Ironiczny dowcip, rezonująca energia i barwny przekrój muzyki – tak było podczas piątkowego koncertu Marcina Wyrostka, Coloriage i towarzyszącej im Kasi Moś. Co zachwyciło nas najbardziej 29 września?
Wirtuoz akordeonu, siła przyjaźni i potężny głos
29 września na deskach Cavatina Hall odbył się koncert niesamowity. Podzielone na sekcje wydarzenie nie pozwalało się ani przez sekundy nudzić. Show rozpoczęła ekipa Coloriage dwoma energetycznymi utworami. Tym razem na scenie pojawili się w składzie: Krzysztof Nowakowski grający na perkusji, Piotr Zaufal odpowiedzialny za bas, Stanisław Słowiński – skrzypce oraz Marcin Wyrostek z akordeonem.
Po wibrującym początku do kwartetu instrumentalnego dołączyła Kasia Moś. Wokalistka pokazała siłę swojego głosu w dwóch piosenkach: Aleja Gwiazd z repertuaru Zdzisławy Sośnickiej oraz Jeszcze w zielone gramy Wojciecha Młynarskiego. Relacje między wszystkimi muzykami powodowały, że ich radość oraz pasja przenosiła się na słuchaczy.
Kolejnym utworem było tango brawurowo odegrane przez Coloriage – pełne temperamentu przypominające charakterny taniec w centrum rozgrzanego Buenos Aires. Ponownie zagościła Kasia Moś, tym razem przedstawiając ludową pieśń z okolic Raciborza. Zakończeniem tego setu była polska wersja romskiego utworu Nie ma, nie ma ciebie spopularyzowana przez Goran Bregović we współpracy z Kayah. Cóż to było za wykonanie!
Zachwycające solówki, delikatne dźwięki i kojąca ciemność
Serię solowych popisów rozpoczął sam Marcin Wyrostek, który od początku koncertu wziął na siebie rolę narratora. Niczym wytrawny storyteller budował napięcie podczas całego show, co rusz dzieląc się historiami ze swojego życia oraz zabawnymi anegdotami. Prosząc publiczność o zamknięcie oczu, spowodował jeszcze mocniejsze doświadczanie muzyki. Zima Antoniego Vivaldiego zapadła wszystkim szczególnie w pamięć.
Po powrocie pozostałych członków Coloriage wspólnie zagrali kawałek Eye of the tiger. Po raz kolejny widać było, co również podkreślał sam Marcin Wyrostek w opowieściach pomiędzy utworami, że panowie po prostu świetnie się ze sobą bawią. Ich zgranie, wspólne tempo, uważność na każdego z członków kwartetu tworzyła niesamowitą atmosferę.
Na zakończenie koncertu Kasia Moś zaśpiewała do brzmień Coloriage aż trzy piosenki. Była to autorska kompozycja wokalistki, która w oryginale towarzyszy raperowi Jareckiemu. Słowa napisał Mateusz Krautwurst. Mocnym punktem był utwór Writing on the Wall znany głównie z produkcji przygód o Jamesie Bondzie. Sam Smith jest obdarzony wysoką skalą głosu, jednak wykonanie Kasi Moś było jeszcze piękniejsze!
Ostatnim utworem był (You Make Me Feel Like) A Natural Woman Arethy Franklin, czym piosenkarka udowodniła, że radzi sobie również z soulowymi kawałkami. Nie możemy zapominać o wspaniałych solówkach, szczególnie Krzysztofa Nowakowskiego, który dał pokaz niezłej sprawności, kunsztu oraz wytrwałości.
Bis, bis i jeszcze raz bis!
Owacje na stojąco trwały dobre kilkadziesiąt minut. Nie mogło się obyć więc bez bisu. Marcin Wyrostek wraz z Coloriage wyszedł ponownie na scenę, na zakończenie grając utwór Moldav. Oklaskom nie było końca – czekamy więc na ponowną wizytę ekipy w Bielsku-Białej. Do zobaczenia!