Cavatina Guitar Festival – gitara w wielu odsłonach, pokoleniach i barwach

Nie do wiary, że to już koniec! Po pięciu dniach wspaniałych spotkań z wami, doświadczania emocji od artystów oraz przeżywania muzyki na wszelkie sposoby Cavatina Guitar Festival dobiegł końca. Zobaczcie, jak było ostatniego dnia!

Skubas – nieswoje piosenki i piosenki osobiste

Jak już wspomnieliśmy nieraz, Cavatina Guitar Festival to nie tylko koncerty, lecz także spotkania z artystami, możliwość zagrania na najlepszych gitarach świata oraz różnych form eksplorowania brzmień. Tak też było ostatniego dnia festiwalu. Główną scenę otworzył Skubas. Liryczne ballady zachwyciły polską publiczność już w 2012 roku, kiedy to wokalista wydał debiutancki album Wilczełyko. Na festiwalu promował najnowszy krążek W ogień, na którym gościnnie wystąpili inni artyści goszczący na Cavatina Guitar Festival, czyli Krzysztof Zalewski i Dawid Tyszkowski.

Skubas pojawił się w dwóch rolach. Po koncercie wraz z Piotrem Metzem podjęli rozmowę o „słowach mocniejszych od dźwięków”. Dywagacje obejmowały tematy takie jak: piosenki osobiste, hip-hop, abstrakcja, emocje, wątki, odcienie szarości w uczuciach, Bilie Eilish, Dawid Podsiadło, Daria ze Śląska i… piosenki nieswoje. Jak przyznał sam artysta: „Chętnie się posiłkowałem osobami władającymi lepiej słowami ode mnie. Tak się nawiązał romans z nie-swoimi słowami. Basia Adamczyk pisze konkretnie, nie każdy tak umie. To potęga słowa w dobie cyfrowego hałasu”.

Skubas na Cavatina Guitar Festival

Wspomnienia, nostalgie i powroty

W podróż w czasie porwała nas kapela VHS. Fryzura na czeskiego piłkarza, dresy, ortaliony – panowie świetnie bawią się swoim lookiem, uzupełniając sferę materialną dźwiękowym wehikułem czasu. Sentymentalne syntezatory, covery Obywatela GC i lawirowanie między indie rockiem a elektropopem – tak muzykę robi młodzież! To jedno z alternatywnych odkryć ostatnich lat.

VHS na Cavatina Guitar Festival

W przeszłość przenieśli nas też dziennikarze, czyli Jarek Szubrycht i Marcin Bąkiewicz, których gościem był Marcin Patrzałek. Podczas panelu „Aspiracje i scena gitarowa w Polsce” rozmawiali o przebijaniu się do mainstreamu, o trendach, liderach w muzyce, kontrowersjach, festiwalach, hip-hopie, kapeli Måneskin i Eurowizji. Zastanawiali się również, jaka będzie przyszłość muzyki gitarowej i czy wpłynie na nią sztuczna inteligencja. Jak mówił sam Marcin Patrzałek „Po co się bać, jak można grać?”.

Mocne brzmienia na Cavatina Guitar Festival

Matteo Mancuso otworzył blok ostro brzmiących gitar. Włoski muzyk, pomimo młodego wieku, zdobył uznanie na całym świecie, zgarniając gratulacje i podziw od gitarowych ikon. W końcu chwalił go sam Joe Bonamassa! Na scenie Cavatina Hall pokazał, jak wyjątkowy jest jego styl. Choć określany jest jazzmanem, jego set ujął niejednego fana i niejedną fankę mrocznych riffów. Matteo improwizuje niebanalne, a jego innowacyjna technika zapiera dech w piersiach.

Matteo Mancuso na Cavatina Guitar Festival

Nie mniej głośni byli panowie z The Unrest. Brazylijczyk, Gwatemalczyk i Anglik mówiący po polsku – cóż to była za mieszanka! Wokalista Luke Greenwood obdarzyłby energią całe Bielsko, a swoimi uroczymi przemowami skradł serca wszystkich. Dla wielbicieli i wielbicielek brzmień pokroju Linkin Park, Rage Against the Machine czy The Prodigy – uwaga: The Unrest to godni następcy. Dodatkową atrakcją w czasie koncertu były występy na szczudłach Teatru Świat – to było niebanalne widowisko!

The Unrest na Cavatina Guitar Festival

Ciekawość fana i hołd idolom

Jarek Szubrycht i Marcin Bąkiewicz spotkali się na scenie plenerowej jeszcze raz. Ich dyskusja opierała się o to, jaką przeszłość miał polski rock i jaka przyszłość go czeka. Zapytany o początki kariery autora publikacji o tuzach rocka, Jarek Szubrycht odpowiadał: „Ciekawość fana. Chciałem przeczytać książkę o moich ulubionym zespole – Slayerze. Okazało się, że jej nie ma, więc sam ją napisałem”. Dziennikarze podejmowali różnorakie tematy, m.in. oryginalność w muzyce, kolekcjonowanie winyli, pomysł autoryzacji, muzyka metalowa ludów rdzennych Ameryki oraz wybitne osobowości polskiej branży muzycznej – Andrzej Zaucha, Maryla Rodowicz, Katarzyna Nosowska, Quebonafide czy… Chopin.

Guitar City na Cavatina Guitar Festival

W odpowiedzi na rockowe rozważania na scenie plenerowej pojawił się zespół SBB. Śląscy bluesmani tworzą muzykę już pięćdziesiąt lat! Józef Skrzek, Apostolis Anthimos oraz Jerzy Piotrowski grali w zespole Czesława Niemena, na scenie z Bobem Marleyem, na polskich festiwalach i poza granicami kraju. Ich doświadczenie umożliwia trafienie z muzyką SBB zarówno do rockowych wyjadaczy, jak i zupełnie nowych słuchaczy i słuchaczek. Dodatkowo na Cavatina Guitar Festival kapela świętowała pięćdziesięciolecie swojego debiutanckiego albumu. Życzymy kolejnych kreatywnych i pełnych dźwięków lat na scenie!

SBB na Cavatina Guitar Festival

Cavatina Guitar Festival – finał finałów

Zanim jednak odbyła się celebracja wraz z zespołem SBB, scenę Cavatina Hall przejął Marcin Patrzałek. Talent nastolatka wzbudził zainteresowanie muzyką gitarową wśród polskich widzów, kiedy to w wieku piętnastu lat wygrał talent show. Jego niepowtarzalna technika fingerstyle pozwala na reinterpretacje polskich i swiatowych klasyków. Usłyszeliśmy więc Beethovena, Chopina, ale i Justina Timberlake’a czy Metallicę. Oklaskom dla Marcina i jego kunsztu nie było końca!

Marcin Patrzałek na Cavatina Guitar Festival

Aplauz dla młodego gitarzysty wybrzmiewał długo echem w Cavatina Hall. Niestety Cavatina Guitar Festival dobiegł końca. To były naprawdę niesamowite miesiące przygotowań, tygodnie planowania, godziny dopinania wszystkiego, abyście mogli doznać tych wszystkich emocji. Zgromadzenie artystów i artystek z całego świata w Bielsku-Białej i stworzenie miejskiego festiwalu dla entuzjastów i entuzjastek muzyki było naszym marzeniem. I ono się spełniło. Zostaje nam oficjalnie napisać: do zobaczenia za rok!

Fot. Krzysztof Puda dla Cavatina Guitar Festival

Cavatina Guitar Festival – szczerość, inspiracje i różnorodność

Czwarty dzień Cavatina Guitar Festival to mieszanka rozmów, muzyki i doświadczania brzmień z różnych zakątków świata oraz gatunków. Rock, indie, folk, a nawet country – gitary świetnie radzą sobie w wielu estetykach. I to właśnie chcieliśmy przypomnieć, zapraszając na scenę artystów i artystki.

Dwa powitalne koncerty polskich muzyków

Wyjątkowo scena główna otworzyła swoje podwoje dla nas o 15:00. To wszystko za sprawą artysty o pseudonimie Izdeb. Ten niesamowity człowiek-orkiestra wykonał dla nas prawdziwe widowisko. Śpiew, gra na gitarze, harmonijce i tamburynie. Choć przyjechał z autorskim repertuarem, pokazał również, jak radzi sobie z klasykami. W końcu to cover ikonicznego Stairway to Heaven Led Zeppelin zapewnił mu wygraną w konkursie, dzięki czemu mógł zagrać specjalnie dla publiczności Cavatina Guitar Festival.

Izdeb na Cavatina Guitar Festival

Po takim rozgrzewającym początku scena główna Cavatina Hall przywitała Tomka Ziętka. Artysta zdobył już wiele nagród jako aktor, jednak po dziesięciu latach zbierania autorskich tekstów odważył się na wydanie debiutu. Jak sam zapowiedział, tym razem ośmieli się na wcześniejsze pokazanie swojej twórczości i już w tym roku wchodzi do studia, by nagrać kolejny album. Tego rockandrollowego występu nie powstydziliby się sami The Beatles!

Tomek Ziętek na Cavatina Guitar Festival

Kameralne światy muzyczne

Z kolei na scenie plenerowej czekał na nas Runforrest. Grzegorz Wardęga, bo tak brzmią prawdziwe dane wokalisty, to artysta zabierający nas w swój mały intymny świat. W 2024 roku opublikował swój debiutancki album Rytuał i to właśnie głównie utwory z tego wydawnictwo umilały nam słoneczne chwile. Urocze ballady, hipnotyzujące bity oraz elektroniczne tony to eklektyczne cechy muzyki Runforresta.

Runforrest na Cavatina Guitar Festival

Akustyczny folk o onirycznym klimacie pozwolił nam przenieść się w świat sentymentalnych marzeń. Roo Panes, choć tak naprawdę ma na imię Andrew, przyjął jako pseudonim rodzinne przezwisko. I tak właśnie można się poczuć podczas jego występów – jakby wpuszczał nas w swoją kameralną historię. W dodatku nikt tak pięknie jak Roo Panes nie mówi (i śpiewa) melodii o miłości!

Roo Panes na Cavatina Guitar Festival

Wokalistki, gitarzystki, artystki – kobiety w muzyce

Sobotnie dyskusje miały kilka oblicz. W ramach panelu „Kobiece perspektywy w muzyce” Jarek Szubrycht pytał Agatę Karczewską oraz Izabelę Rekowską z Izzy and the Black Trees o ich przemyślenia na temat ich roli na scenie, różnicach kulturowych oraz miejscu kobiet w muzyce. Agata Karczewska przyznała: „Jestem przeciwniczką nazywania muzyki pod kątem płci. Mam na to wielką niezgodę”. Z kolei Izabela Rekowska „Gdy jest ekipa, każdy powinien być w niej traktowany równo i z szacunkiem”.

Podobne przemyślenia miała Kinga Głyk w rozmowie z Marcinem Bąkiewiczem na temat funkcjonowania branży muzycznej. „Możemy ludziom pomóc albo ich zniszczyć”. Opowiedziała także o właśnie wydanej płycie Real Life, wyzwaniach, wiarygodności, współpracy z wymarzonymi muzykami, planowaniu pracy, dystansie, zaangażowaniu, inspiracjach i odpowiedzialności.

Wokalistki, gitarzystki, artystki – kobiety w muzyce

Cavatina Guitar Festival – paneli dyskusyjnych ciąg dalszy

„Różnorodność rocka” to motyw przewodni rozmowy z Tomaszem Ziętkiem. Marcelina Słomian pytała artystę, jak to jest łączyć karierę aktorską z muzyczną. Sam Ziętek mówił: „W filmie nie jestem nawet trybikiem w maszynie. Z kolei w przypadku wchodzenia na scenę mam większy poziom sprawczości”.

Słomian i Ziętek dywagowali również o wpływie ikonicznych wykonawców na historię muzyki jak np. The Beatles, Elvis Presley czy Lou Reed. Inne z podejmowanych przez nich tematów krążyły wokół: wiarygodności, kontekstach, eksplorowaniu, inspiracji i szczerości. Rozmówcy podjęli się także próby usytuowania miejsca muzyki gitarowej na przestrzeni polskich i światowych dźwięków.

Od country, przez jazz, po rocka – polskie artystki na Cavatina Guitar Festival

Tego na Cavatina Guitar Festival jeszcze nie było! Jeśli poszukujecie country na polskiej scenie muzycznej, musicie koniecznie posłuchać Agaty Karczewskiej. Wokalistka wydała w zeszłym roku wspólny album z Johnem Porterem pod tytułem On the Wrong Planet. Na festiwalu zaprezentowała nam szczególnie swój autorski materiał z debiutanckiej płyty I’m not Good at Having Fun. Ponownie przychodzi nam na myśl saloon niczym z westernu – bez rewolwerów, a z kowbojskim jednoczącym tańcem.

Agata Karczewska na Cavatina Guitar Festival

Czwartego dnia festiwalu scenę główną zamykała Kinga Głyk. Wirtuozka gitary basowej ma na koncie już pięć autorskich albumów! Na Cavatina Guitar Festival zaprezentowała kompozycje z najnowszego krążka, który premierę miał początkiem tego roku. Choć zazwyczaj Kinga klasyfikowana jest w gatunku jazzu, swoim występem pokazała, że również radzi sobie świetnie, eksperymentując z innymi gatunkami takimi jak funk czy rock.

Kinga Głyk na Cavatina Guitar Festival

Izabelę Rekowską mogliśmy wysłuchać podczas wcześniejszego panelu. Część z publiczności może kojarzyć kapelę Izzy and the Black Trees z suportu przed koncertem Me and That Men, czyli projektu Johna Portera z Adamem „Nergalem” Darskim, którzy gościli w Cavatina Hall kilka miesięcy temu. Zadziorna kapela przyjechała do nas prosto z Poznania. Surowe brzmienia, mocny wokal oraz niegrzeczny rock – to było naprawdę głośne zakończenie dnia!

Izzy and the Black Trees na Cavatina Guitar Festival

Cavatina Guitar Festival – atrakcje na finał festiwalu

Skubas, Matteo Mancuso, Marcin Patrzałek, VHS, The Unrest oraz SBB – to artyści, których możecie spodziewać się podczas finałowego dnia Cavatina Guitar Festival. Ponadto czekają na was kolejni goście w ramach rozmów na scenie plenerowej. To również ostatni moment na wykorzystanie okazji, by sprawdzić swoich sił podczas warsztatów gitarowych. Kfira Ochaiona, Bartka Jończyka i Bartosza „Bazoka” Zelka znajdziecie na czwartym piętrze w budynku Cavatina Hall.

Bilety na ostatni dzień Cavatina Guitar Festival dostępne są na stronie: https://cavatinahall.pl/.

Fot. Krzysztof Puda dla Cavatina Guitar Festival

Cavatina Guitar Festival – autentyczność, wspomnienia i gitary

Koncerty na dwóch scenach to nie jedyne atrakcje podczas Cavatina Guitar Festival. Od trzeciego dnia festiwalu czekają na was również panele dyskusyjne, wywiady, a także warsztaty. Kto tym razem zapewnił najlepsze show? Jakie sekrety zdradzili nam artyści? I wreszcie jakie niespodzianki czekają na was w pozostałe dni weekendu?

Polskie kapele na Cavatina Guitar Festival

Cavatina Guitar Festival trwa w najlepsze. Za nami trzeci dzień festiwalu, w którym przygotowaliśmy dla was dodatkowe atrakcje. Koncertową scenę otworzył Jakub Żytecki. Gitarzysta znany z kapeli Disperse zaspokoił emocje wszystkich, którzy czekali na mocniejsze dźwięki. Surowe riffy, ciężka perkusja i mroczne metalowe klimaty – tak pobudzającymi rytmami weszliśmy w kolejne festiwalowe świętowanie.

Jakub Żytecki na Cavatina Guitar Festival

Po otwarciu sceny głównej w Cavatina Hall nadszedł moment pierwszego koncertu w plenerze. Ekipa The Saturday Tea przypomniała nam, jak brzmi amerykański rock. Panowie konsekwentnie budują markę alternatywnej kapeli podtrzymującej dziedzictwo garażowych bandów. Podczas Cavatina Guitar Festival zagrali kawałki ze swoich albumów, które pomogły im spełnić marzenie o wyjeździe do Ameryki. Tam tez próbowali swoich sił na festiwalach, a pokłosiem tego były następne utwory.

The Saturday Tea na Cavatina Guitar Festival

Kompromisy, autentyzm i egoizm – rozmowa z Krzysztofem Zalewskim

Nowością podczas Cavatina Guitar Festival były wprowadzone, nieprzypadkowo od piątku, dyskusje z artystami. Spotkaniem otwierającym ten cykl był „Autentyzm ponad wszystko”. Rozmowę pod tym tytułem prowadziła Anna Gacek, prezenterka radiowa, której gościem był sam Krzysztof Zalewski. Wspólnie wspominali Jacka Szymkiewicza, znanego pod pseudonimem Budyń, lidera formacji Pogodno.

Zalewski przywołał również swoje nastoletnie marzenia o posiadaniu zespołu rockowego, które z pasją realizuje. Ciekawym momentem rozmowy były dywagacje o tym, jak budować autentyzm w sztuce. „Kompromisy w sztuce nie działają dobrze. Czasami trzeba postawić na swoim albo się wycofać. Po prostu lubię to, co robię. Współprace traktuje egoistycznie. Lubię otaczać się z ludźmi, bo potem z nich czerpię” – podsumował wokalista. To jednak tylko preludium show, które czekało na nas wieczorem na scenie głównej.

Krzysztof Zalewski na Cavatina Guitar Festival

Nostalgiczne flamenco i dowcipny indie rock

Pod pseudonimem Blanco White kryje się Josh Edwards. Angielski tekściarz nieprzypadkowo przybrał takie dane – chciał tym samym uhonorować ulubionego poetę, czyli José María Blanco White’a. Romantyczne sonety hiszpańskiego autora mają swój wydźwięk w nostalgicznych rytmach Blanco White’a. Jego gitara w stylu flamenco spojona z angielską spuścizną i melancholijnym głosem dała prawdziwe liryczny występ.

Blanco White na Cavatina Guitar Festival

Jacko Brango to pseudonim artystyczny Szymona Paduszyńskiego. Muzyk znany jest ze współprac z Krzysztofem Zalewskim, zespołem Neony, ekipą Jamal czy Darią Zawiałow. Tym razem przybył na festiwal, aby promować własny projekt. Części publiczności może kojarzyć się z indie rockowym zespołem EEMEE. I słusznie! Jednak na Cavatina Guitar Festival wpadł, by zapoznać nas z repertuarem Jacko Brango. Dowcipne teksty, skoczne rytmy i kontynuacja indie rocka – zagrane utwory zwiastują nową płytę Szymona, na którą czekamy z niecierpliwością!

Jacko Brango na Cavatina Guitar Festival

Zalewski – wytrawny artysta znów zaskakuje

Wreszcie nadszedł czas na tzw. headlinera. Krzysztof Zalewski nie zawodzi nigdy. Jego show to precyzyjna konstrukcja. Charyzmatyczny artysta nie tylko przypomniał o utworach, które mają już status kultowych przebojów, lecz także zaskoczył nowymi odsłonami twórczości. Miejmy nadzieję, że cover Running Up the Hill doczeka się uwiecznienia, bo to było naprawdę piękne wykonanie. Muzyk uchylił także rąbka tajemnicy i zagrał nowy materiał, który ukaże się już niebawem na nowym wydawnictwie.

Chórek Zalewskiego na Cavatina Guitar Festival

Dawid Tyszkowski – wrażliwy świeżak

Zanim dotarliśmy do wieczornego koncertu Dawida Tyszkowskiego, czekała na nas rozmowa z gitarzystą na scenie plenerowej. O „Świeżym spojrzeniu na muzykę” rozmawiała z nim Marcelina Słomian. Szefowa redakcji muzycznej Radia Nowy Świat pytała młodego artystę o to, w jaki sposób tworzy muzykę, jakie emocje towarzyszyły mu podczas pisania ostatniego albumu oraz w jaki sposób udało mu się współpracować z Organkiem, Arturem Rojkiem i Mioushem. O wielkiej wrażliwości, fascynacji Radiohead, a także zaginięciu tytułowego kota z debiutanckiego krążka opowiadał sam Dawid. Jak mówi: „Podtrzymywanie ognia i pasji to poszukiwanie nowej muzyki”.

Koncert Dawida Tyszkowskiego był jednocześnie tym, który podsumował i zakończył trzeci dzień Cavatina Guitar Festival. Niezwykła wrażliwość, o której mówił w wywiadzie z Marceliną Słomian, potwierdziła się podczas wstępu. Delikatne brzmienia, głęboko emocjonalne teksy i subtelna życzliwość, jaką artysta obdarza swoich słuchaczy urzekła wszystkich zgromadzonych. Choć Dawid to Tyszkowski debiutował zaledwie dwa lata temu, już wiadomo, że jest o nim głośno, a będzie jeszcze bardziej!

Dawid Tyszkowski na Cavatina Guitar Festival

Cavatina Guitar Festival – plany na weekend

Właśnie dzisiaj, w piątek, rozpoczęły się panele dyskusyjne, wywiady oraz… warsztaty. Na czwartym piętrze Cavatina Hall przez kolejne trzy dni czekają na nas wybitni edukatorzy. Kfir Ochaion, Bartek Jończyk i Bartosz „Bazok” Zelek od 15:00 do 21:00 proponują warsztaty gitarowe, podczas których możecie poznać najciekawsze techniki gry.

Wszystkim tym, którzy rozważają plany na weekend, przypominamy, że bilety na Cavatina Guitar Festival można znaleźć tutaj: https://cavatinahall.pl/.

Fot. Krzysztof Puda dla Cavatina Guitar Festival

Cavatina Guitar Festival – drugi dzień muzycznych spotkań

Muzyczni debiutanci i wieloletni muzycy, alternatywni wokaliści i producenci spełniający swoje marzenia o autorskich albumach, wybitni instrumentaliści i eksperymentujący z dźwiękami – Cavatina Guitar Festival to różne oblicza gitar. Będziemy was o tym przekonywać nieustannie. A tymczasem zobaczcie, jak minął dzień drugi festiwalu.

Polskie propozycje podczas Cavatina Guitar Festival

Drugiego dnia Cavatina Guitar Festival przywitał nas Bartek Królik. Kompozytor, producent, basista. Po wieloletnich współpracach z czołowymi gwiazdami polskiej muzyki w 2020 roku zdecydował się na wydanie solowego albumu. Sukces debiutanckiego Pana od muzyki dał mu odwagę do wydania trzy lata później płyty pod tytułem 14. Bartek Królik na scenie Cavatina Hall zaprezentował nam kompozycje z obu wydawnictw. O tym, że na koncertach z Bartkiem nie jest nudno, wiedzą słuchacze Łąki Łan, Sistars lub Spoken Love, czyli składów, z którymi regularnie tworzy. W solowym projekcie udowodnił, że jego eklektyczny styl potrafi urzec fanki i fanów zupełnie odmiennych gatunków.

Bartek Królik na Cavatina Guitar Festival

Z kolei scenę plenerową otworzyli dla nas panowie z PKS Trio. Nazwa nie odnosi się, jak mogłoby się wydawać, do popularnego zbiorkomu, a zawiera skróty imion muzyków. Przemysław Smaczny, Kosma Kalamarz, Sebastian Ruciński wykorzystali już ten żart podczas debiutanckiej płyty, którą nazwali po prostu… Przystanek pierwszy, a w 2021 roku – Przystanek drugi. Instrumentalne brzmienia określają jako „słowiański jazz”. I tak też można było się poczuć. Jazzowy klimat, gitarowe improwizacje i nostalgiczny luz towarzyszyły publiczności podczas delektowania się przyjemną aurą.

PKS na Cavatina Guitar Festival

Polsko-amerykańskie wędrówki z gitarą

Prosto z Nowego Jorku przyleciała do nas ekipa City of the Sun. Jak obiecywali, tak zrobili – przywieźli nam z Ameryki ogrom słońca, nie tylko w formie sprzyjającej festiwalowi pogody, lecz także w muzyce, którą nas obdarzyli. Jeśli kiedykolwiek mieliście wątpliwości, czy instrumentalny zespół bez wokalistów może porwać publiczność do tańca, to… koniecznie musicie nadrobić City of the Sun! Ich energia, współbrzmienie, tempo i radość były tak zaraźliwe, że ciężko było odmówić zaproszeniom do interakcji, tańca czy nawet rytmicznego wybijania rytmu oklaskami. Groove chłopaków z Ameryki był tak niepowtarzalny, że ciężko o nim (o nich) zapomnieć.

City of the Sun na Cavatina Guitar Festival

Po tak energetycznym kopie nadszedł czas na chwilę wyciszenia. W rozmarzone i nostalgiczne chwilę daliśmy się porwać Pawłowi Leszoskiemu. Leski, bo tak brzmi pseudonim muzyka, był niczym balsam na wyczekujące kolejnych dźwięków dusze. Liryczne teksty przepełnione emocjami w folkowej wersji pozwoliły nam przenieść się w sferę nostalgicznych wspomnień. Ponadto scena plenerowa daje możliwość wyboru kontemplowania proponowanych dźwięków – dla osób lubiących się bujać lub pląsać do rytmu jest miejsca aż nadto, by się poruszać, natomiast na tych, którzy preferują zanurzyć się w muzykę w swoim tempie, czekają leżaki w strefie chillu.

Leski na Cavatina Guitar Festival

Premierowy Fink i debiutująca Kathia

Gwiazdą wieczoru drugiego dnia Cavatina Guitar Festival był Fink. Na to spotkanie polska publiczność czekała najbardziej. Od ponad trzydziestu lat łączy pracę producenta z solowym projektami. Brytyjski wokalista wyruszył właśnie w europejskie tournée i to Bielsko-Biała stała się pierwszym miejscem, w którym zaprezentował nowy set. Połączenie folkowego dziedzictwa ze współczesnym soulem wspaniale sprawdza się w autorskich kompozycjach artysty. Minimalistyczne liryki, sentymentalna muzyka i szczerość – spotkanie z muzyką Finka to było naprawdę mistyczne przeżycie!

Fink na Cavatina Guitar Festival

Równie zmysłową przestrzeń przygotowała Kathia. Jej koncert był jednocześnie spotkaniem zamykającym kolejny dzień Cavatina Guitar Festival. Wyróżniana w komercyjnych oraz prestiżowych nagrodach wokalistka udowadnia, że można tworzyć autorski styl, a jednocześnie być docenianą przez profesjonalnych i amatorskich słuchaczy. Subtelny głos, dojrzałe teksty i sensualne wystąpienie zaczarowały publiczność, przenikając prosto w głodne muzyki serca.

Kathia na Cavatina Guitar Festival

Cavatina Guitar Festival – koncerty, warsztaty i spotkania

Cavatina Guitar Festival to nie tylko koncerty, lecz także doświadczanie muzyki w innych formach. Od piątku w Guitar City czekają na nas dyskusje z czołowymi dziennikarzami muzycznymi oraz artystkami i artystami, którzy rozgrzeją sceny w kolejne wieczory. Spodziewajcie się więc rozmów z Anną Facek, Piotrem Metzem, Marcinem Bąkiewiczem, Marceliną Słomian i Jarkiem Szubrychtem. Ich rozmówczyniami i rozmówcami będą: Kinga Głyk, Krzysztof Zalewski, Dawid Tyszkowski, Tomasz Ziętek, Agata Karczewska, Izabela Rekowska, Skubas, Marcin Patrzałek.

Bilety zarówno na pojedyncze koncerty, dany dzień lub karnet na cały Cavatina Guitar Festival można nadal zakupić na: https://cavatinahall.pl/.

Fot. Krzysztof Puda dla Cavatina Guitar Festival

Cavatina Hall dla dzieci – historia muzyki smyczkami skrzypiec

Jak zachęcić dzieci do słuchania muzyki klasycznej? Dlaczego warto pokazywać tę sferę brzmień? Co może urzec najmłodszych w muzyce mistrzów klasyki? Przekonacie się już 12 maja podczas specjalnie przygotowanego koncertu familijnego. Zaproście do Cavatina Hall swoje pociechy i pozwólcie im doświadczać tych niesamowitych emocji.

Oryginalne skrzypce Stradivariusa – niepowtarzalny instrument w Cavatina Hall

1116 instrumentów, w tym aż 960 skrzypiec – tak kształtują się szacunki produkcji Antonia Stradivariego. Ten włoski lutnik początkowo uczył się fachu rzeźbiarza. Z czasem spróbował swoich sił w tworzeniu skrzypiec, co wyszło mu tak wspaniale, że jego sława rozpowszechniła się na cały świat. Kolejne egzemplarze trafiały do najznamienitszych instrumentalistów XVIII stulecia. Skrzypcami z rąk Stradivariego mogli pochwalić się m.in. Henryk Wieniawski, Bronisław Huberman, Charles Lafont. Sława ta zapewniła lutnikowi odpowiednie majątki oraz możliwość poszerzania go, dzięki czemu doczekał się warsztatu, szkoły budowania skrzypiec oraz innych przedsiębiorstw.

Do współczesnych czasów przetrwało 650 dzieł wychodzących spod rąk Antonia Stradivariego. Z racji nazwiska twórcy instrumenty te zaczęto nazywać stradivariusami. Jedną z posiadaczek tego niepowtarzalnego egzemplarza zachowanego z czasów Stradivariego jest Elizabeth Pitcairn. Anegdota mówi, że skrzypce z 1720 roku sprezentował instrumentalistce jej dziadek. W 1990 roku wylicytował je na londyńskiej aukcji za rekordową kwotę 1,7 mln dolarów, a później wręczył Elizabeth jako prezent na szesnaste urodziny.

Elizabeth Pitcairn – z miłości do skrzypiec

Gdy profesorka muzyki Mary Eleanor Pitcairn proponowała naukę gry na instrumencie swojej córeczce, nie spodziewała się, że ta już jako trzylatka świadomie podejmie decyzję, że woli skrzypce do wiolonczeli. Już wieku czternastu lat Picairn należała do ekipy Newark Symphony Orchestra. Ponadto jest także prezeską Luzerne Music Center, gdzie zdolni młodzi ludzie z całego globu uczą się gry na instrumentach. Cechą rozpoznawczą brzmienia skrzypaczki jest gra na słynnych czerwonych skrzypcach Mendelssohna, czego również doświadczycie już 12 maja!

O tym, jak pięknie współgrają skrzypce ze swoją właścicielką, przekonacie się podczas kilku kompozycji. W programie znajdują się prawdziwe tuzy klasyki – Wolfgang Amadeusz Mozart, Jan Sebastian Bach, Antonio Vivaldi – oraz bardziej współcześni kompozytorzy, szczególnie amerykańscy, tacy jak: George Whitefield Chadwick, Leroy Anderson czy George Gershwin.

Acadiana Chamber Ochestra & Mariusz Smolij

Na scenie Elizabeth Pitcairn będzie towarzyszyć grupa instrumentalistów. Acadiana Chamber Ochestra powstała w luizjańskiej miejscowości Lafayette w 1984 roku. Amerykańska grupa znana jest z innowacyjnego podejścia do muzyki – potrafi połączyć klasyczne kompozycje z nowoczesnymi aranżacjami. Lekki styl, jazzowe akcenty oraz obycie na światowych scenach dodatkowo wzmocni obecność Mariusza Smolija. Tysiące koncertów, 140 orkiestr, 28 krajów, pięć kontynentów – więcej przedstawiać tego polskiego dyrygenta nie trzeba. Tym razem Smolij zagości na koncercie wraz z Acadiana Chamber Ochestra oraz Elizabeth Pitcairn, przybliżając dzieciom muzykę klasyczną strunami skrzypiec.

Nie obawiajcie się, że mali melomani nie zrozumieją treści prezentowanych na koncercie – wydarzenie będzie prowadził i moderował lektor, który odpowie na wszelkie wątpliwości najmłodszych. W tym koncercie familijnym mogą uczestniczyć już dzieci w wieku sześciu lat. Bilety są dostępne na: https://cavatinahall.pl/events/historia-skrzypiec-stradivariusa/.

NFM Orkiestra Leopoldinum i trzech wirtuozów

Samuel Barber, Giuseppe Tartini i Max Richter – dzieła tych trzech kompozytorów usłyszymy w Cavatina Hall już 21 kwietnia. Jak z wybitnymi utworami poradzi sobie NFM Orkiestra Leopoldinum pod okiem Alexandra Sitkovetsky’ego?

NFM Orkiestra Leopoldinum – podróż w przeszłość

Koncert NFM Orkiestra Leopoldinum podzielony będzie na dwie części. W pierwszej usłyszymy Adagio na smyczki autorstwa Samuela Barbera oraz Sonatę g-moll „ Z diabelskim trylem” Giuseppe Tartiniego. W drugiej partii orkiestra zaplanowała dla nas The Four Seasons Recomposed, czyli kompozycję Maxa Richtera. To również niepowtarzalna okazja, aby przyjrzeć się współpracy NFM Orkiestra Leopoldinum z Alexandrem Sitkovetskym prowadzącym formację od 2023 roku.

W 1978 roku we Wrocławiu pojawił się pomysł założenia orkiestry kameralnej. Początkowo piętnastoosobowa ekipa wykonywała program klasyczny, regularnie jednak poszerza swój repertuar – najpierw o barokowe arcydzieła, a z czasem i o muzykę dwudziestowieczną. Obecnie smyczkowy zespół wyróżnia się nieszablonowymi interpretacjami klasycznych kompozycji. Formacja zawdzięcza to wybitnym liderom – warto wymienić choćby Karola Teutscha, Jana Staniendę, Jospeha Swansena czy Hartmuta Rohde’a. NFM Orkiestra Leopoldinum ma również na koncie sporo nagranych albumów, m.in. takich jak:

  • Polyphonia POL 36014 z 1985 roku;
  • Vivaldi: The Four Seasns z 1993 roku;
  • Vivaldi Concertos z 1993 roku;
  • Il Corno Italiano z 1995 roku;
  • The Flute in Paris Mozart’s Time z 1996 roku;
  • Nick Cave z 1999 roku;
  • Śląski barok z 2005 roku;
  • Witold Lutosławski Opera Omnia 03 z 2009 roku;
  • Hanna Kulenty Music 4 z 2011 roku;
  • Made in Poland z 2016 roku;
  • Supernova z 2017 roku;
  • Moniuszko śpiewany inaczej z 2018 roku;
  • Made in Poland z 2019 roku;
  • Światło zimowej nocy z 2022 roku;
  • Filharmonia Pana Kleksa z 2024 roku.

Samuel Barber – amerykański geniusz połączeń

Samuel Barber to dwudziestowieczny amerykański kompozytor, który znany jest z fuzji muzyki poważnej ze współczesną. Jak nikt potrafił połączyć jazz, muzykę romantyzmu z modernizmem. Urodził się w artystycznej rodzinie, stąd też zarówno klasyczne brzmienia, jak i współczesne songi towarzyszyły mu od zawsze. Już jako siedmiolatek komponował utwory fortepianowe. W wieku nastoletnim zgarniał prestiżowe nagrody muzyczne. Zdobywał także doświadczenie jako śpiewak, za co był szczególnie doceniany podczas pisania partii wokalnych.

Do najbardziej znanych utworów Barbera należy Adagio na smyczki, którego wykonania podejmie się NFM Orkiestra Leopoldinum. Kompozycja ta uzyskała nawet miano najsmutniejszego dzieła wszech czasów, przez co często jest wybierana jako tło w tragicznych momentach historycznych. Takimi wydarzeniami były np. zamach terrorystyczny na redakcję „Charlie Hebdo” czy pogrzeby Alberta Einsteina, księżnej Grace i Franklina D. Roosvelta. Sama kompozycja powstała w 1936 roku podczas pobytu Barbera we Włoszech u jego późniejszego życiowego partnera Gian Carla Menottiego. Z kolei pierwsze wykonanie Adagia na żywo zawdzięczamy Arturowi Toscaniniemu, który zrobił to w 1938 roku podczas audycji radiowej NBC Symphony Orchestra.

Diabelskie sonaty Giuseppe Tartiniego

Włoski kompozytor epoki baroku był nie tylko niezwykle płodnym autorem, lecz także wirtuozem skrzypiec. Skomponował ponad sto utworów, nieustannie dopracowywał swoje umiejętności oraz pełnił funkcję Maestro di Cappella w Bazylice Świętego Antoniego w Padwie. Z racji swojego talentu mógł również podejmować się współprac z innymi instytucjami. Jako trzydziestokilkulatek założył szkołę skrzypcową, do której ściągali uczniowie z całej Europy. Ponadto podejmował się prób teoretycznego opracowywania muzyki.

Najbardziej znanym utworem Tartiniego jest Sonata g-moll, nazywana tą „Z diabelskim trylem”. Legenda rozpowszechniana przez samego kompozytora mówi o szatańskim pochodzeniu arcydzieła. Otóż, podczas snu Tartiniego odwiedził sam diabeł proszący o lekcje u wirtuoza. Gdy ten wręczył mu swoje skrzypce, Lucyfer rozpoczął tak piękną grę, że po wybudzeniu się Tartini spisał całą kompozycję. Przez całe życie utrzymywał jednak, że jest ona tylko słabym odtwórstwem wyrafinowanej kompozycji ze snu. To właśnie tę sonatę zagra NFM Orkiestra Leopoldinum.

Barokowe reinterpretacje Vivaldiego autorstwa Maxa Richtera

Trzecią kompozycją, którą odtworzą NFM Orkiestra Leopoldinum oraz Alexander Sitkovetsky, będzie The Four Seasons Recomposed. Max Richter to współczesny brytyjski pianista specjalizujący się w konsolidowaniu muzyki klasycznej z elektroniką. W tym neoklasycznym stylu napisał wspomnianą kompozycję. Ta postmodernistyczna interpretacja Czterech pór roku Vivaldiego to nie tylko zabawa formą, lecz także gra ze słuchaczami.

Jak z wszystkimi trzema wymagającymi kompozycjami poradzą sobie instrumentaliści z NFM Orkiestra Leopoldinum, dowiemy się już 21 kwietnia. Bilety na to niebanalne spotkanie można zdobyć na: https://cavatinahall.pl/events/four-seasons-recomposed/.

La Tempête & Simon-Pierre Bestion – burza dźwięków, światła i emocji

Muzyka sakralna w wersji orientalnej? O egzotyzm swojego dzieła zadbał sam Monteverdi. Nic dziwnego, że Simon-Pierre Bestion chętnie skorzystał z tej opcji. „Vespro della Beata Vergin” w wykonaniu francuskiej grupy La Tempête to istna uczta eksperymentów formą, kompozycją, a nawet architekturą samej Cavatina Hall!

Bohaterowie koncertu – La Tempête, Simon-Pierre Bestion i… Cavatina Hall

Simon-Pierre Bestion zapracował już na opinię dyrygenta-eksperymentatora. Jego edukacja muzyczna była dość wszechstronna – kształcił się w zakresie instrumentów organowych, na klawesynie, śpiewał w chórze, a także harmonii, kompozycji i dyrygentury. Z czasem zainteresował się muzyką dawną, co zaowocowało założeniem dwóch formacji – kameralnego zespołu Europa Barocca i chóru Luce del Canto. W 2015 roku postanowił połączyć oba projekty i nazwać La Tempête. I to właśnie z tym ostatnim wystąpił w Cavatina Hall.

Zespół zainicjował widowisko muzyczne dość nietypowo. Rozstawieni w różnych miejscach sali koncertowej muzycy kolejno odpowiadali na wezwania Bestiona. Ulokowany na najwyższym balkonie chór odśpiewał swoją partię, by z kolejnych punktów widowni pogrupowani w trio artyści wykonali następne wersy. Po tej części chór przywitał nas wokalizą, tym razem jednak z balkonu na pierwszym poziomie przy całkowitej ciemności. Oświetlające ich wyłącznie lampki znad śpiewników tworzyły swego rodzaju latarnie wyznaczające muzykom drogę na scenę.

Bohaterowie koncertu – La Tempête, Simon-Pierre Bestion i… Cavatina Hall

Gra światłem, dźwiękiem i rekwizytami

To pierwszy koncert, podczas którego architektura Cavatina Hall pełniła tak samo ważną rolę, jak występujący na jej scenie artyści. Pozostawione w różnych częściach obiektu rekwizyty dopełniały ten muzyczny i wizualny spektakl. Zarówno odblaskowe kule, jak i świeczki w wazonach dawały punktowe elementy świetlne, podczas gdy przez większość koncertu panował mrok sugerujący zachód słońca, czyli porę, o której zwyczajowo odbywają się nieszpory.

Innymi rekwizytami były układane przez wokalistów kwiaty. Równo poruszający się śpiewacy i śpiewaczki rozsypywali rośliny na scenie. Kolejni z wokalistów na specjalnie zaprojektowanej lektyce przenosili kwiatową trumnę niczym ciało Jezusa. Podczas jednego z fragmentów żałobny członkowie i członkinie La Tempête utworzyli kondukt żałobny. Przemierzając miarowo schody, zatrzymali się pośród widowni, by stworzyć dialog z wokalistą na scenie. Ich symetria współgrała i na etapie świetlnym punktów, i w ułożeniu zakresu wokalnego.

Gra światłem, dźwiękiem i rekwizytami

Simon-Pierre Bestion & Claudio Monteverdi – dwóch niepokornych eksperymentatorów

Claudio Monteverdi uchodziła w swoich czasach za artystę łamiącego schematy. Potrafił sprzeciwić się panującym normom i wprowadzić połączenie tradycyjnych zasad muzyki renesansowej z barokowymi innowacjami. Ten barokowy prekursor porzucił koncepcję stile anticol, nazywanej przez niego prima practica, czyli tej nakazującej trzymania się struktury kompozycji, na rzecz seconda practica, z czasem określanej stile moderno.

Nowatorskie podejście Monteverdiego najmocniej zaprezentował w Vespro della Beata Vergine, czyli Nieszporach ku czci Najświętszej Maryi Panny. Ta kompozycja ze styku epok przyznawała większą rolę warstwie tekstowej, a sam kompozytor w dziewięćdziesięciominutowym utworze zawarł partie solowe, orkiestrowe i chóralne. Eksperymentalna forma wynika z połączenia łacińskich fragmentów z oryginalnymi hebrajskimi partiami. Ponadto tradycyjny chorał przenika się z barokowymi innowacjami, a sami soliści wyśpiewują wielogłosowe urywki.

Simon-Pierre Bestion & Claudio Monteverdi – dwóch niepokornych eksperymentatorów

Vespro della Beata Vergine w wykonaniu francuskiej grupy La Tempête

Wersja Simona-Pierre’a Bestiona podchwytuje furtkę pozwalającą na eksperymenty. Biorąc pod uwagę miejsce komponowania przez Monteverdiego, czyli Wenecję, dodaje fauxbourdons – technikę, którą wykonywane są improwizowane pieśni ludowe. Warstwa brzmieniowa również zawiera novum – dyrygent do bogatego instrumentarium dodał takie źródła dźwięku jak: szofar, teorba, viola da gamba czy flety traverso. Polifonia sakralna stała się istnym spektaklem wypełniającym wszystkie zmysły.

Nie możemy jednak zapomnieć o artystach! Spośród śpiewających należy szczególnie wymienić kilkoro z nich. René Ramos Premier posługujący się bas-barytonem zachwycał precyzją wykonania solowych partii. Brenda Poupard to śpiewaczka o głosie altowym. Jej barwa i możliwości są tak potężne, że pomimo największej odległości od widzów podczas wykonywania wersów, była najbardziej słyszalną artystką. Podobnie mocnym głosem operuje mezzosopranistka Eugénie de Mey. Jej orientalne partie solowe w połączeniu z męskimi murmurandami tworzyły czystą harmonię.

Vespro della Beata Vergine w wykonaniu francuskiej grupy La Tempête

Poeta fortepianu, czyli Jarred Dunn

Mistrz, wirtuoz, poeta – kanadyjski pianista zachwyca swoją grą krytyków na całym świecie. Jako główną inspirację upodobał sobie Fryderyka Chopina, którego mazurki zagra dla nas z pasją już 6 kwietnia!

Mazurek jako dobro narodowe

Przytupy, obroty i skoczna muzyka – za to mazurki pokochali Polacy już kilka wieków temu. Jego rytm to podstawa wielu tańców, utworów, pieśni, a nawet przyśpiewek ludowych. Do dzisiaj można odnaleźć ślady w kulturze folklorystycznej Kujaw, Lubelszczyzny, Ziemi Łęczyckiej i Mazowsza w formie inspiracji mazurkami. Obok kujawiaka, oberka i mazura to najpopularniejszy taniec narodowy.

Dwuczęściowa pieśń jako kompozycja była przeznaczona do tańca. Skoczny rytm nie pozwalał na inną reakcję. Mazurka tańczy się w parach, choć wszystkie osoby zaangażowane w taniec wykonując obroty wokół siebie w obrębie koła. Tę radość, jaka pojawia się podczas mazurka, przypomniał sobie przebywający na emigracji Fryderyk Chopin.

Fryderyk Chopina – inspirator europejskich kompozytorów

Syn Polki i Francuza już od dziecka przejawiał ogromny talent. Do fortepianu zasiadł jako czterolatek, a w wieku siedmiu lat mógł się pochwalić autorskimi kompozycjami. Gdy z powodów politycznych utknął w Paryżu, swoją tęsknotę objawiał tworzeniem, głównie utworów przypominających mu dom rodzinny w Polsce. Pośród zachowanych kompozycji można odnaleźć: polonezy, nokturny, etiudy, preludia, sonaty, a nawet całe koncerty. Najliczniejszym gatunkiem jednak pozostały mazurki.

Pierwszego mazurka Fryderyk Chopin napisał jeszcze w czasach nastoletnich. Szczególnie dużo skomponował ich właśnie podczas emigracji, kiedy to czerpał garściami z narodowego folkloru jeszcze mocniej. Mazurków, jako synonimu tęsknoty za ukochaną ojczyzną, napisał aż 57 w ciągu 25 lat! I choć artysta nigdy nie kopiował żadnego znanego mu mazurka, w niemal każdym czuć nawiązania do polskich melodii ludowych. Również ostatnim skomponowanym przez Chopina utworem jest Mazurek f-moll op. 68 nr 4. Jego przetrwanie zawdzięczamy wiolonczeliście Auguste’owi Frachomme’owi, który przygotował kopię zapisu nutowego.

Jarred Dunn – piewca polskości

Fryderyk Chopin w tych krótkich utworach potrafił połączyć wiejski folklor z salonowym upodobaniem do artyzmu. To zestawienie upodobał sobie szczególnie Jarred Dunn. Kanadyjski pianista wykształcenie zdobywał w kilku instytucjach na całym świecie. Były to takie uczelnie jak: University of Toronto w Kanadzie, The Juilliard Schhol, Ontario Institute for Studies in Education of the University of Toronto. Jego talent zauważyli polscy artyści, proponując mu edukację na Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach oraz Akademii Muzycznej im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy. Kolejnym etapem poszerzania umiejętności muzycznych był doktorat na Schulich School of Music of McGill University w Montrealu.

Jarred Dunn jest laureatem I nagrody na Litewskim Międzynarodowym Konkursie Chopinowskim w Wilnie. W tym samym roku zdobył pierwsze miejsce na I Międzynarodowym Konkursie im. Jana Hoffmanna w Krakowie. Jego fascynację polskością i Chopinem kontynuuje nie tylko w karierze akademickiej i koncertowej. Wydał dotychczas także trzy albumy:

  • Chopin and Debussy z 2020 roku, na którym znajduje się 11 kompozycji;
  • Brahms in Solitude z 2022 roku, również na tej płycie pojawiło się 11 kompozycji;
  • Chopin’s Diary: The Mazurkas z 2024 roku – na tym albumie z kolei Jarred nagrał aż 51 najciekawszych mazurków samego Fryderyka Chopina.

To właśnie mazurki nagrane na ostatnim wydawnictwie będą stanowił trzon koncertu w Cavatina Hall. Już 6 kwietnia usłyszymy 22 mazurki Chopina podzielone na trzy części i zagrane na fortepianie przez Jarreda Dunna. Bilety na ten wyjątkowy koncert fortepianowy są dostępne na: https://cavatinahall.pl/events/jarred-dunn/.

Wielkanocne pasje z Ianem Bostridgem i Capella Cracoviensis


Kolejne spotkanie z cyklu Cavatina Hall Essentials za nami! Capella Cracoviensis wraz z zaproszonym Ianem Bostridgem. 24 marca kontynuowali rozpoczętą przez Cavatina Hall serię. Tym razem propozycja obejmowała „Pasję św. Jana” autorstwa samego Jana Sebastiana Bacha.

Ian Bostridge w roli Ewangelisty

Spotkanie otworzyła inwokacja chóru w wykonaniu Capella Cracoviensis, którą dyrygował sam Jan Tomasz Adamus. Podczas początkowej partii dołączył również w roli Ewangelisty, a tym samym narratora, Ian Bostridge. Angielski śpiewak posługujący się tenorem pokazał, że jego wypracowany i dość charakterystyczny styl został wybrany nie bez powodu. Rola Ewangelisty w Pasji św. Jana napisana przez Jana Sebastiana Bacha należy do jednych z najtrudniejszych barokowych wokaliz. Śpiewak poradził sobie znakomicie.

Jan Sebastian Bach napisał Pasję św. Jana z okazji nadchodzącego Wielkiego Piątku. Wtedy też w wielu religiach funkcjonuje post oraz przygotowanie do męczeńskiej śmierci Jezusa. Pierwsza część kompozycji opowiada o wydarzeniach od aresztowania Jezusa do wyparcia się Piotra. Z kolei druga – zaczyna się rozprawą u Poncjusza Piłata, następnie historia prowadzi nas przez ukrzyżowanie i śmierć na Golgocie, by zakończyć się zaniesieniem w miejscu pochówku i pogrzebem. Poza wspomnianym Ianem Bostridgem pozostałe partie wokalne wyśpiewali członkowie i członkowie Capella Cracoviensis. Tym samym wcielili się w postacie m.in. Jezusa, Piotra, Piłata oraz odpowiadającemu na wezwania bohaterów – chóru.

Piękno baroku w wersji wykonawstwa historycznego

Jan Tomasz Adamus prowadzi projekt Capella Cracoviensis jako dyrygent i dyrektor artystyczny już od 2008 roku. Jego pomysłem na rozwój chóru kameralnego i orkiestry jest powrót do korzeni. Wykonawstwo historyczne polega na zmianie z reintepretacji dawnej muzyki w nowej formie na badaniu oryginałów i próbie oddania autentyczności utworów zgodnie z ich epoką. Tak też było podczas interpretacji Pasji św. Jana. Arcydzieło kantatowo-oratoryjne przypomina nieco operę w warstwie brzmieniowej, jednak wizualnie jest o wiele skromniejsze, dzięki czemu perfekcyjnie wprowadza i uzupełnia nastrój nadchodzących Świąt Wielkiej Nocy.

Aby oddać muzykę w takiej wersji, jak mogła brzmieć w epoce, muzycy powinni dysponować konkretną wiedzą historyczną, znać sposób jej interpretacji, formy, a nawet znaczeń odpowiednich zapisów nutowych. Dopiero wtedy prezentujący dane dzieło mogą dodać od siebie nieco emocji poprzez intuicję, która im to wskazuje na podstawie zdobytej wiedzy. Ważnym elementem jest też znajomość kontekstu – czyli z jakiego powodu powstałą kompozycja, dla kogo była przeznaczona, jaki warsztat zaprezentował autor, co mówi o niej biografia kompozytora, a także w jakim miejscu docelowo miało odbyć się prawykonanie.

Piękno baroku w wersji wykonawstwa historycznego

Capella Cracoviensis – doświadczenie i pasja

Podczas koncertu można było odczuć, że Capella Cracoviensis ma już spore doświadczenie w występach scenicznych. Dotychczas można było usłyszeć ich na scenach tak prestiżowych miejsc jak: Opéra Royal Versailles, Händel Festspiele Hall, Concertgebouw Amsterdam czy Bachfest Leipzig. To również nie pierwsze zerknięcie chóru i orkiestry z Ianem Bostridgem – zagrali już m.in. podczas Opera Rara w Krakowie, gdzie wykonali kompozycje Ludwiga van Beethovena i Franza Schuberta oraz na kilku koncertach w krakowskim Teatrze Nowa Łaźnia, gdzie zaprezentowali oratorium Raj i Peri autorstwa Roberta Schumanna. Obecnie koncertują wspólnie w różnych miastach Europy.

Muzycy z Capella Cracoviensis korzystają z wielu zapomnianych i dawnych instrumentów takich jak: portratyw (małe organy piszczałkowe), trąbki barokowe, dalzian (prototyp fagotu), historyczne wersje skrzypiec, viola da gamba oraz różnego rodzaju klawesyny. Niektóre z nich można było podziwiać również podczas spotkania na koncercie w Cavatina Hall. I choć sam Jan Sebastian Bach od prawykonania Pasji św. Jana w lipskim kościele w 1724 roku kilkukrotnie eksperymentował z jego formą, ta, którą zaszczycili nas Capella Cracoviensis, Jan Tomasz Adamus i Ian Bostridge, nie tylko podkreśliła podniosły wielkanocny nastrój, lecz także przeniosła nas w wybitny okres baroku.

Capella Cracoviensis – doświadczenie i pasja

Cavatina Hall Essentials – repertuar na kolejne miesiące

To jednak nie wszystko. Kolejne koncerty z cyklu Cavatina Hall Essentials już niebawem!

  • W kwietniu na scenie zagości kanadyjski pianista Jarred Dunn z najpiękniejszymi mazurkami Fryderyka Chopina.
  • W maju NFM Orkiestra Leopoldinum zinterpretuje kompozycje Samuela Barbera i Giuseppe Tartiniego.
  • W czerwcu Stanisław Słowiński wraz z zaproszonymi artystami całego globu pokaże nam muzykę z czterech stron świata.

Do zobaczenia!

Muniek i Przyjaciele – Bob Dylan, T.Love i Szwagierkolaska w akustycznej wersji

Przeboje, ballady i mniej znane utwory – Muniek i Przyjaciele przeprowadzili publiczność przez ponad cztery dekady działalności artystycznej samego wokalisty. Które pieśni zabrzmiały 13 marca w Cavatina Hall?

Muniek i Przyjaciele, czyli od Boba Dylana do T.Love

Muniek Staszczyk rozpoczął koncert od utworu… nie, nie był to przebój T.Love, solowa piosenka ani szlagier Szwagrakolaski. Na przekór oczekiwaniom dziełem inicjującym wydarzenie ustanowił Dookoła Wieży.Oryginał zatytułowany All Along the Watchtower to niemal sześćdziesięcioletni już tekst Boba Dylana. Historia mówiąca o rockowym poecie, który po wypadku pod wpływem narkotyków całkowicie zmienia swoje życie, szukając ukojenia w Biblii, idealnie pasuje do życiorysu samego wokalisty.

Po tak mocnym wstępie Muniek przeszedł do utworu 1996 znanego publiczności z albumu Al Capone formacji T.Love, której nieprzerwanie od ponad czterdziestu lat frontmanem jest sam występujący. Make War Not Love koresponduje z utworem pod tym samym tytułem amerykańskiej kapeli Pro-Pain. Podobnie antywojenne przesłanie ma wiersz Władysława Broniewskiego Kalambury, który wykonywał zespół Pustki. Publiczność w Cavatina Hall miała okazję usłyszeć go w wersji Muńka Staszczyka.

Muniek i Przyjaciele, czyli od Boba Dylana do T.Love

Muniek Staszczyk – Szwagierkolaska i solowe projekty

Choć sam wokalista nie należy do zbyt rozmownych podczas występów na żywo, towarzyszący mu gitarzyści Janusz Pęczak o pseudonimie Jahlove oraz Cezariusz Kosman nadrabiali humorem i rozbawiali sluchaczy. Przypomnieli samemu Muńkowi, że nazywany przez niego nowym singiel Zabawki, został napisany już sześć lat temu. Kolejną słodko-gorzką historią panowie opowiedzieli w Apaszem Stasiek był. Ten utwór pochodzi z repertuaru kapeli Szwagierkolaska. Etnicznym akcentem nawiązującym do czasów około wojennych była bandżola, na której melodię zagrał Cezariusz Kosman.

Pola to singiel, który w 2019 roku promował solowy album Muńka Syn miastaChoć większość kojarzy piękny teledysk z Agatą Buzek w roli głównej, mało kto wie, że za jego tekst i kompozycję odpowiadał sam Dawid Podsiadło! Po tej pieśni wokalista kontynuował krytyczne rozważania. Pracuj albo głoduj jest również drwiącą obserwacją społeczeństwa. Sam utwór pochodzi z albumu I Hate Rock’n’Roll z 2006 roku projektu T.Love.

Muniek Staszczyk – Szwagierkolaska i solowe projekty

Od czasów liceum do angielskiej emigracji – życie Muńka w pigułce

Niewiele szkół może się pochwalić swoim hymnem, a taki właśnie jest czwarte Liceum Ogólnokształcące w Częstochowie, które wokalista uwiecznił w utworze IV LO, znanym również jako Liceum.Podobnie jak ta piosenka, Bóg należy do fonografii T.Love. W tym utworze publiczność miała okazję usłyszeć solówki obu gitarzystów. Natomiast Ajrisz to także jeden z najbardziej znanych przebojów kapeli. Jego premiera miała miejsce na albumie Model o1, który uzyskał status złotej płyty.

Mniej znanym utworem z repertuaru T.Love jest Na brukuPłyta Pocisk miłości z 1991 roku to zapis życia na emigracji w Anglii, do której na przełomie dekad wyruszył sam Muniek. I love you to również hicior grupy, choć nigdy nie pojawił się oficjalnie na albumach, poza jednym – koncertowym pod tym samym tytułem z 1994 roku. Kolejna pieśń, czyli Wychowanie, pojawiła się na pierwszym oficjalnym, choć na przestrzeni kariery zespołu, czwartym albumie zatytułowanym po prostu Wychowanie.

Od czasów liceum do angielskiej emigracji – życie Muńka w pigułce

Przeboje i mniej znane odsłony T.Love

T.Love ma szczęście do popularności utworów, które nie są uwiecznione na profesjonalnych krążkach. Autobusy i tramwaje zostały napisane w 1988 roku i już wtedy zgromadziły rzesze fanów. Oficjalnie zadebiutowały na krążku Dzieci rewolucji 1982–92 z 1992 roku. Kolejne wyśpiewane piosenki, czyli King oraz Nie, nie, nie to dwa kamienie milowe w karierze T.Love. Tym razem wokalista zaproponował ich odsłonę w nieco spokojniejszej wersji.

Pojawienie się w polskiej kulturze tekstu Boba Dylana nazwanego w oryginale The Times They Are a-Changin’ to zasługa Filipa Łobodzińskiego. W 2016 roku postanowił zaprosić do współpracy kilku fantastycznych polskich śpiewaków, czego efektem stała się płyta Niepotrzebna pogodynka żeby znać kierunek wiatruZ tego też nagrania pochodzi wersja Muńka, czyli Czasy nadchodzą nowe, czyli cover dzieła samego Dylana. Tym utworem Muniek i Przyjaciele zakończyli koncert.

Jednak tylko pozornie. Zarówno zgromadzona publiczność nie dała się długo namawiać na prośbę o bis, jak i sami panowie, którzy chętnie zasiedli do instrumentów. Banalny znalazł się na albumie Antyidol z 1999 rokuktóry przez wielu określany jest jako małosprzedażowy, z powodu braku wyjątkowego przeboju. Takim z kolei niewątpliwie jest Warszawa pochodząca z albumu Pocisk miłości z 1991 roku. Wyznanie miłości do stolicy kraju stało się idealnym zakończeniem wydarzenia.