Wielkanocne pasje z Ianem Bostridgem i Capella Cracoviensis


Kolejne spotkanie z cyklu Cavatina Hall Essentials za nami! Capella Cracoviensis wraz z zaproszonym Ianem Bostridgem. 24 marca kontynuowali rozpoczętą przez Cavatina Hall serię. Tym razem propozycja obejmowała „Pasję św. Jana” autorstwa samego Jana Sebastiana Bacha.

Ian Bostridge w roli Ewangelisty

Spotkanie otworzyła inwokacja chóru w wykonaniu Capella Cracoviensis, którą dyrygował sam Jan Tomasz Adamus. Podczas początkowej partii dołączył również w roli Ewangelisty, a tym samym narratora, Ian Bostridge. Angielski śpiewak posługujący się tenorem pokazał, że jego wypracowany i dość charakterystyczny styl został wybrany nie bez powodu. Rola Ewangelisty w Pasji św. Jana napisana przez Jana Sebastiana Bacha należy do jednych z najtrudniejszych barokowych wokaliz. Śpiewak poradził sobie znakomicie.

Jan Sebastian Bach napisał Pasję św. Jana z okazji nadchodzącego Wielkiego Piątku. Wtedy też w wielu religiach funkcjonuje post oraz przygotowanie do męczeńskiej śmierci Jezusa. Pierwsza część kompozycji opowiada o wydarzeniach od aresztowania Jezusa do wyparcia się Piotra. Z kolei druga – zaczyna się rozprawą u Poncjusza Piłata, następnie historia prowadzi nas przez ukrzyżowanie i śmierć na Golgocie, by zakończyć się zaniesieniem w miejscu pochówku i pogrzebem. Poza wspomnianym Ianem Bostridgem pozostałe partie wokalne wyśpiewali członkowie i członkowie Capella Cracoviensis. Tym samym wcielili się w postacie m.in. Jezusa, Piotra, Piłata oraz odpowiadającemu na wezwania bohaterów – chóru.

Piękno baroku w wersji wykonawstwa historycznego

Jan Tomasz Adamus prowadzi projekt Capella Cracoviensis jako dyrygent i dyrektor artystyczny już od 2008 roku. Jego pomysłem na rozwój chóru kameralnego i orkiestry jest powrót do korzeni. Wykonawstwo historyczne polega na zmianie z reintepretacji dawnej muzyki w nowej formie na badaniu oryginałów i próbie oddania autentyczności utworów zgodnie z ich epoką. Tak też było podczas interpretacji Pasji św. Jana. Arcydzieło kantatowo-oratoryjne przypomina nieco operę w warstwie brzmieniowej, jednak wizualnie jest o wiele skromniejsze, dzięki czemu perfekcyjnie wprowadza i uzupełnia nastrój nadchodzących Świąt Wielkiej Nocy.

Aby oddać muzykę w takiej wersji, jak mogła brzmieć w epoce, muzycy powinni dysponować konkretną wiedzą historyczną, znać sposób jej interpretacji, formy, a nawet znaczeń odpowiednich zapisów nutowych. Dopiero wtedy prezentujący dane dzieło mogą dodać od siebie nieco emocji poprzez intuicję, która im to wskazuje na podstawie zdobytej wiedzy. Ważnym elementem jest też znajomość kontekstu – czyli z jakiego powodu powstałą kompozycja, dla kogo była przeznaczona, jaki warsztat zaprezentował autor, co mówi o niej biografia kompozytora, a także w jakim miejscu docelowo miało odbyć się prawykonanie.

Piękno baroku w wersji wykonawstwa historycznego

Capella Cracoviensis – doświadczenie i pasja

Podczas koncertu można było odczuć, że Capella Cracoviensis ma już spore doświadczenie w występach scenicznych. Dotychczas można było usłyszeć ich na scenach tak prestiżowych miejsc jak: Opéra Royal Versailles, Händel Festspiele Hall, Concertgebouw Amsterdam czy Bachfest Leipzig. To również nie pierwsze zerknięcie chóru i orkiestry z Ianem Bostridgem – zagrali już m.in. podczas Opera Rara w Krakowie, gdzie wykonali kompozycje Ludwiga van Beethovena i Franza Schuberta oraz na kilku koncertach w krakowskim Teatrze Nowa Łaźnia, gdzie zaprezentowali oratorium Raj i Peri autorstwa Roberta Schumanna. Obecnie koncertują wspólnie w różnych miastach Europy.

Muzycy z Capella Cracoviensis korzystają z wielu zapomnianych i dawnych instrumentów takich jak: portratyw (małe organy piszczałkowe), trąbki barokowe, dalzian (prototyp fagotu), historyczne wersje skrzypiec, viola da gamba oraz różnego rodzaju klawesyny. Niektóre z nich można było podziwiać również podczas spotkania na koncercie w Cavatina Hall. I choć sam Jan Sebastian Bach od prawykonania Pasji św. Jana w lipskim kościele w 1724 roku kilkukrotnie eksperymentował z jego formą, ta, którą zaszczycili nas Capella Cracoviensis, Jan Tomasz Adamus i Ian Bostridge, nie tylko podkreśliła podniosły wielkanocny nastrój, lecz także przeniosła nas w wybitny okres baroku.

Capella Cracoviensis – doświadczenie i pasja

Cavatina Hall Essentials – repertuar na kolejne miesiące

To jednak nie wszystko. Kolejne koncerty z cyklu Cavatina Hall Essentials już niebawem!

  • W kwietniu na scenie zagości kanadyjski pianista Jarred Dunn z najpiękniejszymi mazurkami Fryderyka Chopina.
  • W maju NFM Orkiestra Leopoldinum zinterpretuje kompozycje Samuela Barbera i Giuseppe Tartiniego.
  • W czerwcu Stanisław Słowiński wraz z zaproszonymi artystami całego globu pokaże nam muzykę z czterech stron świata.

Do zobaczenia!

Muniek i Przyjaciele – Bob Dylan, T.Love i Szwagierkolaska w akustycznej wersji

Przeboje, ballady i mniej znane utwory – Muniek i Przyjaciele przeprowadzili publiczność przez ponad cztery dekady działalności artystycznej samego wokalisty. Które pieśni zabrzmiały 13 marca w Cavatina Hall?

Muniek i Przyjaciele, czyli od Boba Dylana do T.Love

Muniek Staszczyk rozpoczął koncert od utworu… nie, nie był to przebój T.Love, solowa piosenka ani szlagier Szwagrakolaski. Na przekór oczekiwaniom dziełem inicjującym wydarzenie ustanowił Dookoła Wieży.Oryginał zatytułowany All Along the Watchtower to niemal sześćdziesięcioletni już tekst Boba Dylana. Historia mówiąca o rockowym poecie, który po wypadku pod wpływem narkotyków całkowicie zmienia swoje życie, szukając ukojenia w Biblii, idealnie pasuje do życiorysu samego wokalisty.

Po tak mocnym wstępie Muniek przeszedł do utworu 1996 znanego publiczności z albumu Al Capone formacji T.Love, której nieprzerwanie od ponad czterdziestu lat frontmanem jest sam występujący. Make War Not Love koresponduje z utworem pod tym samym tytułem amerykańskiej kapeli Pro-Pain. Podobnie antywojenne przesłanie ma wiersz Władysława Broniewskiego Kalambury, który wykonywał zespół Pustki. Publiczność w Cavatina Hall miała okazję usłyszeć go w wersji Muńka Staszczyka.

Muniek i Przyjaciele, czyli od Boba Dylana do T.Love

Muniek Staszczyk – Szwagierkolaska i solowe projekty

Choć sam wokalista nie należy do zbyt rozmownych podczas występów na żywo, towarzyszący mu gitarzyści Janusz Pęczak o pseudonimie Jahlove oraz Cezariusz Kosman nadrabiali humorem i rozbawiali sluchaczy. Przypomnieli samemu Muńkowi, że nazywany przez niego nowym singiel Zabawki, został napisany już sześć lat temu. Kolejną słodko-gorzką historią panowie opowiedzieli w Apaszem Stasiek był. Ten utwór pochodzi z repertuaru kapeli Szwagierkolaska. Etnicznym akcentem nawiązującym do czasów około wojennych była bandżola, na której melodię zagrał Cezariusz Kosman.

Pola to singiel, który w 2019 roku promował solowy album Muńka Syn miastaChoć większość kojarzy piękny teledysk z Agatą Buzek w roli głównej, mało kto wie, że za jego tekst i kompozycję odpowiadał sam Dawid Podsiadło! Po tej pieśni wokalista kontynuował krytyczne rozważania. Pracuj albo głoduj jest również drwiącą obserwacją społeczeństwa. Sam utwór pochodzi z albumu I Hate Rock’n’Roll z 2006 roku projektu T.Love.

Muniek Staszczyk – Szwagierkolaska i solowe projekty

Od czasów liceum do angielskiej emigracji – życie Muńka w pigułce

Niewiele szkół może się pochwalić swoim hymnem, a taki właśnie jest czwarte Liceum Ogólnokształcące w Częstochowie, które wokalista uwiecznił w utworze IV LO, znanym również jako Liceum.Podobnie jak ta piosenka, Bóg należy do fonografii T.Love. W tym utworze publiczność miała okazję usłyszeć solówki obu gitarzystów. Natomiast Ajrisz to także jeden z najbardziej znanych przebojów kapeli. Jego premiera miała miejsce na albumie Model o1, który uzyskał status złotej płyty.

Mniej znanym utworem z repertuaru T.Love jest Na brukuPłyta Pocisk miłości z 1991 roku to zapis życia na emigracji w Anglii, do której na przełomie dekad wyruszył sam Muniek. I love you to również hicior grupy, choć nigdy nie pojawił się oficjalnie na albumach, poza jednym – koncertowym pod tym samym tytułem z 1994 roku. Kolejna pieśń, czyli Wychowanie, pojawiła się na pierwszym oficjalnym, choć na przestrzeni kariery zespołu, czwartym albumie zatytułowanym po prostu Wychowanie.

Od czasów liceum do angielskiej emigracji – życie Muńka w pigułce

Przeboje i mniej znane odsłony T.Love

T.Love ma szczęście do popularności utworów, które nie są uwiecznione na profesjonalnych krążkach. Autobusy i tramwaje zostały napisane w 1988 roku i już wtedy zgromadziły rzesze fanów. Oficjalnie zadebiutowały na krążku Dzieci rewolucji 1982–92 z 1992 roku. Kolejne wyśpiewane piosenki, czyli King oraz Nie, nie, nie to dwa kamienie milowe w karierze T.Love. Tym razem wokalista zaproponował ich odsłonę w nieco spokojniejszej wersji.

Pojawienie się w polskiej kulturze tekstu Boba Dylana nazwanego w oryginale The Times They Are a-Changin’ to zasługa Filipa Łobodzińskiego. W 2016 roku postanowił zaprosić do współpracy kilku fantastycznych polskich śpiewaków, czego efektem stała się płyta Niepotrzebna pogodynka żeby znać kierunek wiatruZ tego też nagrania pochodzi wersja Muńka, czyli Czasy nadchodzą nowe, czyli cover dzieła samego Dylana. Tym utworem Muniek i Przyjaciele zakończyli koncert.

Jednak tylko pozornie. Zarówno zgromadzona publiczność nie dała się długo namawiać na prośbę o bis, jak i sami panowie, którzy chętnie zasiedli do instrumentów. Banalny znalazł się na albumie Antyidol z 1999 rokuktóry przez wielu określany jest jako małosprzedażowy, z powodu braku wyjątkowego przeboju. Takim z kolei niewątpliwie jest Warszawa pochodząca z albumu Pocisk miłości z 1991 roku. Wyznanie miłości do stolicy kraju stało się idealnym zakończeniem wydarzenia.

Yann Tiersen – mapowanie dźwiękami świata

Jedyna taka możliwość na skalę całego kraju! 11 marca mieliśmy okazję być częścią koncertu, performansu i wielkich emocji. Yann Tiersen przygotował nietuzinkowe show będące hołdem dla muzyki klasycznej i podziwem dla futurystycznych dźwięków. Zobaczcie, jak było!

Yann Tiersen – Kerber Complete Tour: Solo Piano + Electronics

Dżinsy, T-shirt i koszula w kratę – wszyscy, którzy oczekiwali pompatycznego koncertu z muzyką poważną znaną z Amelii, mogli poczuć się nieco zawiedzeni. Nie tak szybko! Choć artysta próbował rozpocząć koncert od brzmień elektronicznych, niepowodzenia sprzętowe spowodowały, że chcąc nie chcąc zaspokoił potrzeby melomanów.

Gdy tylko Yann Tiersen zasiadł do pianina, od razu dało się wyczuć niemal pięćdziesięcioletnie doświadczenie w grze na instrumentach, szczególnie na klawiszach. Niemal jednym tchem zagrane kompozycje udowodniły, że artysta jest wszechstronnym wirtuozem. Podczas sześciu ballad Tiersen zaprezentował całą skalę emocji – od ogarniającego smutku, po nostalgiczny uśmiech, do rodzącej się radości. A wszystko to pozostając nadal skromnym wykonawcą, który poza wypowiadaniem „thank you” nie skalał odbioru muzyki niepotrzebnymi dygresjami.

Yann Tiersen – Kerber Complete Tour: Solo Piano + Electronics

Morza, brzegi i inne elementy natury

Minimalistyczne akordy pozwalały przenieść się na wyspę Ushant, czyli miejsce zamieszkania kompozytora. Na Ouessant (bo tak brzmi francuska nazwa miejsca) mieści się jedna wioska, którą zamieszkuje około tysiąca osób. Surowy krajobraz, spokojne życie i bliskość natury, czyli codzienność muzyka pojawiała się wraz z kolejnymi taktami. W ten sposób jeszcze przyjemniej było słuchaczom wizualizować sobie mapę krajobrazu bretońskiej okolicy samego autora.

Podczas całego koncertu artyście towarzyszyły jedynie: pianino i konsola didżejska. Po instrumentalnej części występu nadszedł czas na elektroniczne show. Pierwszy set zawierał cztery kompozycje. Odgłosy nawołujących się stworzeń morskich przypominające echolokację uświadamiały słuchaczom, że nie są jedynymi istotami na świecie. Każda następna pętla dźwięków wywoływała wspomnienia związane z przypływami i odpływami Morza Celtyckiego, które oblewa brzegi Ushant.

Morza, brzegi i inne elementy natury

Dryfując z elektronicznym pulsem

Zaprezentowane w setach utwory pochodzą ze słynnego albumu 11 5 18 2 5 18 z 2022 rokuktóry w całości powstał w domowym studiu artysty na wyspie. Również z tej płyty można usłyszeć było dzieła nieco bardziej kojarzące się z muzyką elektroniczną. Powoli rozkręcające się tempo z zapętlonym motywem pozwalało niemal wpaść w pulsujący trans.

Trzeci set zaskoczył wszystkich. Każdy poprzedni eskalował coraz mocniej, co spowodowało, że przy ostatnim publiczność już nie mogła się powstrzymać. Część z widowni ruszyła ochoczo w stronę sceny, aby potańczyć do muzyki Yana Tiersena. Konsekwentnie budowany symbiotyczny ekosystem osiągnął apogeum, a ono musiało znaleźć ujście w postaci tanecznych podrygów.

Dryfując z elektronicznym pulsem

Yann Tiersen – artysta samodzielnie genialny

Dla spragnionych bardziej klasycznych dźwięków, Yann Tiersen miał niespodziankę. Po tanecznym szaleństwie pianista zasiadł na powrót do ukochanego instrumentu. Po raz kolejny udowadniając, że radzi sobie znakomicie zarówno z klasycznymi narzędziami muzycznymi, jak i tymi nowoczesnymi. Kilka sekund wystarczyło, aby kompozytor przestawił się na zmianę zakresu dźwięków. Na finał zostawił jeszcze jedną kompozycję pochodzącą także z albumu Kerber, która stała się (przypadkowo z racji początkowej zmiany) swoistą klamrą kompozycyjną.

Tak też zakończył się jedyny w Polsce i wyjątkowy koncert Yanna Tiersena. Trasa artysty potrwa do końca marca. Jeśli więc ktoś nie zdążył dotrzeć do Cavatina Hall na to wspaniałe przedsięwzięcie, ma jeszcze szansę na spotkanie z kompozytorem w Skandynawii lub Francji. A my sami liczymy po cichutku, że Yann nie każe nam na siebie długo czekać i odwiedzi nas jeszcze w tym roku!

Yann Tiersen – artysta samodzielnie genialny

Janusz Radek, Katarzyna Groniec i Maja Kleszcz w hołdzie Ewie Demarczyk

Polskie liryki, niezwykłe emocje i subtelna wrażliwość – koncert Serwus Madonna zaskoczył oryginalnością. 7 marca Janusz Radek, Katarzyna Groniec i Maja Kleszcz przeprowadzili nas przez historię polskiej muzyki, twórczości Piwnicy pod Baranami i charyzmy samej Ewy Demarczyk.

Janusz Radek – wirtuoz wysokich tonów

Koncert zainicjował sam Janusz Radek. Przy jazzowym akompaniamencie powitał publiczność krótkim streszczeniem, czego możemy spodziewać się podczas najbliższych dwóch godzin. Niebieska patelnia to jedna z naczelnych pieśni Piwnicy pod Baranami. Tekst napisał sam Wiesław Dymny, którego nazwisko powracało podczas koncertu wielokrotnie. Z tego nieco zabawnego utworu artysta szybko przeszedł do Ballady o cudownych narodzinach Bolesława Krzywoustego. Rozsławiony przez Ewę Demarczyk utwór pokazał wirtuozerię Janusza Radka – sprawność w operowaniu różnymi wysokościami dźwięków, dykcję oraz umiejętności interpretacyjne niczym w piosence aktorskiej.

Beatboxem wokalista wprowadził słuchaczy w sensualną opowieść o Nagiej dziewczynie. Tekst również napisał Wiesław Dymy. Podobnie jak i historii nawiązującej do tytułu recitalu, czyli Moja Madonna. Historie Dymnego nie tylko zawierają ciekawe anegdoty i obserwacje rzeczywistości, są również mocnymi wyzwaniami dla wykonującego – nagromadzenie słów, szybkie tempo i zmieniające się rejestry nie dla każdej osoby są łatwe. Sam Janusz Radek poradził sobie z pieśniami śpiewająco.

Janusz Radek – wirtuoz wysokich tonów

Maja Kleszcz – Rebeka z Madonnami

Do Madonn nawiązała także Maja Kleszcz. Wokalistka przez lata była wokalistką Kapeli ze Wsi Warszawa. Zespół skupiał się głównie na muzyce folkowej. Artystka udowodniła, że potrafi poruszać się w różnorakich gatunkachKaruzela z Madonnami, choć napisana jako wiersz przez Mirona Białoszewskiego, największy rozkwit przeżyła po wykonaniu jej przez Ewę Demarczyk.

Z kolei druga z pieśni, którą zaproponowała Maja Kleszcz, to Rebeka. Utwór ten powstał jako tango niemal sto lat temu. Prawykonanie miało miejsce w jednej z warszawskich rewii teatr kabaretowego Morskie Oko. Najbardziej znanym wykonaniem jest to należące do Ewy Demarczyk. Maja Kleszcz wystąpiła z tym utworem na Gali 31. Przeglądu Piosenki Aktorskiej „Anioły w kolorze» – piosenki Ewy Demarczyk”, które to przyniosło jej ogromne uznanie wśród krytyków.

Maja Kleszcz – Rebeka z Madonnami

Polskie liryki na melodię głosu Janusza Radka

Po pierwszym gościnnym występie na scenie powrócił Janusz Radek. Utworem otwierającym tę cześć było Grande Valse Brillante, czyli fragment poematu dygresyjnego Kwiaty polskie autorstwa Juliana Tuwima. Po tej pieśni nadszedł czas na… naukę. Wokalista, zapowiadając następną pieśń, nauczył publiczność kilku wokaliz. Wszystko po to, aby widzowie w odpowiednim momencie wspomogli refren Jak kania dżdżu. Tym razem był to hołd dla innego twórcy związanego z Piwnicą pod Baranami, czyi Jana Kantego Pawluśkiewicza.

Groszki i róże to także pieśń kojarząca się z Ewą Demarczyk. Słowa Henryka Rostworowskiego i Juliana Kacpra stały się czołową balladą krakowskiego kabaretu i samej artystki. Wiersz Krzysztofa Kamila Baczyńskiego również rozsławiło wykonanie Ewy Demarczyk. Sur le pont d’Avignon w oryginale pochodzi z francuskiej piosenki. Skoczna melodia zmieniła się w jazzową aranżację, co pozwoliło towarzyszącym Januszowi Radkowi muzykom przedstawić się brzmieniowo podczas solowych partii improwizacji.

Polskie liryki na melodię głosu Janusza Radka

Katarzyna Groniec – czuła przewodniczka ballad

W końcu nadszedł czas na drugą gościnię. Katarzyna Groniec od lat konsekwentnie wizerunek artystki wrażliwej. Na scenie pojawiła się wokalistka i operujący gitarą Tomek „Harry” Waldowicz, na co dzień znany jako perkusista m.in. zespołu LemOn czy Anny Rusowicz. Skrzypek Hercowicz autorstwa Osipa Mandelsztama z bardzo emocjonalnym tekstem dodatkowo został wzmocniony na poziomie przekazu balladową interpretacja.

W kolejnym utworze sceneria Cavatiny Hall oraz wydobywające się dźwięki gitary w akustycznej odsłonie wprowadziły nas w klimat niczym z miasteczka Twin Peaks. Tomaszów w wersji Ewy Demarczyk to przełożenie na warstwę muzyczną niekończącej się tęsknoty autora oryginału, czyli Juliana Tuwima i jego liryku Przy okrągłym stole. Cóż to był za genialny ładunek emocjonalny!

Katarzyna Groniec – czuła przewodniczka ballad

Brawurowe interpretacje Ewy Demarczyk

Janusz Radek powrócił na scenę z interpretacją wiesza Anrieja Biełego – Panna śnieżne. Pędzący rytm podchwycili sami muzycy, zaskakując nas propozycją solo smyczkowego oraz beatboxu samego wokalisty. Innym sposobem na czerpanie z polskiej literatury i umiejętności operowania głosem było wykonanie liryku Krzysztofa Kamila Baczyńskiego Niebo złote ci otworzę. Kolejną kompozycję Janusz Radek zakończył sugestywna melorecytacją. Sonet XLIX wyłamuje się z polskiej tradycji, ponieważ jego autorstwo przypisuje się nie komu innemu jak Szekspirowi. Muzykę napisał Piotr Walewski.

Zgodnie z zapowiedzią Janusza Radka dobrnęliśmy do ostatniej, szesnastej piosenki. Ponownie pojawił się utwór angielskiego poety – drwiąca Pieśń Puka skomponowana została przez Leszka Możdżera.Na bis nie musieliśmy jednak długo czekać. Na scenie wyszli wszyscy artyści. Maja Kleszcz i Katarzyna Groniec wspomogły Janusza Radka wykonaniu Na moście w Avignon. Tym wspólnym refrenem pożegnaliśmy muzyków na dobre. Oby nie na zawsze! Czekamy na kolejne spotkania!

Brawurowe interpretacje Ewy Demarczyk

Zbigniew Zamachowski – aktor, bard, kabareciarz

Wspaniały aktor, fantastyczny humorysta i jeszcze ciekawszy wokalista. Zbigniewa Zamachowski był gościem Cavatina Hall 4 marca. Jakie niespodzianki zawarł w swoim recitalu? Czym urzekł publiczność najbardziej?

Z łódzkich Brzezin do stołecznej Warszawy

Pianino, krzesło i gitara – takie akcesoria przywitały nas na scenie Cavatina Hall. Na głównego bohatera wieczoru nie musieliśmy jednak zbyt długo czekać. Punktualnie o 19:00 na podniesienie wmaszerował nie kto inny, a Zbigniew Zamachowski. Po kilku minutach anegdot postanowił opowiedzieć o sobie bardziej śpiewająco. Koncert rozpoczęło solo fortepianowe w wykonaniu aktora, któremu towarzyszyła najbardziej znana piosenka Zamachowskiego, czyli W małym miasteczku. Jak zdradził sam autor, tekst ten ma już ponad czterdzieści lat i opowiada o jego rodzinnej miejscowości – Brzezinach pod Łodzią.

Kolejnej anegdocie przygrywał akompaniament utworu Romance de Amor, którego domniemanym twórcą jest Vincente Gómez. W tym czasie do wokalisty dołączył Roman Hudaszek – znany w środowisku kabaretowym pianista. Panowie przez cały występ świetnie się uzupełniali zarówno w warstwie muzycznej, jak i kabaretowej. Wtedy też nadszedł czas na pieśń Piotra Bukartyka Luz i zapał.

Z łódzkich Brzezin do stołecznej Warszawy

Zbigniew Zamachowski i jego sensualne życiowe wybory

Na melodię Jedzie pociąg z daleka, wszak piosenka opowiadała o historii wagonowej, muzycy zagrali kolejną pieśń, tym razem Papkina autorstwa Jacka Kleyffa. Niemniej zabawną przygodę opisał sam Zamachowski w Credo życiowe na głos męski i trzy nieskomplikowane funkcje gitarowe. Utwór ten również posiada słowa i muzykę napisaną przez samego Zamachowskiego.

Piosenka Bo we mnie seks najbardziej znana ze zmysłowego wykonania Kaliny Jędrusik kojarzona jest z wyzwoleniem, ekstrawagancją i kobiecością. Interpretacja wokalisty pokazała, że z powodzeniem może być śpiewana również przez mężczyznę i wcale nie traci w odbiorze. Inną sensualną pieśnią była Piosenka o Zielińskiej. Liryka Agnieszki Osieckiej i muzyka Andrzeja Zielińskiego znanego ze Skaldów wybrzmiała równie pięknie co oryginał.

Zbigniew Zamachowski i jego sensualne życiowe wybory

Kącik translatorski im. Zbigniewa Zamachowskiego

Jaromír Nohavica to jeden z ulubionych przez Zamachowskiego artystów. Nie mogło więc zabraknąć utwory uwielbianego kolegi. Gdy odwalę kitę została w całości napisana i skomponowana przez czeskiego muzyka. Poszukując światowych pieśni, które urzekną każdego, aktor zdecydował się na dodanie do recitalu utworu Antônia Carlosa Jobima, które w własnym tłumaczeniu zatytułował jako Nieczułość. To również moment, kiedy można było zauważyć, jak sprawnie Zamachowski radzi sobie z różnymi instrumentami. Niektóre partie wykonał bowiem na flecie, cymbałkach oraz harmonijce klawiszowej.

Zagraniczną sekcję przebojów zakończyła inna przełożona na język polski pieśń. Sting to jeden z tych artystów, którego fascynacji asystowała stosowna opowieść. Otóż aktor podczas zagranicznych wojaży w czasach PRLu odwiedził Wenecję. Za tzw. dietę mógł sobie pozwolić na przeżycie podczas włoskich wakacji lub zakup najnowszej solowej płyty angielskiego muzyka. Jak dobrze, że zdecydował się na wspieranie pasji! Dzięki temu mogliśmy usłyszeć rodzimą interpretację ballady. W nawiązaniu do toczącej się za granicami Polski batalii oraz tragedii z 11 września 2001 roku, Zamachowski wyśpiewał nostalgicznych Kruchych, nazywając ją piosenką profetyczną.

Kącik translatorski im. Zbigniewa Zamachowskiego

Kobiety i alikwoty szczęścia

Ostatni fragment koncertu zmienił nastrój na bardziej radosny, wręcz zabawowy. Słynny Bal u starego Joska, znany jako Bal na Gnojnej, doprowadził w narracji wokalisty do momentu zamieszkania w stolicy. Legendarna apaszowska pieśń, czyli przedwojennych włóczęgów warszawskich przeniosła nas do kawiarni na Gnojnej, gdzie mitrężyła się ferajna. Nie obyło się bez wspólnie zaśpiewanego refrenu! Podobnym utworem wykonanym z publicznością był Baranek. Rozsławiony przez zespół Kult przebój napisany został przez Stanisława Staszewskiego, ojca lidera wspomnianej kapeli.

Kobiety jak te kwiaty autorstwa Piotra Bukartyka miały być pozornie pożegnaniem. Jednak po tak entuzjastycznej reakcji publiczności, panowie nie dali się prosić. Na bis zagrali, zaśpiewali i zażartowali do ballady Bułata Okudżawy, której tłumaczenie zawdzięczamy Wojciechowi Młynarskiemu. Utwór Za dzień mój ślub w wersji Zbigniewa Zamachowskiego i Romana Hudaszka stał się nie tylko zabawnym rozliczeniem ze stanem kawalerskim, lecz także podsumowaniem admirowania kobiet. Czekamy na kolejne recitale!

Monika Borzym – zmysłowo, minimalistycznie i jazzowo

Widzowie Cavatina Hall mieli okazję wziąć udział w naprawdę unikatowym wydarzeniu. Po raz pierwszy bowiem występująca artystka świętowała wraz z publicznością swoje urodziny. W trzydziesty czwarty rok życia Monika Borzym koncertowo – dosłownie i przenośni – przeniosła nas w sensualny klimat jazzu. Przeczytajcie, jak było 3 marca!

Jazzowe standardy w nowej odsłonie Moniki Borzym

Utworem inicjującym najnowszy album oraz koncert był Blame It on My Youth. Po raz pierwszy wybrzmiał w 1934 roku w wykonaniu The Dorsey Brothers. Na przestrzeni dekad sięgały po niego prawdziwe ikony jazzu jak np. Nat King Cole czy Frank Sinatra. Ten niekonwencjonalny wybór świetnie pokazuje podejście Moniki Borzym do muzyki – nie boi się czerpać z dziedzictwa kultury, chętnie aranżuje dźwięki na nowo i nadaje im sensualnego stylu. W tym wykonaniu znalazło się również miejsce na pierwsze solo, które zaprezentował na kontrabasie Michał Barański.

Nietuzinkowy humor i ogromny dystans do siebie Monika Borzym ukazywała niemal co piosenkę, dzięki czemu mieliśmy okazję poznać anegdoty z życia wokalistki, jej wybory życiowe, a nawet funkcjonowanie branży muzycznej. Napisana przez Gladys Shelley pieśń How did he look powstała w 1940 roku. I choć brzmi dostojnie zarówno w wersji jazzowej, jak i w wykonaniu Moniki Borzym, z rozbrajającym humorem wokalistka opowiedziała o jej sensie.

Jazzowe standardy w nowej odsłonie Moniki Borzym

Monika Borzym – głośny i bezmuzyczny szept kołysanek

Manhattan, czyli ikoniczne dzieło Elli Fitzgerald, rozpoczęło serię szepczących utworów. Instrumenty były niemal niewyczuwalne słuchem, a sama Monika Borzym potrafiła tak operować swoją niską barwą, że publiczność bez problemu dawała się ukołysać. Midnight Sun to z kolei pieśń autorstwa Lionela Hamptona z 1947 roku. Również i ten utwór ukazał się na najnowszym wydawnictwie wokalistki, czyli Kołysanek dla dorosłych, których premiera miała miejsce w walentynki, 14 lutego 2024 roku. Solową partią pianina uraczył nas Krzysztof Dys. Something Cool to piosenka z debiutanckiego albumu June Christy. W powolnej wersji akustycznego trio i wokalistki słuchacze poczuli klimat dusznego miasta.

Moon River skomponowana w 1961 roku pojawiła się w kultowym filmie Śniadanie u Tiffany’ego. Oryginał zaśpiewała sama Audrey Hepburn, w Cavatinie Hall zabrzmiała szeptem Moniki Borzym. Pozostając w kręgu kultury oglądania, kolejny utwór pochodził z musicalu Pal Joey. Choć pierwotnie Bewitched, Bothered and Bewildered śpiewała Carol Bruce, to wersja Elli Fitzgerald zapadła w pamięci słuchaczy. Z kolei Kiss wykonywany przez Prince’a gościł na soundtracku Zakazana miłość. Tę filmową część artystka zakończyła informacją, że jej Kołysanki dla dorosłych pojawiły się w radiu BBC w audycji samego Jamiego Culluma. Gratulujemy!

Monika Borzym – głośny i bezmuzyczny szept kołysanek

Specjalizacja: przyjemność

Jak przyznała sama Monika Borzym, jest psycholożką i seksuolożką. Na swój zawód wybrała więc sprawianie przyjemności. Tym razem w wersji muzycznej. Tę sekcję rozpoczęła pierwsza (choć nie ostatnia) polska piosenka. Takie ciało to utwór skomponowany przez Łukasza Borowieckiego do tekstu Artura Andrusa specjalnie dla samej wokalistki. Humorystyczny i ciałopozytywny przekaz pojawił się na albumie wydanym w 2020 roku zatytułowanym Monika Borzym śpiewa stare piosenki. I choć główną koncepcją tejże płyty było odczarowanie przedwojennych pieśni, artystka na singiel promujący wydawnictwo wybrała właśnie tę kompozycję. Na uwagę w tym wykonaniu koncertowym zasługuje również solo perkusisty Michała Bryndala, prywatnie partnera samej Moniki Borzym.

Let’s make love on this plane wprowadziło publiczność ponownie w świat przyjemnego oczekiwania na ekscytujący etap w relacjach, co dało przestrzeń na kolejne dowcipne anegdoty. W podobnym klimacie wybrzmiała pieśń It Amazes Me, której pierwsze wykonanie zawdzięczamy aktorce, piosenkarce i tancerce Lizie Minnelli. Z tym wiekopomnym utworem mierzył się sam Tony Bennett! Monika Borzym ponownie zaskoczyła szepcząco-soulową interpretacją.

Specjalizacja: przyjemność

Bisy, sto lat i powroty

Wokalistka rozpoczęła koncert utworem Blame It on My Youth, wspominając młodość, a zakończyła piosenką Billie Eilish – Getting Older opowiadający o dojrzewaniu i starzeniu się ludziTo jedna z jej ulubionych kompozycji, którą często można usłyszeć w audycji artystki „Muzyczny Gabinet Terapeutyczny”. Po tejże klamrze kompozycyjnej nadszedł czas na bis. Monika Borzym z niewymuszonym humorem zagwarantowała sobie zarówno bisowanie, jak i powrót na scenę Cavatina Hall.

Ostatnią cześć występu wypełniły przedwojenne piosenki zagrane wraz z pianistą Krzysztofem Dysem, który wraz z wokalistką nagrał album Monika Borzym śpiewa stare piosenki. I to właśnie podczas promocji tego wydawnictwa wykonywali w duecie zabawne liryki z XX wieku. To wystarczy mi autorstwa Andrzeja Własta oraz Maryla Mariana Hemara podkreśliły umiejętności komediowe Moniki Borzym. Po entuzjastycznych oklaskach, publiczność również przekazała solenizantce prezent – cała Cavatina Hall odśpiewała Sto lat! Tego życzymy ponownie, a także czekamy na obiecany powrót. Do zobaczenia!

Bisy, sto lat i powroty

Richard Bona – fuzja kultur, dźwięków i humoru

Energią mógłby obdzielić pół kraju. Pogoda ducha, autoironia, idealna interakcja z publicznością i zespołem oraz wielki talent muzyczny Richarda Bona urzekł nas na koncercie 4 lutego. Jak się bawiliśmy podczas tego wydarzenia? Przeczytacie poniżej.

Richard Bona – afrykańskie dziedzictwo w solowych improwizacjach

Pierwszym utworem, który zaproponował nam Richard Bona, był Muntula Moto z albumu Reverence z 2001 roku, który pojawił się także na płycie Heritage z 2016 roku. Tekst pieśni powstał w języku cziczewa należącego do rodziny bantu. Na co dzień posługują się nim mieszkańcy południowej Afryki. Obce wyrazy nie zaburzały jednak w ogóle odbioru utworu, który był melodyjny, przepełniony słońcem i można było odnieść wrażenie, że w całości zaśpiewany jest… uśmiechem.

Three Views of a Secret to z kolei kompozycja napisana wraz z DR Big Band, czyli jazzowym zespołem z Danii. Wersja koncertowa odegrana była bez użycia sekcji dętej, a prym wiódł Jesus Pupo – hawański pianista, którego solówki mogliśmy podziwiać niemal przy każdym utworze. Afrykańskie rytmy po raz kolejny przekonały nas o wielkiej radości, jaką muzykom sprawia odgrywanie dźwięków przy wykonaniu Bilongo pochodzącej również z albumu Heritage.

Richard Bona – afrykańskie dziedzictwo w solowych improwizacjach

My name is Rysiek and I’m from pipidówa

Standuperskiego talentu Richardowi Bonie mógłby pozazdrościć każdy artysta. Wystarczyło kilka sekund i przekonał publiczność do śpiewania wymyślnych wokaliz. Jak sam się określa, jest po prostu Ryśkiem z pipidówy. Podczas chwili dygresji muzyk w żartobliwy przedstawił pozostałych członków zespołu. Amerykański perkusista Ludwig Afonso po skonsumowaniu żurku i pierogów przepadł zakochany w polskiej kulturze i kobietach na zawsze, od lat bowiem mieszka w… Poznaniu. Z kolei pianista Jesus Pupo swoją wirtuozerią zdobywa kolejne serca polskiej publiczności.

Po tym radosnym przywitaniu przyszedł czas na bardziej nostalgiczną część. Również w melancholijnych utworach opowiadających o odejściu, utraconej miłości i tęsknocie za nią Richard Bona radzi sobie świetnie. Pieśń, o której mowa, Eyala, pochodzi z albumu Scenes from My Life z 1999 roku. Następna kompozycja przeniosła nas w nieco odleglejsze czasy. All Blues pojawiła się na krążku Milesa Davisa w 1959 roku. Z tej ikonicznej jazzowej kompozycji panowie odjęli trąbkę, która pełniła główną rolę w oryginale. Jednak rezonujący, a może i rywalizujący, ze sobą muzycy świetnie nadali temu coverowi nowe brzmienie. Na szczególne wyróżnienie zasługuje solowa partia perkusisty Ludwiga Afonsa.

Kontemplacyjną część koncertu zakończył utwór Janjo La Maya pochodzącyz albumu Bonafield z 2013 roku. Jego wykonanie przywoływało na myśl paryskie uliczki, spacery po Montmartre i francuski szyk. Z Paryża przeniesiono nas w świat improwizacji. Bona chwilowo zwolnił z obowiązków Jesusa Pupo, udowadniając nie tylko swoje możliwości wokalne, lecz także pracę z looperem, improwizacją na gitarze basowej i radości z samego komponowania muzyki.

My name is Rysiek and I’m from pipidówa

Inspiracje tradycyjnymi pieśniami i współczesnymi przebojami

Przy O Sen sen sen trudno było nie poderwać się do tańca. Utwór z albumu Tiki z 2005 roku jest tak dynamicznie rytmiczny, że rozbujał biodra wszystkich. Kizomba, bachata, samba czy cha-cha – rodzaj tańca nie był ważny, o ile można było wyrzucić z siebie kumulującą się energię. O tym, że muzycy nawzajem się obserwują, inspirują i czerpią z młodszego pokolenia, zespół pokazał w utworze Calm DownNagrany w kooperacji z hollywoodzką aktorką i piosenkarką Seleną Gomez przebój afrykańskiego rapera Rema zdobywał listy przebojów przez niemal dwa lata. Swoją, nie mniej dynamiczną, choć akustyczną wersję bez słów zagrał dla nas Richard Bona, wysnuwając na pierwszy plan dźwięki gitary.

Drugim coverem, choć znacznie starszym od hitu Seleny i Remy, była pieśń Alfonsina Y El Mar. Skomponowany w hołdzie Alfonsinie Storni utwór to dzieło pianistki Ariel Ramirez i tekściarza Félixa Luny. Interpretacja tego wykonania w wersji Richarda Bony rozczuliła wszystkich. I choć nadchodził już czas pożegnań, a sentymentalna atmosfera sprzyjała, nikt z nas nie miał ochoty żegnać się z sympatycznym Ryśkiem i jego ferajną. Na zakończenie i bis Richard Bona miał dla nas prawdziwą niespodziankę! Wraz z muzykami wykonał fragment utworu samego Fryderyka Chopina! No i jak go nie kochać!

Inspiracje tradycyjnymi pieśniami i współczesnymi przebojami

Another Pink Floyd – polski tribute band na światowym poziomie

Dwie i pół godziny, dwa dni koncertowe i pełna sala – tak wyglądały 20 i 21 stycznia 2024 roku. Another Pink Floyd wraz z zaproszonymi gośćmi zaczarowali widownię, porywając ją w historię przez wszystkie dekady brytyjskiego rocka. A nam nadal nie było dość!

Światła, wizualizacje i dekoracje, czyli granie scenografią

Zanim na scenę wkroczyli muzycy, zagrała dla nas przepięknie skomponowana scenografia. Na szczycie dekoracji niczym zwierciadło umieszczony został okrąg. To z niego wybrzmiewały i zaczepiały nas kadry z najbardziej charakterystycznych teledysków oraz przebojów Pink Floyd. Po takim wstępie okraszonym dźwiękami i światłami zagrała orkiestra.

Światła, wizualizacje i dekoracje, czyli granie scenografią

Młodzieżowa Orkiestra Symfoniczna Tomaszowa Mazowieckiego pod batutą Kamila Wrony oraz Stowarzyszenie Meloarte przywitali nas uwerturą znaną jako Speak to Me. Ta pochodząca z albumu The Dark Side of the Moon kompozycja to również jeden z utworów, którymi swoje koncerty rozpoczynali sami Pink Floydzi. Po prezentacji orkiestry przyszedł czas na przedstawienie Another Pink Floyd. Na scenę wkroczył wokalista Norman Power ze skrzyżowanymi rękoma – gest ten przywarł do Pink Floyd dzięki Geraldowi Scarfe’owi, czyli karykaturzyście politycznemu, który był odpowiedzialny za oprawę wizualną animacji The Wall.

In the Flesh Norman Power udowodnił, jak świetnie radzi sobie nie tylko na scenie, lecz także niełatwą dla muzyków twórczością brytyjskiej kapeli. Utwór pochodzi ze wspomnianego już albumu The Wall – koncepcyjnegokrążka skrywającego wielopoziomową i multiwątkową rock operę. What Do You Want From Me dało popis instrumentalistów – od wprowadzenia perkusji, przez solo na klawiaturze, po gitarę. Kompozycja z płyty The Division Bell z 1994 roku to powolnie rozkręcająca się ballada.

Młodzieżowa Orkiestra Symfoniczna Tomaszowa Mazowieckiego

Wokalizy, ballady i brzmienia rozmaite Another Pink Floyd

Po tak mocnym wstępie Another Pink Floyd zabrało nas w podróż w nieco lżejsze utwory Pink Flod. Learning to Fly z albumu A Momentary Lapse of Reason powstało w 1987 roku. Idealne współgranie rockowej kapeli, chórzystek, orkiestry oraz młodzieżowego chórku wybrzmiało w tym utworze. Nie inaczej było w przypadku High Hopes. Znów leniwy początek z miarowo uderzanymi klawiszami wprowadził publiczność niemal w trans. Skomplikowane i rozbudowane partie utworów Pink Floyd widać szczególnie w tej pieśni, kiedy to w momencie kulminacyjnym łączy się kilka głosów, chórki, instrumenty. A wszystko to wspaniale spotęgowała symfoniczna strona wydarzenia.

Chórzystki z Another Pink Floyd, czyli Aneta Łakomy, Maja Winkler i Katarzyna Kubiczek pokazały (nie po raz ostatni!) swoje możliwości wokalne w Breathe/RepriseRównież w Great Gig in the Sky, utworze znanym jako najkrótszym tekstowo, wokalistki poradziły sobie wspaniale, czym zasłużyły na owacje na stojąco! Wokal śpiewającej w oryginalne Clare Torry miał przypominać płacz nad muzyką, nie inaczej było i w tym przypadku. Cóż to było za emocjonujące wzruszenie!

Wokalizy, ballady i brzmienia rozmaite Another Pink Floyd

Melancholie z ciemnej strony księżyca

Brzdęk kasy zamiast pierwszych taktów i już wszystko wiadomo! Money to pieśń, która przedstawia się sama. Najczęściej wykonywany utwór na koncertach oryginalnej kapeli, nie stracił na aktualności. Ludzka zachłanność w lekko skocznym jazzowym sosie smakowała wyśmienicie. Pozostając nadal w klimacie ciemnej strony księżyca, zespół zahipnotyzował nas balladą Us and Them. Solo saksofonisty Łukasza Płatka wprowadziło nastrój melancholii.

Shine on You Crazy Diamond ukazało się na albumie Wish You Were Here z 1975 roku. Niemal dwudziestosześciominutowa kompozycja została odegrana w skróconej wersji. Muzycy idealnie oddali melancholię, którą odczuwali Floydzi podczas nagrań, gdy docierała do nich powaga sytuacji ich kolegi z kapeli, Syda Barretta. Z podobną nostalgią wybrzmiało Coming Back to Life, które rozpoczął od solo gitarowego Marek Raduli. Delikatny podkład orkiestry poprowadził nas w kolejne światy sennych marzeń.

Melancholie z ciemnej strony księżyca

I wtedy pojawia się on – Marek Raduli i ikoniczne pieśni

Marek Raduli kontynuował wirtuozerię gitarową w jednym z najbardziej ikonicznych utworów, jakim jest Hey You. Ballada od spokojnego brzmienia i niemal szeptanego wokalu przechodzi z pełną mocą w krzyk i mocne uderzenia instrumentów. Również w interpretacji Another Pink Floyd mogliśmy poczuć wszystkie te emocje. Ponownie Raduli rozpoczął, tym razem elektryczne, wprowadzenie w kolejny utwór. Sorrow pochodzi z albumu A Momentary Lapse of Reason z 1987 roku. Tym razem wokaliści zniżyli głosy, aby odtworzyć brzmienie samego Davida Gilmoura!

Zapowiadając kolejny utwór, Norman Power zadedykował go wszystkim muzykom, szczególnie tym, których już z nami nie ma. Zarówno Wish You Were Here, jak i wcześniejsza, Shine on You Crazy Diamond, została przez Pink Floydów skomponowana dla Syda Barretta. Smutek wybrzmiewa nie tylko z warstwy tekstowej, lecz także z dźwięków gitary oraz wokalu. I choć w oryginale kompozycja kończy się jednym refrenem, wokalista wykorzystał moment na interakcję z widownią. Wszyscy razem odśpiewaliśmy wersy: How I wish, how I wish you were here. We’re just two lost souls swimming in a fish bowl. Year after year, running over the same old ground What have we found? The same old fears. Wish you were here. To było naprawdę mistyczne przeżycie!

I wtedy pojawia się on – Marek Raduli i ikoniczne pieśni

Lepiej zacznijcie uciekać! Choć wcale nie macie na to ochoty

Comfortably Numb miało być ostatnim kawałkiem zaplanowanym na tymże wydarzeniu. Spektakularne solo gitarowe Davida Gilmoura kończące utwór odegrał Marek Raduli, za co otrzymał długie owacje na stojąco. Zespół z humorem zaprosił na, jak to rzekł sam Marek Raduli: „niewymuszony bisik”. I warto było na niego czekać!

Another Brick in the Wall Part 2 to jeden z docenianych i wymienianych w zestawieniach do dzisiaj protest songów. I choć Pink Floyd ma zaangażowanych pieśni na swoim koncie kilka, to właśnie ta kompozycja zapewniła im miejsce na zawsze w historii muzyki. Młodzieżowa Orkiestra Symfoniczna Tomaszowa Mazowieckiego wspaniale wyśpiewała krzyczącą partię chóru dziecięcego! Nas z kolei muzycy zaprosili ponownie do wspólnego wykonania refrenu. Któż z nas nie umie zanucić: We don’t need no education! We don’t need no thought control! No dark sarcasm in the classroom. Teacher, leave them kids alone! Hey, teacher, leave them kids alone! All in all, it’s just another brick in the wall! All in all, you’re just another brick in the wall!

Lepiej zacznijcie uciekać! Choć wcale nie macie na to ochoty

To jednak nie koniec niespodzianek, wisienką na floydowym torcie była bowiem piosenka Run Like Hell. Album The Wall skrywa wiele ciekawych rozwiązań, a ta pieśń należy do jednych z nich. Mimo że muzycy przekonywali wciąż, że lepiej uciekać, nikt z publiczności nie miał na to ochoty. To była naprawdę intensywna, historyczna i wyborna niemal dwuipółgodzinna uroczystość! Czekamy na więcej!

Vassily Sinaisky i orkiestra symfoniczna Janáček Philharmonic Orchestra

Ostatni z trzech cyklu koncertów wspaniałej czeskiej orkiestry symfonicznej miał miejsce 14 stycznia na scenie Cavatina Hall. Maestro Vassily Sinaisky wraz ze wspaniałymi śpiewakami operowymi – Kateřiną Kněžíkovą, Richardem Samekiem i Jiřím Hájkiem – zabrali słuchaczy w podróż przez trzy fascynujące światy dźwiękowe.

Na początek Bedřich Smetana i fragment uwertury Sprzedana narzeczona

Uwertura Sprzedanej narzeczonej rozpoczyna się od dynamicznego i radosnego motywu, który odzwierciedla tradycyjną muzykę ludową Czech. To lekkie i taneczne wprowadzenie przeniosło słuchaczy do malowniczego wiejskiego krajobrazu, by zaraz potem wprowadzić dramatyczną fazę uwertury. Koncepcja ta ma odzwierciedlić konflikt i napięcie, które występują w całej operze. Pasja artystyczna Vassily’ego Sinaisky’ego, głównego dyrygenta i dyrektora artystycznego Janáček Philharmonic Orchestra, niemal zaczarowała publiczność.

Vassily Sinaisky zachowuje pokorę i ciekawość wobec muzyki

Jego koncert z orkiestrą pokazał nie tylko doskonałą technikę, ale również głębokie zrozumienie emocji zawartych w muzyce. Maestro od wielu lat jest obecny na międzynarodowej scenie muzycznej. Znany jest głównie ze swoich interpretacji repertuaru rosyjskiego, niemieckiego czy angielskiego. W latach 2010–2013 pełnił funkcję głównego dyrygenta i dyrektora muzycznego Teatru Bolszoj w Moskwie, co stanowiło jedno z najważniejszych etapów jego kariery. Warto również wspomnieć, że w latach 1996–2012 był głównym dyrygentem gościnnym w BBC Philharmonic Orchestra, gdzie wniósł znaczący wkład w rozwój orkiestry.

Od sezonu 2020/2021 w Janáček Philharmonic Ostrava Vassily prowadził orkiestrę w kilkunastu programach, w tym m.in. na koncertach noworocznych w 2022 i 2023 roku, z transmitowanym na żywo koncertem w stylu wiedeńskim oraz wykonaniem Carmina Buran. W marcu zeszłego roku dyrygował orkiestrą Janáček Philharmonic Ostrava w Polskim Radiu Katowice, prezentując Bajkę Suka oraz I Symfonię Mahlera Tytan. Mimo wielu lat spędzonych na międzynarodowej scenie muzycznej, Vassily Sinaisky zachowuje pokorę i ciekawość wobec muzyki, a podczas koncertów na żywo przyciąga słuchaczy do świta dźwięków, których doświadczenie staje się niezapomniane. Wieść o tym, że maestro planuje zakończyć swoją kadencję sezonem koncertowym z okazji 70. rocznicy powstania Janacek Philharmonic Ostrava, zasmuciła każdą osobę na widowni. Tym, którzy mieli okazję być na koncercie w Cavatina Hall występ ten pozostanie w pamięci na bardzo długi czas.

Na początek Bedřich Smetana i fragment uwertury Sprzedana narzeczona

Świat snów w wykonaniu artystów operowych

Opera Julietta Bohuslava Martinů to fascynująca historia, gdzie niepewność i tajemnica splatają się w surrealistyczny świat snów. Historia, w której mieszkańcy Paryża zapominają o wydarzeniach po kilku minutach, ukazuje niemożność utrzymywania rzeczywistego związku z przeszłością. Główny bohater Michel, podążając za głosem dziewczyny – tytułowej Julietty – wprowadza nas w niezwykłą podróż przez marzenia, gdzie granice między rzeczywistością, a fantazją zacierają się. W tej podróży pomaga mu sprzedawca pamięci (Memory-seller) ostrzegając, że udając się do świata snów, istnieje ryzyko, że już nigdy nie wróci do rzeczywistego świata. Richard Samek, odtwórca roli Michela i Kateřina Kněžíkova jako Julietta, a także Jiří Hájek, czyli Memory-seller, w piękny sposób przedstawili delikatny taniec między rzeczywistością, a marzeniem, odkrywając tajemnicę, która tkwi głęboko w sercu tej operowej kompozycji.

Kateřina Kněžíková w roli Julietty pokazała, dlaczego jest jedną z najbardziej cenionych sopranistek operowych w Czechach. Niezwykła gra aktorska, barwa głosu i zaangażowanie na scenie oczarowały widownię, co zostało zwieńczone wręczeniem kwiatów na koniec jej występu. Śpiewaczka jest znana z interpretacji pieśni orkiestrowych, w tym Magicznego rogu młodości Mahlera oraz Czterech ostatnich pieśni Straussa. Regularnie występuje na renomowanych scenach operowych w Czechach i za granicą m.in. w Operze Narodowej w Pradze, La Monnaie w Brukseli i Słowackim Teatrze Narodowym. Trzeba jeszcze wspomnieć o jej debiutanckim solowym albumie Phidyle, który zdobył tytuł najlepszego albumu klasycznego 2021 roku w magazynie „Gramophone” oraz prestiżową nagrodę BBC Magazine Music Awards w 2022 roku.

Świat snów w wykonaniu artystów operowych

Jiří Hájek wystąpił tylko na krótką chwilę jako Memory-seller, jednak jego wejście odznaczyło się siłą jego głosu i zwracającą uwagę grą aktorską. Miało ono znaczący wpływ na dynamikę całego przedstawienia i było intrygujące, gdyż najpierw usłyszeliśmy jego głos dobiegający zza sceny, a dopiero później pojawił się na scenie, by zejść z niej ze śpiewem na ustach. Ten uzdolniony baryton zadebiutował w Teatrze Narodowym w Pradze w 2003 roku, a obecnie jest solistą Opery Teatru Narodowego w Czechach. Jego osiągnięcia zostały docenione na międzynarodowym poziomie – zdobywał nagrody w konkursach wokalnych, w tym pierwszą nagrodę kategorii pieśni na Międzynarodowym Konkursie Wokalnym im. Antonina Dvoraka w 2003 roku

Richard Samek, odtwórca roli Michela, jest wybitnym czeskim tenorem i absolwentem Akademii Muzyki i Sztuk Scenicznych w Brnie. Laureat wielu konkursów, w tym Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Antonína Dvořáka i konkursu MS Trnavsky. To także stały gość Teatru Narodowego w Pradze. Występował również na renomowanych scenach operowych w Europie m.in. w Staatsoperette Dresden, Grand Théâtre de Reims i Opéra Théâtre de Limoges. Samek jest cenionym wykonawcą zarówno na scenie operowej, jak i w koncertach symfonicznych. Jego wszechstronne talenty znalazły się także na nagraniach operowych i koncertowych, zdobywając uznanie wśród krytyków muzycznych.

Jiří Hájek jako Memory-seller

Symfonia Z nowego świata na nowy rok

Kulminacyjnym momentem koncertu była jego druga część czyli IX Symfonia e-moll op.95 Z nowego świata. Ta monumentalna kompozycja Antonína Dvořáka ukazuje siłę i piękno, jakie tkwi w zderzeniu różnych kulturowych inspiracji. To najbardziej znana i najczęściej wykonywana ze wszystkich symfonii kompozytora. Vassily Sinaisky i Janáček Philharmonic Ostrava z ich wyjątkową wrażliwością interpretacyjną prowadzili widownię przez pełen kontrastów krajobraz dźwiękowy tej symfonii, odsłaniając jednocześnie jej niezwykłe piękno. Dzięki niesamowitej interpretacji i wirtuozerii maestra oraz orkiestry muzyka stała się językiem, który przekracza granice czasu i przestrzeni.

Symfonia Z nowego świata na nowy rok

Koncert ten był trzecim występem wspaniałej czeskiej orkiestry symfonicznej. Maestro Vassily Sinaisky w towarzystwie wybitnych artystów operowych – Kateřiny Kněžíkovej, Richarda Sameka i Jiří Hájka zaprezentował trzy fascynujące światy dźwiękowe. Zdecydowanie ten występ pozostanie niezwykłym doświadczeniem dla każdego miłośnika muzyki klasycznej.

Gentleman muzyki – Matt Dusk w świątecznych utworach Franka Sinatry

Czarujący dżentelman, zabawny anegdociarz i utalentowany wokalista – te elementy składowe sprawiły, że Matta Duska kocha cała Polska. Kanadyjski piosenkarz od lat urzeka nas swoim głosem w reinterpretacjach jazzowych klasyków. Tym razem dal nam również przedsmak bożonarodzeniowej atmosfery.

Matt Dusk – świątecznie i jazzowo

Koncert rozpoczął zespół towarzyszący Mattowi Duskowi od utworu Happy Holiday. W kolejnych taktach mogliśmy poczuć, że panowie doskonale wiedzą, jak grać jazz i trafić do słuchaczy. Po tym instrumentalnym wstępie na scenę wbiegł sam wokalista. Radosne Jingle Bells to jedna z pierwszych piosenek po angielsku, której uczone są dzieci w szkole. I również zgromadzona publiczność mogła poczuć w sobie tę nieskrywaną młodzieńczą afirmację.

Matt Dusk także nawiązał do czasu dzieciństwa. Zachęcił słuchaczy do sięgnięcia po wspomnienia z pierwszych piosenek świątecznych, które usłyszeli w swoim życiu. Sam przywołał utwór wykonywany przez Binga Crosby’ego I dreaming of the White Christmas, który po raz pierwszy zasłyszał w dzieciństwie w kuchni dziadków. W kolejnych pieśniach pokazał nam, że jest mistrzem kreowania świątecznej atmosfery pachnącej piernikami, choinką i wszechobecnym cynamonem.

Matt Dusk – A Very Sinatra Christmas

Po Sleigh Ride, The most wonderful oraz Let It Snow przyszedł czas na następną falę wspomnień. Te przywołała w kanadyjskim piosenkarzu siedmioletnia córka. Podczas jednych ze świąt Bożego Narodzenia pomyliła teledysk Franka Sinatry z samym Mattem Duskiem, co tylko podkreśliło, jak mocno związana z ikoną jazzu jest twórczość samego wokalisty. Retrospekcja ta wprowadziła nas w kolejny utwór Have Yourself a Merry Little Christmas.

W 2016 roku z okazji narodzin córeczki Matt Dusk wydał świąteczny album. Na płycie Old School Yule! wystąpili polscy artyści tacy jak: Halina Mlynkova, Margaret oraz Rafał Brzozowski. Właśnie z ostatnim wokalista nagrał Santa Claus Is Comin’ to Town, którą również odśpiewał w Cavatina Hall. Ten set zakończony został utworem MarshmallowWorld. Pokazał nim tym samym, że anglosaskie przeżywanie świąt jest o wiele bardziej odmienne niż polskie. Skoczne, radosne i melodyjne utwory powodowały, że sam Matt Dusk tańczył niemal cały czas.

Jazzowi ulubieńcy Matta Duska

Podczas dzielenia się z publicznością przemyśleniami Matt Dusk przyznał, których twórców najbardziej ceni. Wśród nich znaleźli się m.in. Dean Martin, Nat King Cole, a także polski wokalista Kuba Badach. Two Shots of Happy, One Shot of Sad to kompozycja gitarzysty formacji U2 – Bono, która powstała w celu upamiętnienia samego Franka SinatryPo tak pięknym hołdzie nie mogło zabraknąć utworu samego Sinatry. I’ve Got You Under My Skin udowodniło, że Matt Dusk wie, jak kontynuować jazzowe dziedzictwo. Nie inaczej było z nostalgicznym Sway wykonywanym oryginalnie przez Deana Martina, innego idola Kanadyjczyka.

Let’s Hop on A Plane to pieśń z albumu Matta Duska JazzSetJazz, którego premiera odbyła się w 2018 roku. Tym krążkiem artysta porwał zgromadzonych słuchaczy (nie po raz pierwszy!) w sentymentalną podróż do lat 60. XX wieku. Podobnie stało się w sali Cavatina Hal. Mogliśmy niemal poczuć klimat tamtych czasów. Cry Me a River Franka Sinatry rozbrzmiało z całą mocą, kontynuując te nastrojowe wojaże, które zakończyło wspaniałe solo perkusisty.

Matt Dusk w hołdzie polskim artystom

Do wykonania That’s Life Matt Dusk zaprosił aż dwóch polskich wokalistów i jedną wokalistę. Kuba Badach, Andrzej Piaseczny i Natalia Kukulska towarzyszyli mu w nagraniu z 2021 roku. W Cavatina Hall artysta wyśpiewał utwór samodzielnie, lecz z równie wielką werwą. Z kolei The Christmas Song szczególnie zapisało się w pamięci słuchaczy. Matt Dusk pochwalił warunki akustyczne Cavatina Hall, a na dowód ich wybitności odśpiewał pieśń zupełnie a capella, by przejść do roztańczonego utworu Rockin Rudolph.

Aby podkreślić przywiązanie do Polski oraz polskich słuchaczy, Matt Dusk wymienił fenomenalnych polskich piosenkarzy i polskie piosenkarki, których szczególnie ceni. A są to: Margaret, Sanah czy wspomniany wcześniej Kuba Badach. Na wyjątkowe miejsce w sercu wokalisty zasługuje jednak Zbigniew Wodecki. My Way to kompozycja, którą Matt Dusk odśpiewał nie tylko w Cavatina Hall, ale też podczas koncertu poświęconemu temu wybitnemu instrumentaliście podczas Wodecki Twist Festival. Sam Wodecki skomponował polską wersję utworu Franka Sinatry pod tytułem Szczęście jest we mnie.

Od Nowego Jorku po Copacabanę

Wszyscy, którym myśleli, że tym nieco smutnym akcentem Matt Dusk zakończy koncert, mylili się. Po lirycznej i wspomnieniowej części wokalista postanowił powrócić na bis. Wtedy też zabrzmiała sztandarowa pieśń samego Franka Sinatry New York, New York. Po niej przyszedł czas na rozwibrowaną niczym ulice w Rio de Janeiro Copacabanę. Zachęcona przez wokalistę publiczność dłużej nie mogła czekać. Pląsom pod sceną nie było końca!

Debiutancki występ Matta Duska na deskach Cavatina Hall minął błyskawicznie. Mamy nadzieję, że równie szybko upłynie czas do następnego spotkania z kanadyjskim artystą!