29 listopada scena Cavatina Hall gościła oryginalny projekt. Pianista jazzowy Leszek Możdżer, awangardowa perkusistka Patrycja Betley oraz Orkiestra Instrumentów Dawnych Warszawskiej Opery Kameralnej MACV z barokowym repertuarem. A wszystko to w eksperymentalnej i improwizowanej formie. Cóż to było za wydarzenie!

Alicja Węgorzewska-Whiskerd – pomysłodawczyni mariażu jazzu z klasyką

Trzy wybitne projekty artystyczne na jednej scenie! O ich ważności, wyjątkowości i wpływie na współczesny odbiór muzyki opowiedziała wspaniała gościni. Alicja Węgorzewska-Whiskerd wprowadziła słuchaczy poprzez krótką zapowiedź, a właściwie, teoretyczny wykład, w tajniki muzyki barokowej. Jako dyrektorka Warszawskiej Opery Kameralnej przypomniała o początkach założenia opery, która to pierwszą premierę wystawiła już w 1961 roku!

Stefan Sutkowski, założyciel opery, wybrał na kierunek instytucji oraz orkiestry muzykę barokową i taką też strategię kontynuują kolejne pokolenia działające w Warszawskiej Opery Kameralnej. Alicja Węgorzewska-Whiskerd wpadła na pomysł połączenia geniuszu improwizacji Leszka Możdżera z dawnymi instrumentami używanymi przez Orkiestrę Musicae Antiquae Collegium Varsoviense (MACV). Muzykom udało się to po dwóch latach prób pianisty, który chciał obniżyć naprężenie strun akustycznego fortepianu Fazioli w taki sposób, aby zagrać dzieło w stroju 432 Hz. Z kolei improwizacje miały na celu organiczne spojenie organizmu z odbiorem muzyki, tak aby instrumentaliści zapomnieli o intelektualnych naukach i oddali się przepływowi świadomości.

Leszek Możdżer – forma, sztuka i improwizacja

Ostatnim punktem wypowiedzi Alicji Węgorzewskiej-Whiskerd był cytat samego Leszka Możdżera: Muzyka często jest świadectwem tego, że istnieje jakiś lepszy świat. I w taką oto sferę daliśmy się porwać. Główną częścią koncertu były utwory nazywane kompozytami, które ukazały się na wspólnie wydanej płycie wspólnego autorstwa: Możdżera i Orkiestry Instrumentów Dawnych MACV Warszawskiej Opery Kameralnej. Premiera albumu miała miejsce w czerwcu 2023 roku.

Inaugurującym utworem było klimatyczne Silento. Orkiestra składająca się z kilkunastu instrumentalistów potrafiła wytworzyć dźwięki w bardzo cichy sposób. To naprawdę niezły wyczyn – chapeau bas za to! Przy walczyku Neubauer do publiczności przemówił sam Leszek Możdżer kontynuujący w swoim uroczym stylu interakcję ze zgromadzonymi widzami. Ponadto dzielił się ciekawostkami z zakresu edukacji muzycznej, o której często sami melomani nie mają pojęcia. Ułożenie podczas grania na skrzypcach, system tonalny czy analiza słowotwórcza pokazała ponownie kunszt, talent i elokwencję samego Możdżera. A także niebanalne poczucie humoru.

Po Nikita’s Dream nadszedł czas na utwór Villstad znany ze współpracy pianisty z wiolonczelistą Larsem Danielssonem i perkusistą z Izraela Zoharem Fresco, z którymi tworzy akustyczne trio. Kompozycja ta dała pierwszy (i nie ostatni!) popis kłótni instrumentów między Betley a Możdżerem, którzy niczym zapętleni w malignie kochankowie nie odpuszczali. Aby wykonać kolejną część kompozytu, do muzyków dotarła sekcja dęta. Nastrojowa muzyka wprowadziła nas w następne dowody na istnienie lepszego świata.

Patrycja Betley – solenizantka, edukatorka i perkusistka

W ramach jesiennego tournée promującego album Composities Możdżer wraz z Orkiestrą MACV i samą Węgorzewską zaprosili do koncertowania również Patrycję Betley. Artystka tworzy i komponuje na tak nietypowych instrumentach jak: bodhran, bębny ramowe, doumbek, cajon, udu, tapan, tombak oraz djembe. Ten pierwszy przyrząd muzyczny, bodhran to irlandzki bęben obręczowy, a sama Betley jest jedyną kobietą endorserką, czyli oficjalnie mogącą używać i grać na nim kobietą spoza Irlandii. O tym, jak sprawnie sobie z nim radzi, mogliśmy się przekonać niemal przez cały koncert.

Multiinstrumentalistka, muzykoterapeutka i wykładowczyni świetnie wpisała się w wirtuozerski styl Możdżera. Muzyk przez większość koncertu improwizował, co jest nie lada wyzwaniem dla towarzyszących mu instrumentalistów. Jednak charyzmatyczna perkusistka dawała sobie świetnie radę. Melancholijna Ballad for Lars to list miłosny Możdżera do wspomnianego wcześniej i komponującego z nim w innych projektach Larsa Danielssona. Po niej przyszedł czas na kolejne improwizowane kompozyty oraz nostalgiczną Natalladię zamykającą płytę Composities. Na zakończenie zabrzmiał utwór Możdżera Don’t Give Up (Just Ignore It), czyli ballada w tonacji h-moll grana przez pianistę zazwyczaj w repertuarze innego trio.

Największą niespodzianką nie był tylko fakt wyjścia całej ekipy na bis. Patrycja Betley otrzymała prezent od towarzyszących jej muzyków, a cała sala zaśpiewała solenizantce huczne „Sto lat!”. Jak powiedział sam Możdżer ze sceny: Szczęście – ma w sobie „część” i częścią tego szczęścia byliśmy właśnie 29 listopada.

Aktualności

Poeta fortepianu, czyli Jarred Dunn

Mistrz, wirtuoz, poeta – kanadyjski pianista zachwyca swoją grą krytyków na całym świecie. Jako główną inspirację upodobał sobie...