Widzowie Cavatina Hall mieli okazję wziąć udział w naprawdę unikatowym wydarzeniu. Po raz pierwszy bowiem występująca artystka świętowała wraz z publicznością swoje urodziny. W trzydziesty czwarty rok życia Monika Borzym koncertowo – dosłownie i przenośni – przeniosła nas w sensualny klimat jazzu. Przeczytajcie, jak było 3 marca!

Jazzowe standardy w nowej odsłonie Moniki Borzym

Utworem inicjującym najnowszy album oraz koncert był Blame It on My Youth. Po raz pierwszy wybrzmiał w 1934 roku w wykonaniu The Dorsey Brothers. Na przestrzeni dekad sięgały po niego prawdziwe ikony jazzu jak np. Nat King Cole czy Frank Sinatra. Ten niekonwencjonalny wybór świetnie pokazuje podejście Moniki Borzym do muzyki – nie boi się czerpać z dziedzictwa kultury, chętnie aranżuje dźwięki na nowo i nadaje im sensualnego stylu. W tym wykonaniu znalazło się również miejsce na pierwsze solo, które zaprezentował na kontrabasie Michał Barański.

Nietuzinkowy humor i ogromny dystans do siebie Monika Borzym ukazywała niemal co piosenkę, dzięki czemu mieliśmy okazję poznać anegdoty z życia wokalistki, jej wybory życiowe, a nawet funkcjonowanie branży muzycznej. Napisana przez Gladys Shelley pieśń How did he look powstała w 1940 roku. I choć brzmi dostojnie zarówno w wersji jazzowej, jak i w wykonaniu Moniki Borzym, z rozbrajającym humorem wokalistka opowiedziała o jej sensie.

Jazzowe standardy w nowej odsłonie Moniki Borzym

Monika Borzym – głośny i bezmuzyczny szept kołysanek

Manhattan, czyli ikoniczne dzieło Elli Fitzgerald, rozpoczęło serię szepczących utworów. Instrumenty były niemal niewyczuwalne słuchem, a sama Monika Borzym potrafiła tak operować swoją niską barwą, że publiczność bez problemu dawała się ukołysać. Midnight Sun to z kolei pieśń autorstwa Lionela Hamptona z 1947 roku. Również i ten utwór ukazał się na najnowszym wydawnictwie wokalistki, czyli Kołysanek dla dorosłych, których premiera miała miejsce w walentynki, 14 lutego 2024 roku. Solową partią pianina uraczył nas Krzysztof Dys. Something Cool to piosenka z debiutanckiego albumu June Christy. W powolnej wersji akustycznego trio i wokalistki słuchacze poczuli klimat dusznego miasta.

Moon River skomponowana w 1961 roku pojawiła się w kultowym filmie Śniadanie u Tiffany’ego. Oryginał zaśpiewała sama Audrey Hepburn, w Cavatinie Hall zabrzmiała szeptem Moniki Borzym. Pozostając w kręgu kultury oglądania, kolejny utwór pochodził z musicalu Pal Joey. Choć pierwotnie Bewitched, Bothered and Bewildered śpiewała Carol Bruce, to wersja Elli Fitzgerald zapadła w pamięci słuchaczy. Z kolei Kiss wykonywany przez Prince’a gościł na soundtracku Zakazana miłość. Tę filmową część artystka zakończyła informacją, że jej Kołysanki dla dorosłych pojawiły się w radiu BBC w audycji samego Jamiego Culluma. Gratulujemy!

Monika Borzym – głośny i bezmuzyczny szept kołysanek

Specjalizacja: przyjemność

Jak przyznała sama Monika Borzym, jest psycholożką i seksuolożką. Na swój zawód wybrała więc sprawianie przyjemności. Tym razem w wersji muzycznej. Tę sekcję rozpoczęła pierwsza (choć nie ostatnia) polska piosenka. Takie ciało to utwór skomponowany przez Łukasza Borowieckiego do tekstu Artura Andrusa specjalnie dla samej wokalistki. Humorystyczny i ciałopozytywny przekaz pojawił się na albumie wydanym w 2020 roku zatytułowanym Monika Borzym śpiewa stare piosenki. I choć główną koncepcją tejże płyty było odczarowanie przedwojennych pieśni, artystka na singiel promujący wydawnictwo wybrała właśnie tę kompozycję. Na uwagę w tym wykonaniu koncertowym zasługuje również solo perkusisty Michała Bryndala, prywatnie partnera samej Moniki Borzym.

Let’s make love on this plane wprowadziło publiczność ponownie w świat przyjemnego oczekiwania na ekscytujący etap w relacjach, co dało przestrzeń na kolejne dowcipne anegdoty. W podobnym klimacie wybrzmiała pieśń It Amazes Me, której pierwsze wykonanie zawdzięczamy aktorce, piosenkarce i tancerce Lizie Minnelli. Z tym wiekopomnym utworem mierzył się sam Tony Bennett! Monika Borzym ponownie zaskoczyła szepcząco-soulową interpretacją.

Specjalizacja: przyjemność

Bisy, sto lat i powroty

Wokalistka rozpoczęła koncert utworem Blame It on My Youth, wspominając młodość, a zakończyła piosenką Billie Eilish – Getting Older opowiadający o dojrzewaniu i starzeniu się ludziTo jedna z jej ulubionych kompozycji, którą często można usłyszeć w audycji artystki „Muzyczny Gabinet Terapeutyczny”. Po tejże klamrze kompozycyjnej nadszedł czas na bis. Monika Borzym z niewymuszonym humorem zagwarantowała sobie zarówno bisowanie, jak i powrót na scenę Cavatina Hall.

Ostatnią cześć występu wypełniły przedwojenne piosenki zagrane wraz z pianistą Krzysztofem Dysem, który wraz z wokalistką nagrał album Monika Borzym śpiewa stare piosenki. I to właśnie podczas promocji tego wydawnictwa wykonywali w duecie zabawne liryki z XX wieku. To wystarczy mi autorstwa Andrzeja Własta oraz Maryla Mariana Hemara podkreśliły umiejętności komediowe Moniki Borzym. Po entuzjastycznych oklaskach, publiczność również przekazała solenizantce prezent – cała Cavatina Hall odśpiewała Sto lat! Tego życzymy ponownie, a także czekamy na obiecany powrót. Do zobaczenia!

Bisy, sto lat i powroty

Aktualności

Poeta fortepianu, czyli Jarred Dunn

Mistrz, wirtuoz, poeta – kanadyjski pianista zachwyca swoją grą krytyków na całym świecie. Jako główną inspirację upodobał sobie...