Cavatina Guitar Festival – drugi dzień muzycznych spotkań
Muzyczni debiutanci i wieloletni muzycy, alternatywni wokaliści i producenci spełniający swoje marzenia o autorskich albumach, wybitni...
Ledwie preludium Cavatina Guitar Festival za nami, a artyści już zdążyli nas porwać w podróż po wszystkich odmianach brzmień. Głęboki blues, taneczny indie rock, instrumentalny funk, zadziorny rock – tak potężną dawkę muzyki zaproponowaliśmy wyłącznie podczas kilku godzin. To jednak nie koniec. Czeka na Was o wiele więcej niespodzianek. Jakich? Sprawdźcie!
Największy w Polsce festiwal gitarowy zainicjowany został przez koncert na scenie głównej. Pierwszym artystą, który rozbrzmiał w ramach Cavatina Guitar Festival, był nie kto inny jak sam Matecki. Skład skupiony wokół lidera, czyli Lesława Mateckiego, zaproponował nam podróż po hipnotycznych dźwiękach. Po pięciu dekadach nagrywania z polskimi gwiazdami pokroju Brodki, Korteza, Artura Rojka czy Kaśki Sochackiej, Matecki odważył się wydać coś swojego. Efektem wyjścia z cienia był debiutancki album zatytułowany po prostu Matecki. I to właśnie kompozycje z tego krążka wprowadziły nas w festiwalowy nastrój.
Po tak energetycznym powitaniu czekała na nas scena plenerowa. Za atmosferę na zewnętrznych koncertach odpowiadała paczka przyjaciół, ponieważ, jak się okazało, wszystkie trzy zespoły przyjaźnią się, współpracują, a nawet wzajemnie uzupełniają składy kapel. Scenę plenerową otworzył dla nas Oysterboy. Piotr Kołodyński, części publiczności znany jako wokalista Terrific Sunday, po latach postanowił również spróbować sił w brzmieniach indie popu. I poszło mu wybitnie! Nostalgiczna tęsknota za latem idealnie wpasowała się w słoneczne popołudnie. Artysta zaprezentował materiał z zeszłorocznego debiutanckiego krążka Ody Do Letnich Dni, a to tylko zaostrzyło apetyt na nadchodzące lato.
Ze słonecznych wspomnień upalnych plaż przenieśliśmy się w mroczne przestrzenie. Bynajmniej nie samej Cavatina Hall – wnętrza sali koncertowej rozbłysły ponownie feerią barw. Jednak muzyka Johna J. Presleya ze swoim mocnym basem, charakterystycznymi riffami i żywiołową perkusją pozwoliły nam poczuć się jak w zadymionym jazzowym klubie lub westernowym saloonie. Wokalista i gitarzysta umie zespolić bluesowy vibe z postrockowym pazurem. Mocny głos wokalisty w połączeniu z energią towarzyszących mu pań – perkusistki i klawiszowczyni – współgrały tak mocno, że ciężko było usiedzieć w miejscu.
Scena plenerowa została oddana w ręce i dźwięki grupy Niemoc. Projekt RMX podsumowuje dziesięciolecie ich działalności, a jednocześnie zapowiada zmianę klimatu brzmień. Podczas godzinnego setu trio zaproponowało nam porywające melodie, wśród których każda osoba mogła znaleźć coś dla siebie. Rockowe riffy, soczyste elektro i taneczne wibracje podane w wysoko technicznym sosie instrumentalnym – to było wyśmienite danie! I po raz kolejny trudno było się nie bujać.
W końcu pojawił się on! Sam Miles Kane. Kolejki, aby zdobyć miejsce w pierwszym rzędzie, rozpoczęły się już dwie godziny wcześniej. Frontman The Rascals, twórca supergrupy The Last Shadow Puppets oraz niezależny artysta charakterystyczny. Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się, jak wyglądał porządny rockowy gig Sex Pistols, Mötley Crüe albo The Beatles – Miles Kane przypomniał, że rock & roll nigdy nie zginie, a cała kapela napędzała energię zgromadzonej publiczności. Tłumy pod sceną nie pozwalały zakończyć koncertu, a ekipa Milesa chętnie podchwytywała to uwielbienie. Cóż to były za emocje!
Dzień pierwszy zakończył się koncertem Misi Furtak. Dama polskiego indie popu na polskiej scenie muzycznej króluje już prawie dwadzieścia lat. Znana z zespołu très.b po zakończeniu jego działalności postawiła na karierę solową. I bardzo dobrze! Jej talent nie może zniknąć. Wokalistka chętnie współpracuje z innymi ekipami – pierwsze spotkanie z Misią odbyło się podczas koncertu Oysterboya, kiedy to zaśpiewała w duecie z Piotrkiem Kołodyńskim. Na swoim secie udowodniła, że świetnie odnajduje się zarówno w delikatnych klimatach indie popu, jak i bardziej niepokornego rocka.
Impreza przewidziana jest na pięć dni. Za nami dopiero pierwszy dzień, a oczekiwania już rosną! Co więc przygotowaliśmy dla Was w kolejnych dniach festiwalowych? Przed nami koncerty takich światowych gwiazd jak: Fink, Roo Panes, Blanco White, Matteo Mancuso oraz City of the Sun, jak i polskich artystów, w tym: Zalewskiego, Tomka Ziętka, Kingi Głyk, Bartka Królika i Skubasa. Dodatkowo podczas weekendu czekają na Was panele dyskusyjne ze wspomnianymi muzykami oraz warsztaty technik gitarowych. Ponadto w czasie całego Cavatina Guitar Festival w halu Cavatina Hall możecie testować grę u lutniczego mistrza Michała Targosza na własnoręcznie przygotowanych przez niego instrumentach. Bądźcie z nami!
Dla tych, którzy jeszcze nie zakupili biletów, przypominamy, że cały czas są dostępne na stronie Cavatina Hall pod adresem: https://cavatinahall.pl/.
Fot. Krzysztof Puda dla Cavatina Guitar Festival
Muzyczni debiutanci i wieloletni muzycy, alternatywni wokaliści i producenci spełniający swoje marzenia o autorskich albumach, wybitni...
Wieczór 12 września 2024 roku zapisze się na stałe w historii Bielska-Białej dzięki pierwszemu koncertowi Cavatina Philharmonic Orchestra....
9 września miała miejsce konferencja prasowa, na której oficjalnie ogłosiliśmy powstanie pierwszej w Polsce prywatnej, zawodowej orkiestry...
Szanowni Państwo, z wielką przyjemnością zapraszamy przedstawicieli mediów oraz wszystkich zainteresowanych na konferencję prasową związaną...
Holistic News rozmawia z twórcami pierwszej prywatnej, zawodowej orkiestry filharmonicznej w Polsce, która stawia sobie za cel znalezienie się w...