje kobiecych kompozytorek takich jak Björk, Amy Winehouse, Joni Mitchell czy Erykah Badu ujęły za serca słuchaczy. Po stawieniu pierwszych kroków w branży muzycznej, Monika Borzym zdecydowała się na własny repertuar. W 2013 roku nagrała w pełni autorską płytę My place. Kompozycje powstały we współpracy z pianistą Mariuszem Obijalskim. Dodatkowo na albumie pojawiły się trzy covery.

2016 to rok Back to The Garden, czyli nowego wykonania kultowych utworów Joni Mitchell. Monika Borzym zapożyczyła od artystki teksty piosenek, natomiast samo wykonanie było już autorskie – często zmieniała tonacje, instrumenty czy tempo kompozycji. W 2017 roku pojawiło się pierwsze polskojęzyczne wydawnictwo wokalistki zatytułowane Jestem przestrzenią, które powstało z okazji 73. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. Na tę płytę artystka zaprosiła gości. Do lirycznych fraz Anny Świrszczyńskiej pieśni wyśpiewali: Wojciech Waglewski, John Scofield czy Mitchell Long.

Radiohedonistyczne. Live at Wytwórnia z 2018 roku łączy polskie i angielskie utwory. To zarejestrowany koncert z 12 lipca 2018 roku, który odbył się w ramach 11. Letniej Akademii Jazzu w klubie Wytwórnia w Łodzi. To hołd dwóm wybitnym zespołom i jednej artystce – na występie Monika Borzym zagrała i zaśpiewała bowiem utwory Radiohead, Hey oraz Björk. W 2020 roku pojawiła się płyta pod nazwą Monika Borzym śpiewa stare piosenki, na której pojawiły się niemal stuletnie utwory z lirykami samego Juliana Tuwima.

Monika Borzym – współprace z innymi artystami

Artystka młodego pokolenia jest zaangażowana w wiele ciekawych projektów. Jej głos można usłyszeć na różnorakich składankach, występach gościnnych czy utworach promujących animację dla dzieci. Poniżej najciekawsze z nich:

  • Albo inaczej 2 – projekt wytwórni Alkopoligamia polegający na wykonaniu utworów hip-hopowych w aranżacji jazzowej. Na albumie pojawili się także: Natalia Nykiel, Daria Zawiałow, Piotr Zioła, Mrozu, Krzysztof Zalewski;
  • Brokat – wraz z Maciejem Maleńczukiem, Pauliną przybysz czy Grupą Kormorany nagrała ścieżkę dźwiękową do tegoż serialu;
  • Nasze Magiczne Encanto – do tej, kultowej już, animacji Disneya powstało mnóstwo wspaniałych utworów. Jedną z najpopularniejszych jest Nie mówimy o Brunie i tam też można usłyszeć Monikę Borzym;
  • Kiedy pada śnieg – to utwór z repertuaru T-Raperów, a jego odświeżona wersja powstała właśnie we współpracy z wokalistką;
  • Zupa Nic – dzieło Kingi Dębskiej opowiada o czasach PRLu w Polsce. Do ilustracji filmu Artur Andrus i Łukasz Borowiecki napisali dla Moniki Borzym specjalnie piosenkę o tym samym tytule.

Najnowsze wydawnictwo, czyli Kołysanki Dla Dorosłych ukazało się początkiem 2024 roku. I to właśnie ten otulający ciepłem ostatni krążek wokalistka będzie promowała podczas koncertu w Cavatina Hall. Dajcie się porwać w kołyszące brzmienia! Bilety na wydarzenie dostępne są na: https://cavatinahall.pl/events/monika-borzym-kolysanki-dla-doroslych/.