NFM Orkiestra Leopoldinum i trzech wirtuozów

Samuel Barber, Giuseppe Tartini i Max Richter – dzieła tych trzech kompozytorów usłyszymy w Cavatina Hall już 21 kwietnia. Jak z wybitnymi utworami poradzi sobie NFM Orkiestra Leopoldinum pod okiem Alexandra Sitkovetsky’ego?

NFM Orkiestra Leopoldinum – podróż w przeszłość

Koncert NFM Orkiestra Leopoldinum podzielony będzie na dwie części. W pierwszej usłyszymy Adagio na smyczki autorstwa Samuela Barbera oraz Sonatę g-moll „ Z diabelskim trylem” Giuseppe Tartiniego. W drugiej partii orkiestra zaplanowała dla nas The Four Seasons Recomposed, czyli kompozycję Maxa Richtera. To również niepowtarzalna okazja, aby przyjrzeć się współpracy NFM Orkiestra Leopoldinum z Alexandrem Sitkovetskym prowadzącym formację od 2023 roku.

W 1978 roku we Wrocławiu pojawił się pomysł założenia orkiestry kameralnej. Początkowo piętnastoosobowa ekipa wykonywała program klasyczny, regularnie jednak poszerza swój repertuar – najpierw o barokowe arcydzieła, a z czasem i o muzykę dwudziestowieczną. Obecnie smyczkowy zespół wyróżnia się nieszablonowymi interpretacjami klasycznych kompozycji. Formacja zawdzięcza to wybitnym liderom – warto wymienić choćby Karola Teutscha, Jana Staniendę, Jospeha Swansena czy Hartmuta Rohde’a. NFM Orkiestra Leopoldinum ma również na koncie sporo nagranych albumów, m.in. takich jak:

  • Polyphonia POL 36014 z 1985 roku;
  • Vivaldi: The Four Seasns z 1993 roku;
  • Vivaldi Concertos z 1993 roku;
  • Il Corno Italiano z 1995 roku;
  • The Flute in Paris Mozart’s Time z 1996 roku;
  • Nick Cave z 1999 roku;
  • Śląski barok z 2005 roku;
  • Witold Lutosławski Opera Omnia 03 z 2009 roku;
  • Hanna Kulenty Music 4 z 2011 roku;
  • Made in Poland z 2016 roku;
  • Supernova z 2017 roku;
  • Moniuszko śpiewany inaczej z 2018 roku;
  • Made in Poland z 2019 roku;
  • Światło zimowej nocy z 2022 roku;
  • Filharmonia Pana Kleksa z 2024 roku.

Samuel Barber – amerykański geniusz połączeń

Samuel Barber to dwudziestowieczny amerykański kompozytor, który znany jest z fuzji muzyki poważnej ze współczesną. Jak nikt potrafił połączyć jazz, muzykę romantyzmu z modernizmem. Urodził się w artystycznej rodzinie, stąd też zarówno klasyczne brzmienia, jak i współczesne songi towarzyszyły mu od zawsze. Już jako siedmiolatek komponował utwory fortepianowe. W wieku nastoletnim zgarniał prestiżowe nagrody muzyczne. Zdobywał także doświadczenie jako śpiewak, za co był szczególnie doceniany podczas pisania partii wokalnych.

Do najbardziej znanych utworów Barbera należy Adagio na smyczki, którego wykonania podejmie się NFM Orkiestra Leopoldinum. Kompozycja ta uzyskała nawet miano najsmutniejszego dzieła wszech czasów, przez co często jest wybierana jako tło w tragicznych momentach historycznych. Takimi wydarzeniami były np. zamach terrorystyczny na redakcję „Charlie Hebdo” czy pogrzeby Alberta Einsteina, księżnej Grace i Franklina D. Roosvelta. Sama kompozycja powstała w 1936 roku podczas pobytu Barbera we Włoszech u jego późniejszego życiowego partnera Gian Carla Menottiego. Z kolei pierwsze wykonanie Adagia na żywo zawdzięczamy Arturowi Toscaniniemu, który zrobił to w 1938 roku podczas audycji radiowej NBC Symphony Orchestra.

Diabelskie sonaty Giuseppe Tartiniego

Włoski kompozytor epoki baroku był nie tylko niezwykle płodnym autorem, lecz także wirtuozem skrzypiec. Skomponował ponad sto utworów, nieustannie dopracowywał swoje umiejętności oraz pełnił funkcję Maestro di Cappella w Bazylice Świętego Antoniego w Padwie. Z racji swojego talentu mógł również podejmować się współprac z innymi instytucjami. Jako trzydziestokilkulatek założył szkołę skrzypcową, do której ściągali uczniowie z całej Europy. Ponadto podejmował się prób teoretycznego opracowywania muzyki.

Najbardziej znanym utworem Tartiniego jest Sonata g-moll, nazywana tą „Z diabelskim trylem”. Legenda rozpowszechniana przez samego kompozytora mówi o szatańskim pochodzeniu arcydzieła. Otóż, podczas snu Tartiniego odwiedził sam diabeł proszący o lekcje u wirtuoza. Gdy ten wręczył mu swoje skrzypce, Lucyfer rozpoczął tak piękną grę, że po wybudzeniu się Tartini spisał całą kompozycję. Przez całe życie utrzymywał jednak, że jest ona tylko słabym odtwórstwem wyrafinowanej kompozycji ze snu. To właśnie tę sonatę zagra NFM Orkiestra Leopoldinum.

Barokowe reinterpretacje Vivaldiego autorstwa Maxa Richtera

Trzecią kompozycją, którą odtworzą NFM Orkiestra Leopoldinum oraz Alexander Sitkovetsky, będzie The Four Seasons Recomposed. Max Richter to współczesny brytyjski pianista specjalizujący się w konsolidowaniu muzyki klasycznej z elektroniką. W tym neoklasycznym stylu napisał wspomnianą kompozycję. Ta postmodernistyczna interpretacja Czterech pór roku Vivaldiego to nie tylko zabawa formą, lecz także gra ze słuchaczami.

Jak z wszystkimi trzema wymagającymi kompozycjami poradzą sobie instrumentaliści z NFM Orkiestra Leopoldinum, dowiemy się już 21 kwietnia. Bilety na to niebanalne spotkanie można zdobyć na: https://cavatinahall.pl/events/four-seasons-recomposed/.

La Tempête & Simon-Pierre Bestion – burza dźwięków, światła i emocji

Muzyka sakralna w wersji orientalnej? O egzotyzm swojego dzieła zadbał sam Monteverdi. Nic dziwnego, że Simon-Pierre Bestion chętnie skorzystał z tej opcji. „Vespro della Beata Vergin” w wykonaniu francuskiej grupy La Tempête to istna uczta eksperymentów formą, kompozycją, a nawet architekturą samej Cavatina Hall!

Bohaterowie koncertu – La Tempête, Simon-Pierre Bestion i… Cavatina Hall

Simon-Pierre Bestion zapracował już na opinię dyrygenta-eksperymentatora. Jego edukacja muzyczna była dość wszechstronna – kształcił się w zakresie instrumentów organowych, na klawesynie, śpiewał w chórze, a także harmonii, kompozycji i dyrygentury. Z czasem zainteresował się muzyką dawną, co zaowocowało założeniem dwóch formacji – kameralnego zespołu Europa Barocca i chóru Luce del Canto. W 2015 roku postanowił połączyć oba projekty i nazwać La Tempête. I to właśnie z tym ostatnim wystąpił w Cavatina Hall.

Zespół zainicjował widowisko muzyczne dość nietypowo. Rozstawieni w różnych miejscach sali koncertowej muzycy kolejno odpowiadali na wezwania Bestiona. Ulokowany na najwyższym balkonie chór odśpiewał swoją partię, by z kolejnych punktów widowni pogrupowani w trio artyści wykonali następne wersy. Po tej części chór przywitał nas wokalizą, tym razem jednak z balkonu na pierwszym poziomie przy całkowitej ciemności. Oświetlające ich wyłącznie lampki znad śpiewników tworzyły swego rodzaju latarnie wyznaczające muzykom drogę na scenę.

Bohaterowie koncertu – La Tempête, Simon-Pierre Bestion i… Cavatina Hall

Gra światłem, dźwiękiem i rekwizytami

To pierwszy koncert, podczas którego architektura Cavatina Hall pełniła tak samo ważną rolę, jak występujący na jej scenie artyści. Pozostawione w różnych częściach obiektu rekwizyty dopełniały ten muzyczny i wizualny spektakl. Zarówno odblaskowe kule, jak i świeczki w wazonach dawały punktowe elementy świetlne, podczas gdy przez większość koncertu panował mrok sugerujący zachód słońca, czyli porę, o której zwyczajowo odbywają się nieszpory.

Innymi rekwizytami były układane przez wokalistów kwiaty. Równo poruszający się śpiewacy i śpiewaczki rozsypywali rośliny na scenie. Kolejni z wokalistów na specjalnie zaprojektowanej lektyce przenosili kwiatową trumnę niczym ciało Jezusa. Podczas jednego z fragmentów żałobny członkowie i członkinie La Tempête utworzyli kondukt żałobny. Przemierzając miarowo schody, zatrzymali się pośród widowni, by stworzyć dialog z wokalistą na scenie. Ich symetria współgrała i na etapie świetlnym punktów, i w ułożeniu zakresu wokalnego.

Gra światłem, dźwiękiem i rekwizytami

Simon-Pierre Bestion & Claudio Monteverdi – dwóch niepokornych eksperymentatorów

Claudio Monteverdi uchodziła w swoich czasach za artystę łamiącego schematy. Potrafił sprzeciwić się panującym normom i wprowadzić połączenie tradycyjnych zasad muzyki renesansowej z barokowymi innowacjami. Ten barokowy prekursor porzucił koncepcję stile anticol, nazywanej przez niego prima practica, czyli tej nakazującej trzymania się struktury kompozycji, na rzecz seconda practica, z czasem określanej stile moderno.

Nowatorskie podejście Monteverdiego najmocniej zaprezentował w Vespro della Beata Vergine, czyli Nieszporach ku czci Najświętszej Maryi Panny. Ta kompozycja ze styku epok przyznawała większą rolę warstwie tekstowej, a sam kompozytor w dziewięćdziesięciominutowym utworze zawarł partie solowe, orkiestrowe i chóralne. Eksperymentalna forma wynika z połączenia łacińskich fragmentów z oryginalnymi hebrajskimi partiami. Ponadto tradycyjny chorał przenika się z barokowymi innowacjami, a sami soliści wyśpiewują wielogłosowe urywki.

Simon-Pierre Bestion & Claudio Monteverdi – dwóch niepokornych eksperymentatorów

Vespro della Beata Vergine w wykonaniu francuskiej grupy La Tempête

Wersja Simona-Pierre’a Bestiona podchwytuje furtkę pozwalającą na eksperymenty. Biorąc pod uwagę miejsce komponowania przez Monteverdiego, czyli Wenecję, dodaje fauxbourdons – technikę, którą wykonywane są improwizowane pieśni ludowe. Warstwa brzmieniowa również zawiera novum – dyrygent do bogatego instrumentarium dodał takie źródła dźwięku jak: szofar, teorba, viola da gamba czy flety traverso. Polifonia sakralna stała się istnym spektaklem wypełniającym wszystkie zmysły.

Nie możemy jednak zapomnieć o artystach! Spośród śpiewających należy szczególnie wymienić kilkoro z nich. René Ramos Premier posługujący się bas-barytonem zachwycał precyzją wykonania solowych partii. Brenda Poupard to śpiewaczka o głosie altowym. Jej barwa i możliwości są tak potężne, że pomimo największej odległości od widzów podczas wykonywania wersów, była najbardziej słyszalną artystką. Podobnie mocnym głosem operuje mezzosopranistka Eugénie de Mey. Jej orientalne partie solowe w połączeniu z męskimi murmurandami tworzyły czystą harmonię.

Vespro della Beata Vergine w wykonaniu francuskiej grupy La Tempête

Poeta fortepianu, czyli Jarred Dunn

Mistrz, wirtuoz, poeta – kanadyjski pianista zachwyca swoją grą krytyków na całym świecie. Jako główną inspirację upodobał sobie Fryderyka Chopina, którego mazurki zagra dla nas z pasją już 6 kwietnia!

Mazurek jako dobro narodowe

Przytupy, obroty i skoczna muzyka – za to mazurki pokochali Polacy już kilka wieków temu. Jego rytm to podstawa wielu tańców, utworów, pieśni, a nawet przyśpiewek ludowych. Do dzisiaj można odnaleźć ślady w kulturze folklorystycznej Kujaw, Lubelszczyzny, Ziemi Łęczyckiej i Mazowsza w formie inspiracji mazurkami. Obok kujawiaka, oberka i mazura to najpopularniejszy taniec narodowy.

Dwuczęściowa pieśń jako kompozycja była przeznaczona do tańca. Skoczny rytm nie pozwalał na inną reakcję. Mazurka tańczy się w parach, choć wszystkie osoby zaangażowane w taniec wykonując obroty wokół siebie w obrębie koła. Tę radość, jaka pojawia się podczas mazurka, przypomniał sobie przebywający na emigracji Fryderyk Chopin.

Fryderyk Chopina – inspirator europejskich kompozytorów

Syn Polki i Francuza już od dziecka przejawiał ogromny talent. Do fortepianu zasiadł jako czterolatek, a w wieku siedmiu lat mógł się pochwalić autorskimi kompozycjami. Gdy z powodów politycznych utknął w Paryżu, swoją tęsknotę objawiał tworzeniem, głównie utworów przypominających mu dom rodzinny w Polsce. Pośród zachowanych kompozycji można odnaleźć: polonezy, nokturny, etiudy, preludia, sonaty, a nawet całe koncerty. Najliczniejszym gatunkiem jednak pozostały mazurki.

Pierwszego mazurka Fryderyk Chopin napisał jeszcze w czasach nastoletnich. Szczególnie dużo skomponował ich właśnie podczas emigracji, kiedy to czerpał garściami z narodowego folkloru jeszcze mocniej. Mazurków, jako synonimu tęsknoty za ukochaną ojczyzną, napisał aż 57 w ciągu 25 lat! I choć artysta nigdy nie kopiował żadnego znanego mu mazurka, w niemal każdym czuć nawiązania do polskich melodii ludowych. Również ostatnim skomponowanym przez Chopina utworem jest Mazurek f-moll op. 68 nr 4. Jego przetrwanie zawdzięczamy wiolonczeliście Auguste’owi Frachomme’owi, który przygotował kopię zapisu nutowego.

Jarred Dunn – piewca polskości

Fryderyk Chopin w tych krótkich utworach potrafił połączyć wiejski folklor z salonowym upodobaniem do artyzmu. To zestawienie upodobał sobie szczególnie Jarred Dunn. Kanadyjski pianista wykształcenie zdobywał w kilku instytucjach na całym świecie. Były to takie uczelnie jak: University of Toronto w Kanadzie, The Juilliard Schhol, Ontario Institute for Studies in Education of the University of Toronto. Jego talent zauważyli polscy artyści, proponując mu edukację na Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach oraz Akademii Muzycznej im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy. Kolejnym etapem poszerzania umiejętności muzycznych był doktorat na Schulich School of Music of McGill University w Montrealu.

Jarred Dunn jest laureatem I nagrody na Litewskim Międzynarodowym Konkursie Chopinowskim w Wilnie. W tym samym roku zdobył pierwsze miejsce na I Międzynarodowym Konkursie im. Jana Hoffmanna w Krakowie. Jego fascynację polskością i Chopinem kontynuuje nie tylko w karierze akademickiej i koncertowej. Wydał dotychczas także trzy albumy:

  • Chopin and Debussy z 2020 roku, na którym znajduje się 11 kompozycji;
  • Brahms in Solitude z 2022 roku, również na tej płycie pojawiło się 11 kompozycji;
  • Chopin’s Diary: The Mazurkas z 2024 roku – na tym albumie z kolei Jarred nagrał aż 51 najciekawszych mazurków samego Fryderyka Chopina.

To właśnie mazurki nagrane na ostatnim wydawnictwie będą stanowił trzon koncertu w Cavatina Hall. Już 6 kwietnia usłyszymy 22 mazurki Chopina podzielone na trzy części i zagrane na fortepianie przez Jarreda Dunna. Bilety na ten wyjątkowy koncert fortepianowy są dostępne na: https://cavatinahall.pl/events/jarred-dunn/.

Wielkanocne pasje z Ianem Bostridgem i Capella Cracoviensis


Kolejne spotkanie z cyklu Cavatina Hall Essentials za nami! Capella Cracoviensis wraz z zaproszonym Ianem Bostridgem. 24 marca kontynuowali rozpoczętą przez Cavatina Hall serię. Tym razem propozycja obejmowała „Pasję św. Jana” autorstwa samego Jana Sebastiana Bacha.

Ian Bostridge w roli Ewangelisty

Spotkanie otworzyła inwokacja chóru w wykonaniu Capella Cracoviensis, którą dyrygował sam Jan Tomasz Adamus. Podczas początkowej partii dołączył również w roli Ewangelisty, a tym samym narratora, Ian Bostridge. Angielski śpiewak posługujący się tenorem pokazał, że jego wypracowany i dość charakterystyczny styl został wybrany nie bez powodu. Rola Ewangelisty w Pasji św. Jana napisana przez Jana Sebastiana Bacha należy do jednych z najtrudniejszych barokowych wokaliz. Śpiewak poradził sobie znakomicie.

Jan Sebastian Bach napisał Pasję św. Jana z okazji nadchodzącego Wielkiego Piątku. Wtedy też w wielu religiach funkcjonuje post oraz przygotowanie do męczeńskiej śmierci Jezusa. Pierwsza część kompozycji opowiada o wydarzeniach od aresztowania Jezusa do wyparcia się Piotra. Z kolei druga – zaczyna się rozprawą u Poncjusza Piłata, następnie historia prowadzi nas przez ukrzyżowanie i śmierć na Golgocie, by zakończyć się zaniesieniem w miejscu pochówku i pogrzebem. Poza wspomnianym Ianem Bostridgem pozostałe partie wokalne wyśpiewali członkowie i członkowie Capella Cracoviensis. Tym samym wcielili się w postacie m.in. Jezusa, Piotra, Piłata oraz odpowiadającemu na wezwania bohaterów – chóru.

Piękno baroku w wersji wykonawstwa historycznego

Jan Tomasz Adamus prowadzi projekt Capella Cracoviensis jako dyrygent i dyrektor artystyczny już od 2008 roku. Jego pomysłem na rozwój chóru kameralnego i orkiestry jest powrót do korzeni. Wykonawstwo historyczne polega na zmianie z reintepretacji dawnej muzyki w nowej formie na badaniu oryginałów i próbie oddania autentyczności utworów zgodnie z ich epoką. Tak też było podczas interpretacji Pasji św. Jana. Arcydzieło kantatowo-oratoryjne przypomina nieco operę w warstwie brzmieniowej, jednak wizualnie jest o wiele skromniejsze, dzięki czemu perfekcyjnie wprowadza i uzupełnia nastrój nadchodzących Świąt Wielkiej Nocy.

Aby oddać muzykę w takiej wersji, jak mogła brzmieć w epoce, muzycy powinni dysponować konkretną wiedzą historyczną, znać sposób jej interpretacji, formy, a nawet znaczeń odpowiednich zapisów nutowych. Dopiero wtedy prezentujący dane dzieło mogą dodać od siebie nieco emocji poprzez intuicję, która im to wskazuje na podstawie zdobytej wiedzy. Ważnym elementem jest też znajomość kontekstu – czyli z jakiego powodu powstałą kompozycja, dla kogo była przeznaczona, jaki warsztat zaprezentował autor, co mówi o niej biografia kompozytora, a także w jakim miejscu docelowo miało odbyć się prawykonanie.

Piękno baroku w wersji wykonawstwa historycznego

Capella Cracoviensis – doświadczenie i pasja

Podczas koncertu można było odczuć, że Capella Cracoviensis ma już spore doświadczenie w występach scenicznych. Dotychczas można było usłyszeć ich na scenach tak prestiżowych miejsc jak: Opéra Royal Versailles, Händel Festspiele Hall, Concertgebouw Amsterdam czy Bachfest Leipzig. To również nie pierwsze zerknięcie chóru i orkiestry z Ianem Bostridgem – zagrali już m.in. podczas Opera Rara w Krakowie, gdzie wykonali kompozycje Ludwiga van Beethovena i Franza Schuberta oraz na kilku koncertach w krakowskim Teatrze Nowa Łaźnia, gdzie zaprezentowali oratorium Raj i Peri autorstwa Roberta Schumanna. Obecnie koncertują wspólnie w różnych miastach Europy.

Muzycy z Capella Cracoviensis korzystają z wielu zapomnianych i dawnych instrumentów takich jak: portratyw (małe organy piszczałkowe), trąbki barokowe, dalzian (prototyp fagotu), historyczne wersje skrzypiec, viola da gamba oraz różnego rodzaju klawesyny. Niektóre z nich można było podziwiać również podczas spotkania na koncercie w Cavatina Hall. I choć sam Jan Sebastian Bach od prawykonania Pasji św. Jana w lipskim kościele w 1724 roku kilkukrotnie eksperymentował z jego formą, ta, którą zaszczycili nas Capella Cracoviensis, Jan Tomasz Adamus i Ian Bostridge, nie tylko podkreśliła podniosły wielkanocny nastrój, lecz także przeniosła nas w wybitny okres baroku.

Capella Cracoviensis – doświadczenie i pasja

Cavatina Hall Essentials – repertuar na kolejne miesiące

To jednak nie wszystko. Kolejne koncerty z cyklu Cavatina Hall Essentials już niebawem!

  • W kwietniu na scenie zagości kanadyjski pianista Jarred Dunn z najpiękniejszymi mazurkami Fryderyka Chopina.
  • W maju NFM Orkiestra Leopoldinum zinterpretuje kompozycje Samuela Barbera i Giuseppe Tartiniego.
  • W czerwcu Stanisław Słowiński wraz z zaproszonymi artystami całego globu pokaże nam muzykę z czterech stron świata.

Do zobaczenia!

Muniek i Przyjaciele – Bob Dylan, T.Love i Szwagierkolaska w akustycznej wersji

Przeboje, ballady i mniej znane utwory – Muniek i Przyjaciele przeprowadzili publiczność przez ponad cztery dekady działalności artystycznej samego wokalisty. Które pieśni zabrzmiały 13 marca w Cavatina Hall?

Muniek i Przyjaciele, czyli od Boba Dylana do T.Love

Muniek Staszczyk rozpoczął koncert od utworu… nie, nie był to przebój T.Love, solowa piosenka ani szlagier Szwagrakolaski. Na przekór oczekiwaniom dziełem inicjującym wydarzenie ustanowił Dookoła Wieży.Oryginał zatytułowany All Along the Watchtower to niemal sześćdziesięcioletni już tekst Boba Dylana. Historia mówiąca o rockowym poecie, który po wypadku pod wpływem narkotyków całkowicie zmienia swoje życie, szukając ukojenia w Biblii, idealnie pasuje do życiorysu samego wokalisty.

Po tak mocnym wstępie Muniek przeszedł do utworu 1996 znanego publiczności z albumu Al Capone formacji T.Love, której nieprzerwanie od ponad czterdziestu lat frontmanem jest sam występujący. Make War Not Love koresponduje z utworem pod tym samym tytułem amerykańskiej kapeli Pro-Pain. Podobnie antywojenne przesłanie ma wiersz Władysława Broniewskiego Kalambury, który wykonywał zespół Pustki. Publiczność w Cavatina Hall miała okazję usłyszeć go w wersji Muńka Staszczyka.

Muniek i Przyjaciele, czyli od Boba Dylana do T.Love

Muniek Staszczyk – Szwagierkolaska i solowe projekty

Choć sam wokalista nie należy do zbyt rozmownych podczas występów na żywo, towarzyszący mu gitarzyści Janusz Pęczak o pseudonimie Jahlove oraz Cezariusz Kosman nadrabiali humorem i rozbawiali sluchaczy. Przypomnieli samemu Muńkowi, że nazywany przez niego nowym singiel Zabawki, został napisany już sześć lat temu. Kolejną słodko-gorzką historią panowie opowiedzieli w Apaszem Stasiek był. Ten utwór pochodzi z repertuaru kapeli Szwagierkolaska. Etnicznym akcentem nawiązującym do czasów około wojennych była bandżola, na której melodię zagrał Cezariusz Kosman.

Pola to singiel, który w 2019 roku promował solowy album Muńka Syn miastaChoć większość kojarzy piękny teledysk z Agatą Buzek w roli głównej, mało kto wie, że za jego tekst i kompozycję odpowiadał sam Dawid Podsiadło! Po tej pieśni wokalista kontynuował krytyczne rozważania. Pracuj albo głoduj jest również drwiącą obserwacją społeczeństwa. Sam utwór pochodzi z albumu I Hate Rock’n’Roll z 2006 roku projektu T.Love.

Muniek Staszczyk – Szwagierkolaska i solowe projekty

Od czasów liceum do angielskiej emigracji – życie Muńka w pigułce

Niewiele szkół może się pochwalić swoim hymnem, a taki właśnie jest czwarte Liceum Ogólnokształcące w Częstochowie, które wokalista uwiecznił w utworze IV LO, znanym również jako Liceum.Podobnie jak ta piosenka, Bóg należy do fonografii T.Love. W tym utworze publiczność miała okazję usłyszeć solówki obu gitarzystów. Natomiast Ajrisz to także jeden z najbardziej znanych przebojów kapeli. Jego premiera miała miejsce na albumie Model o1, który uzyskał status złotej płyty.

Mniej znanym utworem z repertuaru T.Love jest Na brukuPłyta Pocisk miłości z 1991 roku to zapis życia na emigracji w Anglii, do której na przełomie dekad wyruszył sam Muniek. I love you to również hicior grupy, choć nigdy nie pojawił się oficjalnie na albumach, poza jednym – koncertowym pod tym samym tytułem z 1994 roku. Kolejna pieśń, czyli Wychowanie, pojawiła się na pierwszym oficjalnym, choć na przestrzeni kariery zespołu, czwartym albumie zatytułowanym po prostu Wychowanie.

Od czasów liceum do angielskiej emigracji – życie Muńka w pigułce

Przeboje i mniej znane odsłony T.Love

T.Love ma szczęście do popularności utworów, które nie są uwiecznione na profesjonalnych krążkach. Autobusy i tramwaje zostały napisane w 1988 roku i już wtedy zgromadziły rzesze fanów. Oficjalnie zadebiutowały na krążku Dzieci rewolucji 1982–92 z 1992 roku. Kolejne wyśpiewane piosenki, czyli King oraz Nie, nie, nie to dwa kamienie milowe w karierze T.Love. Tym razem wokalista zaproponował ich odsłonę w nieco spokojniejszej wersji.

Pojawienie się w polskiej kulturze tekstu Boba Dylana nazwanego w oryginale The Times They Are a-Changin’ to zasługa Filipa Łobodzińskiego. W 2016 roku postanowił zaprosić do współpracy kilku fantastycznych polskich śpiewaków, czego efektem stała się płyta Niepotrzebna pogodynka żeby znać kierunek wiatruZ tego też nagrania pochodzi wersja Muńka, czyli Czasy nadchodzą nowe, czyli cover dzieła samego Dylana. Tym utworem Muniek i Przyjaciele zakończyli koncert.

Jednak tylko pozornie. Zarówno zgromadzona publiczność nie dała się długo namawiać na prośbę o bis, jak i sami panowie, którzy chętnie zasiedli do instrumentów. Banalny znalazł się na albumie Antyidol z 1999 rokuktóry przez wielu określany jest jako małosprzedażowy, z powodu braku wyjątkowego przeboju. Takim z kolei niewątpliwie jest Warszawa pochodząca z albumu Pocisk miłości z 1991 roku. Wyznanie miłości do stolicy kraju stało się idealnym zakończeniem wydarzenia.

Yann Tiersen – mapowanie dźwiękami świata

Jedyna taka możliwość na skalę całego kraju! 11 marca mieliśmy okazję być częścią koncertu, performansu i wielkich emocji. Yann Tiersen przygotował nietuzinkowe show będące hołdem dla muzyki klasycznej i podziwem dla futurystycznych dźwięków. Zobaczcie, jak było!

Yann Tiersen – Kerber Complete Tour: Solo Piano + Electronics

Dżinsy, T-shirt i koszula w kratę – wszyscy, którzy oczekiwali pompatycznego koncertu z muzyką poważną znaną z Amelii, mogli poczuć się nieco zawiedzeni. Nie tak szybko! Choć artysta próbował rozpocząć koncert od brzmień elektronicznych, niepowodzenia sprzętowe spowodowały, że chcąc nie chcąc zaspokoił potrzeby melomanów.

Gdy tylko Yann Tiersen zasiadł do pianina, od razu dało się wyczuć niemal pięćdziesięcioletnie doświadczenie w grze na instrumentach, szczególnie na klawiszach. Niemal jednym tchem zagrane kompozycje udowodniły, że artysta jest wszechstronnym wirtuozem. Podczas sześciu ballad Tiersen zaprezentował całą skalę emocji – od ogarniającego smutku, po nostalgiczny uśmiech, do rodzącej się radości. A wszystko to pozostając nadal skromnym wykonawcą, który poza wypowiadaniem „thank you” nie skalał odbioru muzyki niepotrzebnymi dygresjami.

Yann Tiersen – Kerber Complete Tour: Solo Piano + Electronics

Morza, brzegi i inne elementy natury

Minimalistyczne akordy pozwalały przenieść się na wyspę Ushant, czyli miejsce zamieszkania kompozytora. Na Ouessant (bo tak brzmi francuska nazwa miejsca) mieści się jedna wioska, którą zamieszkuje około tysiąca osób. Surowy krajobraz, spokojne życie i bliskość natury, czyli codzienność muzyka pojawiała się wraz z kolejnymi taktami. W ten sposób jeszcze przyjemniej było słuchaczom wizualizować sobie mapę krajobrazu bretońskiej okolicy samego autora.

Podczas całego koncertu artyście towarzyszyły jedynie: pianino i konsola didżejska. Po instrumentalnej części występu nadszedł czas na elektroniczne show. Pierwszy set zawierał cztery kompozycje. Odgłosy nawołujących się stworzeń morskich przypominające echolokację uświadamiały słuchaczom, że nie są jedynymi istotami na świecie. Każda następna pętla dźwięków wywoływała wspomnienia związane z przypływami i odpływami Morza Celtyckiego, które oblewa brzegi Ushant.

Morza, brzegi i inne elementy natury

Dryfując z elektronicznym pulsem

Zaprezentowane w setach utwory pochodzą ze słynnego albumu 11 5 18 2 5 18 z 2022 rokuktóry w całości powstał w domowym studiu artysty na wyspie. Również z tej płyty można usłyszeć było dzieła nieco bardziej kojarzące się z muzyką elektroniczną. Powoli rozkręcające się tempo z zapętlonym motywem pozwalało niemal wpaść w pulsujący trans.

Trzeci set zaskoczył wszystkich. Każdy poprzedni eskalował coraz mocniej, co spowodowało, że przy ostatnim publiczność już nie mogła się powstrzymać. Część z widowni ruszyła ochoczo w stronę sceny, aby potańczyć do muzyki Yana Tiersena. Konsekwentnie budowany symbiotyczny ekosystem osiągnął apogeum, a ono musiało znaleźć ujście w postaci tanecznych podrygów.

Dryfując z elektronicznym pulsem

Yann Tiersen – artysta samodzielnie genialny

Dla spragnionych bardziej klasycznych dźwięków, Yann Tiersen miał niespodziankę. Po tanecznym szaleństwie pianista zasiadł na powrót do ukochanego instrumentu. Po raz kolejny udowadniając, że radzi sobie znakomicie zarówno z klasycznymi narzędziami muzycznymi, jak i tymi nowoczesnymi. Kilka sekund wystarczyło, aby kompozytor przestawił się na zmianę zakresu dźwięków. Na finał zostawił jeszcze jedną kompozycję pochodzącą także z albumu Kerber, która stała się (przypadkowo z racji początkowej zmiany) swoistą klamrą kompozycyjną.

Tak też zakończył się jedyny w Polsce i wyjątkowy koncert Yanna Tiersena. Trasa artysty potrwa do końca marca. Jeśli więc ktoś nie zdążył dotrzeć do Cavatina Hall na to wspaniałe przedsięwzięcie, ma jeszcze szansę na spotkanie z kompozytorem w Skandynawii lub Francji. A my sami liczymy po cichutku, że Yann nie każe nam na siebie długo czekać i odwiedzi nas jeszcze w tym roku!

Yann Tiersen – artysta samodzielnie genialny

Janusz Radek, Katarzyna Groniec i Maja Kleszcz w hołdzie Ewie Demarczyk

Polskie liryki, niezwykłe emocje i subtelna wrażliwość – koncert Serwus Madonna zaskoczył oryginalnością. 7 marca Janusz Radek, Katarzyna Groniec i Maja Kleszcz przeprowadzili nas przez historię polskiej muzyki, twórczości Piwnicy pod Baranami i charyzmy samej Ewy Demarczyk.

Janusz Radek – wirtuoz wysokich tonów

Koncert zainicjował sam Janusz Radek. Przy jazzowym akompaniamencie powitał publiczność krótkim streszczeniem, czego możemy spodziewać się podczas najbliższych dwóch godzin. Niebieska patelnia to jedna z naczelnych pieśni Piwnicy pod Baranami. Tekst napisał sam Wiesław Dymny, którego nazwisko powracało podczas koncertu wielokrotnie. Z tego nieco zabawnego utworu artysta szybko przeszedł do Ballady o cudownych narodzinach Bolesława Krzywoustego. Rozsławiony przez Ewę Demarczyk utwór pokazał wirtuozerię Janusza Radka – sprawność w operowaniu różnymi wysokościami dźwięków, dykcję oraz umiejętności interpretacyjne niczym w piosence aktorskiej.

Beatboxem wokalista wprowadził słuchaczy w sensualną opowieść o Nagiej dziewczynie. Tekst również napisał Wiesław Dymy. Podobnie jak i historii nawiązującej do tytułu recitalu, czyli Moja Madonna. Historie Dymnego nie tylko zawierają ciekawe anegdoty i obserwacje rzeczywistości, są również mocnymi wyzwaniami dla wykonującego – nagromadzenie słów, szybkie tempo i zmieniające się rejestry nie dla każdej osoby są łatwe. Sam Janusz Radek poradził sobie z pieśniami śpiewająco.

Janusz Radek – wirtuoz wysokich tonów

Maja Kleszcz – Rebeka z Madonnami

Do Madonn nawiązała także Maja Kleszcz. Wokalistka przez lata była wokalistką Kapeli ze Wsi Warszawa. Zespół skupiał się głównie na muzyce folkowej. Artystka udowodniła, że potrafi poruszać się w różnorakich gatunkachKaruzela z Madonnami, choć napisana jako wiersz przez Mirona Białoszewskiego, największy rozkwit przeżyła po wykonaniu jej przez Ewę Demarczyk.

Z kolei druga z pieśni, którą zaproponowała Maja Kleszcz, to Rebeka. Utwór ten powstał jako tango niemal sto lat temu. Prawykonanie miało miejsce w jednej z warszawskich rewii teatr kabaretowego Morskie Oko. Najbardziej znanym wykonaniem jest to należące do Ewy Demarczyk. Maja Kleszcz wystąpiła z tym utworem na Gali 31. Przeglądu Piosenki Aktorskiej „Anioły w kolorze» – piosenki Ewy Demarczyk”, które to przyniosło jej ogromne uznanie wśród krytyków.

Maja Kleszcz – Rebeka z Madonnami

Polskie liryki na melodię głosu Janusza Radka

Po pierwszym gościnnym występie na scenie powrócił Janusz Radek. Utworem otwierającym tę cześć było Grande Valse Brillante, czyli fragment poematu dygresyjnego Kwiaty polskie autorstwa Juliana Tuwima. Po tej pieśni nadszedł czas na… naukę. Wokalista, zapowiadając następną pieśń, nauczył publiczność kilku wokaliz. Wszystko po to, aby widzowie w odpowiednim momencie wspomogli refren Jak kania dżdżu. Tym razem był to hołd dla innego twórcy związanego z Piwnicą pod Baranami, czyi Jana Kantego Pawluśkiewicza.

Groszki i róże to także pieśń kojarząca się z Ewą Demarczyk. Słowa Henryka Rostworowskiego i Juliana Kacpra stały się czołową balladą krakowskiego kabaretu i samej artystki. Wiersz Krzysztofa Kamila Baczyńskiego również rozsławiło wykonanie Ewy Demarczyk. Sur le pont d’Avignon w oryginale pochodzi z francuskiej piosenki. Skoczna melodia zmieniła się w jazzową aranżację, co pozwoliło towarzyszącym Januszowi Radkowi muzykom przedstawić się brzmieniowo podczas solowych partii improwizacji.

Polskie liryki na melodię głosu Janusza Radka

Katarzyna Groniec – czuła przewodniczka ballad

W końcu nadszedł czas na drugą gościnię. Katarzyna Groniec od lat konsekwentnie wizerunek artystki wrażliwej. Na scenie pojawiła się wokalistka i operujący gitarą Tomek „Harry” Waldowicz, na co dzień znany jako perkusista m.in. zespołu LemOn czy Anny Rusowicz. Skrzypek Hercowicz autorstwa Osipa Mandelsztama z bardzo emocjonalnym tekstem dodatkowo został wzmocniony na poziomie przekazu balladową interpretacja.

W kolejnym utworze sceneria Cavatiny Hall oraz wydobywające się dźwięki gitary w akustycznej odsłonie wprowadziły nas w klimat niczym z miasteczka Twin Peaks. Tomaszów w wersji Ewy Demarczyk to przełożenie na warstwę muzyczną niekończącej się tęsknoty autora oryginału, czyli Juliana Tuwima i jego liryku Przy okrągłym stole. Cóż to był za genialny ładunek emocjonalny!

Katarzyna Groniec – czuła przewodniczka ballad

Brawurowe interpretacje Ewy Demarczyk

Janusz Radek powrócił na scenę z interpretacją wiesza Anrieja Biełego – Panna śnieżne. Pędzący rytm podchwycili sami muzycy, zaskakując nas propozycją solo smyczkowego oraz beatboxu samego wokalisty. Innym sposobem na czerpanie z polskiej literatury i umiejętności operowania głosem było wykonanie liryku Krzysztofa Kamila Baczyńskiego Niebo złote ci otworzę. Kolejną kompozycję Janusz Radek zakończył sugestywna melorecytacją. Sonet XLIX wyłamuje się z polskiej tradycji, ponieważ jego autorstwo przypisuje się nie komu innemu jak Szekspirowi. Muzykę napisał Piotr Walewski.

Zgodnie z zapowiedzią Janusza Radka dobrnęliśmy do ostatniej, szesnastej piosenki. Ponownie pojawił się utwór angielskiego poety – drwiąca Pieśń Puka skomponowana została przez Leszka Możdżera.Na bis nie musieliśmy jednak długo czekać. Na scenie wyszli wszyscy artyści. Maja Kleszcz i Katarzyna Groniec wspomogły Janusza Radka wykonaniu Na moście w Avignon. Tym wspólnym refrenem pożegnaliśmy muzyków na dobre. Oby nie na zawsze! Czekamy na kolejne spotkania!

Brawurowe interpretacje Ewy Demarczyk

Monika Borzym – zmysłowo, minimalistycznie i jazzowo

Widzowie Cavatina Hall mieli okazję wziąć udział w naprawdę unikatowym wydarzeniu. Po raz pierwszy bowiem występująca artystka świętowała wraz z publicznością swoje urodziny. W trzydziesty czwarty rok życia Monika Borzym koncertowo – dosłownie i przenośni – przeniosła nas w sensualny klimat jazzu. Przeczytajcie, jak było 3 marca!

Jazzowe standardy w nowej odsłonie Moniki Borzym

Utworem inicjującym najnowszy album oraz koncert był Blame It on My Youth. Po raz pierwszy wybrzmiał w 1934 roku w wykonaniu The Dorsey Brothers. Na przestrzeni dekad sięgały po niego prawdziwe ikony jazzu jak np. Nat King Cole czy Frank Sinatra. Ten niekonwencjonalny wybór świetnie pokazuje podejście Moniki Borzym do muzyki – nie boi się czerpać z dziedzictwa kultury, chętnie aranżuje dźwięki na nowo i nadaje im sensualnego stylu. W tym wykonaniu znalazło się również miejsce na pierwsze solo, które zaprezentował na kontrabasie Michał Barański.

Nietuzinkowy humor i ogromny dystans do siebie Monika Borzym ukazywała niemal co piosenkę, dzięki czemu mieliśmy okazję poznać anegdoty z życia wokalistki, jej wybory życiowe, a nawet funkcjonowanie branży muzycznej. Napisana przez Gladys Shelley pieśń How did he look powstała w 1940 roku. I choć brzmi dostojnie zarówno w wersji jazzowej, jak i w wykonaniu Moniki Borzym, z rozbrajającym humorem wokalistka opowiedziała o jej sensie.

Jazzowe standardy w nowej odsłonie Moniki Borzym

Monika Borzym – głośny i bezmuzyczny szept kołysanek

Manhattan, czyli ikoniczne dzieło Elli Fitzgerald, rozpoczęło serię szepczących utworów. Instrumenty były niemal niewyczuwalne słuchem, a sama Monika Borzym potrafiła tak operować swoją niską barwą, że publiczność bez problemu dawała się ukołysać. Midnight Sun to z kolei pieśń autorstwa Lionela Hamptona z 1947 roku. Również i ten utwór ukazał się na najnowszym wydawnictwie wokalistki, czyli Kołysanek dla dorosłych, których premiera miała miejsce w walentynki, 14 lutego 2024 roku. Solową partią pianina uraczył nas Krzysztof Dys. Something Cool to piosenka z debiutanckiego albumu June Christy. W powolnej wersji akustycznego trio i wokalistki słuchacze poczuli klimat dusznego miasta.

Moon River skomponowana w 1961 roku pojawiła się w kultowym filmie Śniadanie u Tiffany’ego. Oryginał zaśpiewała sama Audrey Hepburn, w Cavatinie Hall zabrzmiała szeptem Moniki Borzym. Pozostając w kręgu kultury oglądania, kolejny utwór pochodził z musicalu Pal Joey. Choć pierwotnie Bewitched, Bothered and Bewildered śpiewała Carol Bruce, to wersja Elli Fitzgerald zapadła w pamięci słuchaczy. Z kolei Kiss wykonywany przez Prince’a gościł na soundtracku Zakazana miłość. Tę filmową część artystka zakończyła informacją, że jej Kołysanki dla dorosłych pojawiły się w radiu BBC w audycji samego Jamiego Culluma. Gratulujemy!

Monika Borzym – głośny i bezmuzyczny szept kołysanek

Specjalizacja: przyjemność

Jak przyznała sama Monika Borzym, jest psycholożką i seksuolożką. Na swój zawód wybrała więc sprawianie przyjemności. Tym razem w wersji muzycznej. Tę sekcję rozpoczęła pierwsza (choć nie ostatnia) polska piosenka. Takie ciało to utwór skomponowany przez Łukasza Borowieckiego do tekstu Artura Andrusa specjalnie dla samej wokalistki. Humorystyczny i ciałopozytywny przekaz pojawił się na albumie wydanym w 2020 roku zatytułowanym Monika Borzym śpiewa stare piosenki. I choć główną koncepcją tejże płyty było odczarowanie przedwojennych pieśni, artystka na singiel promujący wydawnictwo wybrała właśnie tę kompozycję. Na uwagę w tym wykonaniu koncertowym zasługuje również solo perkusisty Michała Bryndala, prywatnie partnera samej Moniki Borzym.

Let’s make love on this plane wprowadziło publiczność ponownie w świat przyjemnego oczekiwania na ekscytujący etap w relacjach, co dało przestrzeń na kolejne dowcipne anegdoty. W podobnym klimacie wybrzmiała pieśń It Amazes Me, której pierwsze wykonanie zawdzięczamy aktorce, piosenkarce i tancerce Lizie Minnelli. Z tym wiekopomnym utworem mierzył się sam Tony Bennett! Monika Borzym ponownie zaskoczyła szepcząco-soulową interpretacją.

Specjalizacja: przyjemność

Bisy, sto lat i powroty

Wokalistka rozpoczęła koncert utworem Blame It on My Youth, wspominając młodość, a zakończyła piosenką Billie Eilish – Getting Older opowiadający o dojrzewaniu i starzeniu się ludziTo jedna z jej ulubionych kompozycji, którą często można usłyszeć w audycji artystki „Muzyczny Gabinet Terapeutyczny”. Po tejże klamrze kompozycyjnej nadszedł czas na bis. Monika Borzym z niewymuszonym humorem zagwarantowała sobie zarówno bisowanie, jak i powrót na scenę Cavatina Hall.

Ostatnią cześć występu wypełniły przedwojenne piosenki zagrane wraz z pianistą Krzysztofem Dysem, który wraz z wokalistką nagrał album Monika Borzym śpiewa stare piosenki. I to właśnie podczas promocji tego wydawnictwa wykonywali w duecie zabawne liryki z XX wieku. To wystarczy mi autorstwa Andrzeja Własta oraz Maryla Mariana Hemara podkreśliły umiejętności komediowe Moniki Borzym. Po entuzjastycznych oklaskach, publiczność również przekazała solenizantce prezent – cała Cavatina Hall odśpiewała Sto lat! Tego życzymy ponownie, a także czekamy na obiecany powrót. Do zobaczenia!

Bisy, sto lat i powroty

Yann Tiersen na jedynym i nietuzinkowym występie w Polsce

Eksperymentator, wirtuoz, miłośnik dźwięków. Po raz kolejny łamie schematy i rusza w kameralną trasę koncertową. Polska, a właściwie bielska Cavatina Hall, jest jedynym przystankiem Yanna Tiersena w naszym kraju. Czego można się spodziewać po performansie artysty?

Yann Tiersen – urodzony dla muzyki

Zainteresował się muzyką bardzo szybko, bo już jako czterolatek grał na pianinie, a w wieku sześciu lat – na skrzypcach. Po odebraniu edukacji w zakresie muzyki klasycznej, skierował swoje kroki w stronę rocka. Zafascynowany brzmieniami Nirvany, Nicka Cave’a oraz Einstürzende Neubauten założył kapelę rockową jako nastolatek. Sam pełnił w nim rolę gitarzysty. Po rozpadzie zespołu rozpoczął eksperymenty z muzyką elektroniczną. Stół mikserski, magnetofon szpulowy, syntezator i automat perkusyjny wystarczyły mu, by komponować w zupełnie nowym stylu.

W latach 90. XX wieku był rozpoznawalny we Francji jako autor ścieżek dźwiękowych do krótkometrażówek i spektakli teatralnych. Te poszukiwania zaowocowały pierwszymi wydawnictwami. Tiersen jednak nie odpuszczał i poszerzał granice muzyki. Łączył instrumenty dawne ze współczesnymi, folklor z modernizmem, akustyczne partie z wokalnymi. Już jego trzeci album, wydany w 1998 roku, przyniósł mu jeszcze większy rozgłos w kraju. Nie spodziewał się, że to dopiero początek prawdziwie globalnej sławy.

Yann Tiersen – od globalnej sławy do samotności autorskiej

W 2001 roku cały świat zachwyciła baśniowa historia francuskiej Amelii. Tiersen jako autor muzyki zdobył kilka nominacji i nagród za nostalgiczne melodie. Kompozytor nie tylko napisał w dwa tygodnie dziewiętnaście autorskich utworów, lecz także pozwolił wykorzystać producentom z jego poprzednie nagrania. Dzięki temu status kultowych uzyskały poprzednie wydawnictwa, sam soundtrack oraz wydany kolejny album.

Po Amelii rozpoznawalność Tiersena stała się globalna. Po współpracę z nim sięgali nowi reżyserzy. Skomponował muzykę m.in. do: Good Bye, Lenin oraz Tabarly. Do tworzenia z kompozytorem garnęli się kolejni artyści. Tiersen koncertował więc z orkiestrami symfonicznymi, aranżował albumy innych muzyków, zapraszał do nagrań na swoich albumach. Pomimo tak wielkiej popularności z czasem muzyk wybiera samotne kreowanie. Na wyspie Ushant zaprojektował własne studio nagraniowe, gdzie powstają nowe melodie w zupełności skomponowane, zaaranżowane i wyprodukowane przez Tiersena.

Dyskografia Yanna Tiersena

Yann Tiersen w niemal trzydziestoletniej karierze solowej wydał kilkanaście albumów. Zmiany zakresu zainteresowań w jego twórczości można zauważyć na kolejnych krążkach. Debiutancki album wydał w 1995 roku, choć przez dwa lata komponowania go wykreował tak wiele utworów, że część z nich opublikował na kolejnym albumie. Poniżej lista dotychczasowych nagrań:

  • La Valse des monstres z 1995 roku, na płycie wystąpił również Laurent Heudes;
  • Rue de cascades z 1996 roku, na albumie pojawili się: Claire Pichet, François-Xavier Schweyer;
  • Le Phare z 1998 roku, towarzyszyli Tiersenowi m.in. Claire Pichet, Dominique A, Sacha Toorop;
  • L’Absente z 2001 roku, niemal w każdym utworze gościli artyści tacy jak: Dominique A, Neil Hannon czy Ensemble Orchestral Synaxis;
  • 3 titres inédits au profit de la FIDH par Yann Tiersen z 2003 roku, trzy płyty skomponowane wraz z Stuartem A. Stapklesem, Jane Birkin, Christophem Miossecem oraz Dominique A dla Międzynarodowej Federacji Praw Człowieka;
  • Yann Tiersen & Shannon Wright z 2004 roku, album wydany wraz z Shannon Wright;
  • Les Retrouvailles z 2005 roku, udział w krążku mieli: Jane Birkin, Dominique A, Christine Ott czy Elizabeth Fraser;
  • Dust Lane z 2010 roku, w nagraniach uczestniczyli także: Matt Elliott, Gaëlle Kerrien, Syd Matters, Dave Collingwood;
  • Skyline z 2011 roku, na albumie słyszeć można także takie osoby jak: Dave Collingwood, Syd Matters, Daniel James czy Peter Broderick;
  • ∞ (aka Infinity) z 2014 roku, na płycie gościnnie zagrali m.in. Neil Turpin, Dave Collingwood, Gareth Jones, zespół Amiina czy Aidan Moffat;
  • EUSA z 2016 roku, pierwszy album, na którym słychać połączenie pianina z elektroniką;
  • All z 2019 roku;
  • Portrait z 2019 roku;
  • Kerber z 2021 roku;
  • 11 5 18 2 5 18 z 2022 roku, tytuł krążka to współrzędne wyspy Ushant, którą zamieszkuje sam Tiersen.

Kameralna trasa koncertowa Yanna Tiersena

Od 2016 roku Tiersen komponuje, aranżuje i nagrywa głównie sam. Zamknięty w studiu na wyspie Ushant sięga po coraz to nowsze rozwiązania. Fascynują go dźwięki, poszerzanie horyzontów, przenikanie się brzmień. W jego muzyce można usłyszeć zupełnie nietypowe instrumenty takie jak: marimba, klawesyn, wibrafon, buzouki, mandolina, banjo zestawione z klawiszami, syntezatorami, a nawet przedmiotami życia codziennego jak naczynia kuchenne, maszyna do pisania czy koła rowerowe.

W 2023 roku Tiersen, wraz z żoną Emilie, wpadł na pomysł wodnej trasy koncertowej. Pływając po europejskich wodach, co jakiś czas decydowali się na przystanki, a w tychże miejscach na spontaniczne i kameralne koncerty. Muzyk kontynuuje ten pomysł w 2024 roku. Tym razem przemierza Europę… kamperem. Kerber Complete Tour: Solo Piano + Electronics – bo tak brzmi nazwa tournée – rozpocznie się we francuskim miasteczku Besançon, a skończy we francuskim Brittany. Jedyną polską miejscowością, w której Tiersen zagra, jest Bielsko-Biała. Już 11 marca usłyszymy niepowtarzalne brzmienia kompozytora połączone z niezwykłą charyzmą artysty.

Bilety na koncert Yanna Tiersena można kupić na: https://cavatinahall.pl/events/yann-tiersen-kerber-complete-tour-solo-piano-electronics.

Kołysanki dla dorosłych w wersji Moniki Borzym

Jej talentem zachwycają się zarówno krytycy, jak i słuchacze. Wybrzmiewające emocje, głęboka soulowa barwa i ciepła osobowość, która sprawiła, że jazzu słuchają nawet jego najwięksi przeciwnicy. Czym jeszcze zachwyci nas na koncercie Monika Borzym?

Monika Borzym – pierwsze jazzowe kroki

Edukowała się już jako kilkulatka w Szkole Muzycznej I stopnia Brillante w Warszawie. Klasę fortepianu ukończyła z wyróżnieniem. Kolejnym etapem był Zespół Państwowych Szkół Muzycznych im. Fryderyka Chopina w klasie fortepianu. Nastoletni okres spędziła w Stanach Zjednoczonych, gdzie uczyła się w John Hersey High School i uczestniczyła w zespole oraz szkolnym chórze. Po amerykańskiej przygodzie powróciła do Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych im. Fryderyka Chopina, tym razem na wydział piosenki, by kształcić się w wokalistyce jazzowej.

Pierwszym znaczącym sukcesem Moniki Borzym było zwycięstwo w Międzynarodowym Festiwalu Wokalistów Jazzowych, co dało jej drugie miejsce w konkursie. Była również stypendystką University of Miami Frost School of Music w Coral Gables na Florydzie oraz Los Angeles Music Academy w Kalifornii. Następnie uczyła się harmonii jazzowej i techniki improwizacji u amerykańskich wokalistów jazzowych. Jako dziewiętnastolatka została zaproszona przez Michała Urbaniaka do występu na Jazz Jamboree. Tam też uzyskała pierwszy kontrakt płytowy.

Dyskografia Moniki Borzym

W wieku dwudziestu jeden lat wydała debiutancki album Girl Talk, który ukazał się w 2011 roku. Subtelne interpretacje kobiecych kompozytorek takich jak Björk, Amy Winehouse, Joni Mitchell czy Erykah Badu ujęły za serca słuchaczy. Po stawieniu pierwszych kroków w branży muzycznej, Monika Borzym zdecydowała się na własny repertuar. W 2013 roku nagrała w pełni autorską płytę My place. Kompozycje powstały we współpracy z pianistą Mariuszem Obijalskim. Dodatkowo na albumie pojawiły się trzy covery.

2016 to rok Back to The Garden, czyli nowego wykonania kultowych utworów Joni Mitchell. Monika Borzym zapożyczyła od artystki teksty piosenek, natomiast samo wykonanie było już autorskie – często zmieniała tonacje, instrumenty czy tempo kompozycji. W 2017 roku pojawiło się pierwsze polskojęzyczne wydawnictwo wokalistki zatytułowane Jestem przestrzenią, które powstało z okazji 73. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. Na tę płytę artystka zaprosiła gości. Do lirycznych fraz Anny Świrszczyńskiej pieśni wyśpiewali: Wojciech Waglewski, John Scofield czy Mitchell Long.

Radiohedonistyczne. Live at Wytwórnia z 2018 roku łączy polskie i angielskie utwory. To zarejestrowany koncert z 12 lipca 2018 roku, który odbył się w ramach 11. Letniej Akademii Jazzu w klubie Wytwórnia w Łodzi. To hołd dwóm wybitnym zespołom i jednej artystce – na występie Monika Borzym zagrała i zaśpiewała bowiem utwory Radiohead, Hey oraz Björk. W 2020 roku pojawiła się płyta pod nazwą Monika Borzym śpiewa stare piosenki, na której pojawiły się niemal stuletnie utwory z lirykami samego Juliana Tuwima.

Monika Borzym – współprace z innymi artystami

Artystka młodego pokolenia jest zaangażowana w wiele ciekawych projektów. Jej głos można usłyszeć na różnorakich składankach, występach gościnnych czy utworach promujących animację dla dzieci. Poniżej najciekawsze z nich:

  • Albo inaczej 2 – projekt wytwórni Alkopoligamia polegający na wykonaniu utworów hip-hopowych w aranżacji jazzowej. Na albumie pojawili się także: Natalia Nykiel, Daria Zawiałow, Piotr Zioła, Mrozu, Krzysztof Zalewski;
  • Brokat – wraz z Maciejem Maleńczukiem, Pauliną przybysz czy Grupą Kormorany nagrała ścieżkę dźwiękową do tegoż serialu;
  • Nasze Magiczne Encanto – do tej, kultowej już, animacji Disneya powstało mnóstwo wspaniałych utworów. Jedną z najpopularniejszych jest Nie mówimy o Brunie i tam też można usłyszeć Monikę Borzym;
  • Kiedy pada śnieg – to utwór z repertuaru T-Raperów, a jego odświeżona wersja powstała właśnie we współpracy z wokalistką;
  • Zupa Nic – dzieło Kingi Dębskiej opowiada o czasach PRLu w Polsce. Do ilustracji filmu Artur Andrus i Łukasz Borowiecki napisali dla Moniki Borzym specjalnie piosenkę o tym samym tytule.

Najnowsze wydawnictwo, czyli Kołysanki Dla Dorosłych ukazało się początkiem 2024 roku. I to właśnie ten otulający ciepłem ostatni krążek wokalistka będzie promowała podczas koncertu w Cavatina Hall. Dajcie się porwać w kołyszące brzmienia! Bilety na wydarzenie dostępne są na: https://cavatinahall.pl/events/monika-borzym-kolysanki-dla-doroslych/.