NFM Orkiestra Leopoldinum i trzech wirtuozów

Samuel Barber, Giuseppe Tartini i Max Richter – dzieła tych trzech kompozytorów usłyszymy w Cavatina Hall już 21 kwietnia. Jak z wybitnymi utworami poradzi sobie NFM Orkiestra Leopoldinum pod okiem Alexandra Sitkovetsky’ego?

NFM Orkiestra Leopoldinum – podróż w przeszłość

Koncert NFM Orkiestra Leopoldinum podzielony będzie na dwie części. W pierwszej usłyszymy Adagio na smyczki autorstwa Samuela Barbera oraz Sonatę g-moll „ Z diabelskim trylem” Giuseppe Tartiniego. W drugiej partii orkiestra zaplanowała dla nas The Four Seasons Recomposed, czyli kompozycję Maxa Richtera. To również niepowtarzalna okazja, aby przyjrzeć się współpracy NFM Orkiestra Leopoldinum z Alexandrem Sitkovetskym prowadzącym formację od 2023 roku.

W 1978 roku we Wrocławiu pojawił się pomysł założenia orkiestry kameralnej. Początkowo piętnastoosobowa ekipa wykonywała program klasyczny, regularnie jednak poszerza swój repertuar – najpierw o barokowe arcydzieła, a z czasem i o muzykę dwudziestowieczną. Obecnie smyczkowy zespół wyróżnia się nieszablonowymi interpretacjami klasycznych kompozycji. Formacja zawdzięcza to wybitnym liderom – warto wymienić choćby Karola Teutscha, Jana Staniendę, Jospeha Swansena czy Hartmuta Rohde’a. NFM Orkiestra Leopoldinum ma również na koncie sporo nagranych albumów, m.in. takich jak:

  • Polyphonia POL 36014 z 1985 roku;
  • Vivaldi: The Four Seasns z 1993 roku;
  • Vivaldi Concertos z 1993 roku;
  • Il Corno Italiano z 1995 roku;
  • The Flute in Paris Mozart’s Time z 1996 roku;
  • Nick Cave z 1999 roku;
  • Śląski barok z 2005 roku;
  • Witold Lutosławski Opera Omnia 03 z 2009 roku;
  • Hanna Kulenty Music 4 z 2011 roku;
  • Made in Poland z 2016 roku;
  • Supernova z 2017 roku;
  • Moniuszko śpiewany inaczej z 2018 roku;
  • Made in Poland z 2019 roku;
  • Światło zimowej nocy z 2022 roku;
  • Filharmonia Pana Kleksa z 2024 roku.

Samuel Barber – amerykański geniusz połączeń

Samuel Barber to dwudziestowieczny amerykański kompozytor, który znany jest z fuzji muzyki poważnej ze współczesną. Jak nikt potrafił połączyć jazz, muzykę romantyzmu z modernizmem. Urodził się w artystycznej rodzinie, stąd też zarówno klasyczne brzmienia, jak i współczesne songi towarzyszyły mu od zawsze. Już jako siedmiolatek komponował utwory fortepianowe. W wieku nastoletnim zgarniał prestiżowe nagrody muzyczne. Zdobywał także doświadczenie jako śpiewak, za co był szczególnie doceniany podczas pisania partii wokalnych.

Do najbardziej znanych utworów Barbera należy Adagio na smyczki, którego wykonania podejmie się NFM Orkiestra Leopoldinum. Kompozycja ta uzyskała nawet miano najsmutniejszego dzieła wszech czasów, przez co często jest wybierana jako tło w tragicznych momentach historycznych. Takimi wydarzeniami były np. zamach terrorystyczny na redakcję „Charlie Hebdo” czy pogrzeby Alberta Einsteina, księżnej Grace i Franklina D. Roosvelta. Sama kompozycja powstała w 1936 roku podczas pobytu Barbera we Włoszech u jego późniejszego życiowego partnera Gian Carla Menottiego. Z kolei pierwsze wykonanie Adagia na żywo zawdzięczamy Arturowi Toscaniniemu, który zrobił to w 1938 roku podczas audycji radiowej NBC Symphony Orchestra.

Diabelskie sonaty Giuseppe Tartiniego

Włoski kompozytor epoki baroku był nie tylko niezwykle płodnym autorem, lecz także wirtuozem skrzypiec. Skomponował ponad sto utworów, nieustannie dopracowywał swoje umiejętności oraz pełnił funkcję Maestro di Cappella w Bazylice Świętego Antoniego w Padwie. Z racji swojego talentu mógł również podejmować się współprac z innymi instytucjami. Jako trzydziestokilkulatek założył szkołę skrzypcową, do której ściągali uczniowie z całej Europy. Ponadto podejmował się prób teoretycznego opracowywania muzyki.

Najbardziej znanym utworem Tartiniego jest Sonata g-moll, nazywana tą „Z diabelskim trylem”. Legenda rozpowszechniana przez samego kompozytora mówi o szatańskim pochodzeniu arcydzieła. Otóż, podczas snu Tartiniego odwiedził sam diabeł proszący o lekcje u wirtuoza. Gdy ten wręczył mu swoje skrzypce, Lucyfer rozpoczął tak piękną grę, że po wybudzeniu się Tartini spisał całą kompozycję. Przez całe życie utrzymywał jednak, że jest ona tylko słabym odtwórstwem wyrafinowanej kompozycji ze snu. To właśnie tę sonatę zagra NFM Orkiestra Leopoldinum.

Barokowe reinterpretacje Vivaldiego autorstwa Maxa Richtera

Trzecią kompozycją, którą odtworzą NFM Orkiestra Leopoldinum oraz Alexander Sitkovetsky, będzie The Four Seasons Recomposed. Max Richter to współczesny brytyjski pianista specjalizujący się w konsolidowaniu muzyki klasycznej z elektroniką. W tym neoklasycznym stylu napisał wspomnianą kompozycję. Ta postmodernistyczna interpretacja Czterech pór roku Vivaldiego to nie tylko zabawa formą, lecz także gra ze słuchaczami.

Jak z wszystkimi trzema wymagającymi kompozycjami poradzą sobie instrumentaliści z NFM Orkiestra Leopoldinum, dowiemy się już 21 kwietnia. Bilety na to niebanalne spotkanie można zdobyć na: https://cavatinahall.pl/events/four-seasons-recomposed/.

La Tempête & Simon-Pierre Bestion – burza dźwięków, światła i emocji

Muzyka sakralna w wersji orientalnej? O egzotyzm swojego dzieła zadbał sam Monteverdi. Nic dziwnego, że Simon-Pierre Bestion chętnie skorzystał z tej opcji. „Vespro della Beata Vergin” w wykonaniu francuskiej grupy La Tempête to istna uczta eksperymentów formą, kompozycją, a nawet architekturą samej Cavatina Hall!

Bohaterowie koncertu – La Tempête, Simon-Pierre Bestion i… Cavatina Hall

Simon-Pierre Bestion zapracował już na opinię dyrygenta-eksperymentatora. Jego edukacja muzyczna była dość wszechstronna – kształcił się w zakresie instrumentów organowych, na klawesynie, śpiewał w chórze, a także harmonii, kompozycji i dyrygentury. Z czasem zainteresował się muzyką dawną, co zaowocowało założeniem dwóch formacji – kameralnego zespołu Europa Barocca i chóru Luce del Canto. W 2015 roku postanowił połączyć oba projekty i nazwać La Tempête. I to właśnie z tym ostatnim wystąpił w Cavatina Hall.

Zespół zainicjował widowisko muzyczne dość nietypowo. Rozstawieni w różnych miejscach sali koncertowej muzycy kolejno odpowiadali na wezwania Bestiona. Ulokowany na najwyższym balkonie chór odśpiewał swoją partię, by z kolejnych punktów widowni pogrupowani w trio artyści wykonali następne wersy. Po tej części chór przywitał nas wokalizą, tym razem jednak z balkonu na pierwszym poziomie przy całkowitej ciemności. Oświetlające ich wyłącznie lampki znad śpiewników tworzyły swego rodzaju latarnie wyznaczające muzykom drogę na scenę.

Bohaterowie koncertu – La Tempête, Simon-Pierre Bestion i… Cavatina Hall

Gra światłem, dźwiękiem i rekwizytami

To pierwszy koncert, podczas którego architektura Cavatina Hall pełniła tak samo ważną rolę, jak występujący na jej scenie artyści. Pozostawione w różnych częściach obiektu rekwizyty dopełniały ten muzyczny i wizualny spektakl. Zarówno odblaskowe kule, jak i świeczki w wazonach dawały punktowe elementy świetlne, podczas gdy przez większość koncertu panował mrok sugerujący zachód słońca, czyli porę, o której zwyczajowo odbywają się nieszpory.

Innymi rekwizytami były układane przez wokalistów kwiaty. Równo poruszający się śpiewacy i śpiewaczki rozsypywali rośliny na scenie. Kolejni z wokalistów na specjalnie zaprojektowanej lektyce przenosili kwiatową trumnę niczym ciało Jezusa. Podczas jednego z fragmentów żałobny członkowie i członkinie La Tempête utworzyli kondukt żałobny. Przemierzając miarowo schody, zatrzymali się pośród widowni, by stworzyć dialog z wokalistą na scenie. Ich symetria współgrała i na etapie świetlnym punktów, i w ułożeniu zakresu wokalnego.

Gra światłem, dźwiękiem i rekwizytami

Simon-Pierre Bestion & Claudio Monteverdi – dwóch niepokornych eksperymentatorów

Claudio Monteverdi uchodziła w swoich czasach za artystę łamiącego schematy. Potrafił sprzeciwić się panującym normom i wprowadzić połączenie tradycyjnych zasad muzyki renesansowej z barokowymi innowacjami. Ten barokowy prekursor porzucił koncepcję stile anticol, nazywanej przez niego prima practica, czyli tej nakazującej trzymania się struktury kompozycji, na rzecz seconda practica, z czasem określanej stile moderno.

Nowatorskie podejście Monteverdiego najmocniej zaprezentował w Vespro della Beata Vergine, czyli Nieszporach ku czci Najświętszej Maryi Panny. Ta kompozycja ze styku epok przyznawała większą rolę warstwie tekstowej, a sam kompozytor w dziewięćdziesięciominutowym utworze zawarł partie solowe, orkiestrowe i chóralne. Eksperymentalna forma wynika z połączenia łacińskich fragmentów z oryginalnymi hebrajskimi partiami. Ponadto tradycyjny chorał przenika się z barokowymi innowacjami, a sami soliści wyśpiewują wielogłosowe urywki.

Simon-Pierre Bestion & Claudio Monteverdi – dwóch niepokornych eksperymentatorów

Vespro della Beata Vergine w wykonaniu francuskiej grupy La Tempête

Wersja Simona-Pierre’a Bestiona podchwytuje furtkę pozwalającą na eksperymenty. Biorąc pod uwagę miejsce komponowania przez Monteverdiego, czyli Wenecję, dodaje fauxbourdons – technikę, którą wykonywane są improwizowane pieśni ludowe. Warstwa brzmieniowa również zawiera novum – dyrygent do bogatego instrumentarium dodał takie źródła dźwięku jak: szofar, teorba, viola da gamba czy flety traverso. Polifonia sakralna stała się istnym spektaklem wypełniającym wszystkie zmysły.

Nie możemy jednak zapomnieć o artystach! Spośród śpiewających należy szczególnie wymienić kilkoro z nich. René Ramos Premier posługujący się bas-barytonem zachwycał precyzją wykonania solowych partii. Brenda Poupard to śpiewaczka o głosie altowym. Jej barwa i możliwości są tak potężne, że pomimo największej odległości od widzów podczas wykonywania wersów, była najbardziej słyszalną artystką. Podobnie mocnym głosem operuje mezzosopranistka Eugénie de Mey. Jej orientalne partie solowe w połączeniu z męskimi murmurandami tworzyły czystą harmonię.

Vespro della Beata Vergine w wykonaniu francuskiej grupy La Tempête

Poeta fortepianu, czyli Jarred Dunn

Mistrz, wirtuoz, poeta – kanadyjski pianista zachwyca swoją grą krytyków na całym świecie. Jako główną inspirację upodobał sobie Fryderyka Chopina, którego mazurki zagra dla nas z pasją już 6 kwietnia!

Mazurek jako dobro narodowe

Przytupy, obroty i skoczna muzyka – za to mazurki pokochali Polacy już kilka wieków temu. Jego rytm to podstawa wielu tańców, utworów, pieśni, a nawet przyśpiewek ludowych. Do dzisiaj można odnaleźć ślady w kulturze folklorystycznej Kujaw, Lubelszczyzny, Ziemi Łęczyckiej i Mazowsza w formie inspiracji mazurkami. Obok kujawiaka, oberka i mazura to najpopularniejszy taniec narodowy.

Dwuczęściowa pieśń jako kompozycja była przeznaczona do tańca. Skoczny rytm nie pozwalał na inną reakcję. Mazurka tańczy się w parach, choć wszystkie osoby zaangażowane w taniec wykonując obroty wokół siebie w obrębie koła. Tę radość, jaka pojawia się podczas mazurka, przypomniał sobie przebywający na emigracji Fryderyk Chopin.

Fryderyk Chopina – inspirator europejskich kompozytorów

Syn Polki i Francuza już od dziecka przejawiał ogromny talent. Do fortepianu zasiadł jako czterolatek, a w wieku siedmiu lat mógł się pochwalić autorskimi kompozycjami. Gdy z powodów politycznych utknął w Paryżu, swoją tęsknotę objawiał tworzeniem, głównie utworów przypominających mu dom rodzinny w Polsce. Pośród zachowanych kompozycji można odnaleźć: polonezy, nokturny, etiudy, preludia, sonaty, a nawet całe koncerty. Najliczniejszym gatunkiem jednak pozostały mazurki.

Pierwszego mazurka Fryderyk Chopin napisał jeszcze w czasach nastoletnich. Szczególnie dużo skomponował ich właśnie podczas emigracji, kiedy to czerpał garściami z narodowego folkloru jeszcze mocniej. Mazurków, jako synonimu tęsknoty za ukochaną ojczyzną, napisał aż 57 w ciągu 25 lat! I choć artysta nigdy nie kopiował żadnego znanego mu mazurka, w niemal każdym czuć nawiązania do polskich melodii ludowych. Również ostatnim skomponowanym przez Chopina utworem jest Mazurek f-moll op. 68 nr 4. Jego przetrwanie zawdzięczamy wiolonczeliście Auguste’owi Frachomme’owi, który przygotował kopię zapisu nutowego.

Jarred Dunn – piewca polskości

Fryderyk Chopin w tych krótkich utworach potrafił połączyć wiejski folklor z salonowym upodobaniem do artyzmu. To zestawienie upodobał sobie szczególnie Jarred Dunn. Kanadyjski pianista wykształcenie zdobywał w kilku instytucjach na całym świecie. Były to takie uczelnie jak: University of Toronto w Kanadzie, The Juilliard Schhol, Ontario Institute for Studies in Education of the University of Toronto. Jego talent zauważyli polscy artyści, proponując mu edukację na Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach oraz Akademii Muzycznej im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy. Kolejnym etapem poszerzania umiejętności muzycznych był doktorat na Schulich School of Music of McGill University w Montrealu.

Jarred Dunn jest laureatem I nagrody na Litewskim Międzynarodowym Konkursie Chopinowskim w Wilnie. W tym samym roku zdobył pierwsze miejsce na I Międzynarodowym Konkursie im. Jana Hoffmanna w Krakowie. Jego fascynację polskością i Chopinem kontynuuje nie tylko w karierze akademickiej i koncertowej. Wydał dotychczas także trzy albumy:

  • Chopin and Debussy z 2020 roku, na którym znajduje się 11 kompozycji;
  • Brahms in Solitude z 2022 roku, również na tej płycie pojawiło się 11 kompozycji;
  • Chopin’s Diary: The Mazurkas z 2024 roku – na tym albumie z kolei Jarred nagrał aż 51 najciekawszych mazurków samego Fryderyka Chopina.

To właśnie mazurki nagrane na ostatnim wydawnictwie będą stanowił trzon koncertu w Cavatina Hall. Już 6 kwietnia usłyszymy 22 mazurki Chopina podzielone na trzy części i zagrane na fortepianie przez Jarreda Dunna. Bilety na ten wyjątkowy koncert fortepianowy są dostępne na: https://cavatinahall.pl/events/jarred-dunn/.

Wielkanocne pasje z Ianem Bostridgem i Capella Cracoviensis


Kolejne spotkanie z cyklu Cavatina Hall Essentials za nami! Capella Cracoviensis wraz z zaproszonym Ianem Bostridgem. 24 marca kontynuowali rozpoczętą przez Cavatina Hall serię. Tym razem propozycja obejmowała „Pasję św. Jana” autorstwa samego Jana Sebastiana Bacha.

Ian Bostridge w roli Ewangelisty

Spotkanie otworzyła inwokacja chóru w wykonaniu Capella Cracoviensis, którą dyrygował sam Jan Tomasz Adamus. Podczas początkowej partii dołączył również w roli Ewangelisty, a tym samym narratora, Ian Bostridge. Angielski śpiewak posługujący się tenorem pokazał, że jego wypracowany i dość charakterystyczny styl został wybrany nie bez powodu. Rola Ewangelisty w Pasji św. Jana napisana przez Jana Sebastiana Bacha należy do jednych z najtrudniejszych barokowych wokaliz. Śpiewak poradził sobie znakomicie.

Jan Sebastian Bach napisał Pasję św. Jana z okazji nadchodzącego Wielkiego Piątku. Wtedy też w wielu religiach funkcjonuje post oraz przygotowanie do męczeńskiej śmierci Jezusa. Pierwsza część kompozycji opowiada o wydarzeniach od aresztowania Jezusa do wyparcia się Piotra. Z kolei druga – zaczyna się rozprawą u Poncjusza Piłata, następnie historia prowadzi nas przez ukrzyżowanie i śmierć na Golgocie, by zakończyć się zaniesieniem w miejscu pochówku i pogrzebem. Poza wspomnianym Ianem Bostridgem pozostałe partie wokalne wyśpiewali członkowie i członkowie Capella Cracoviensis. Tym samym wcielili się w postacie m.in. Jezusa, Piotra, Piłata oraz odpowiadającemu na wezwania bohaterów – chóru.

Piękno baroku w wersji wykonawstwa historycznego

Jan Tomasz Adamus prowadzi projekt Capella Cracoviensis jako dyrygent i dyrektor artystyczny już od 2008 roku. Jego pomysłem na rozwój chóru kameralnego i orkiestry jest powrót do korzeni. Wykonawstwo historyczne polega na zmianie z reintepretacji dawnej muzyki w nowej formie na badaniu oryginałów i próbie oddania autentyczności utworów zgodnie z ich epoką. Tak też było podczas interpretacji Pasji św. Jana. Arcydzieło kantatowo-oratoryjne przypomina nieco operę w warstwie brzmieniowej, jednak wizualnie jest o wiele skromniejsze, dzięki czemu perfekcyjnie wprowadza i uzupełnia nastrój nadchodzących Świąt Wielkiej Nocy.

Aby oddać muzykę w takiej wersji, jak mogła brzmieć w epoce, muzycy powinni dysponować konkretną wiedzą historyczną, znać sposób jej interpretacji, formy, a nawet znaczeń odpowiednich zapisów nutowych. Dopiero wtedy prezentujący dane dzieło mogą dodać od siebie nieco emocji poprzez intuicję, która im to wskazuje na podstawie zdobytej wiedzy. Ważnym elementem jest też znajomość kontekstu – czyli z jakiego powodu powstałą kompozycja, dla kogo była przeznaczona, jaki warsztat zaprezentował autor, co mówi o niej biografia kompozytora, a także w jakim miejscu docelowo miało odbyć się prawykonanie.

Piękno baroku w wersji wykonawstwa historycznego

Capella Cracoviensis – doświadczenie i pasja

Podczas koncertu można było odczuć, że Capella Cracoviensis ma już spore doświadczenie w występach scenicznych. Dotychczas można było usłyszeć ich na scenach tak prestiżowych miejsc jak: Opéra Royal Versailles, Händel Festspiele Hall, Concertgebouw Amsterdam czy Bachfest Leipzig. To również nie pierwsze zerknięcie chóru i orkiestry z Ianem Bostridgem – zagrali już m.in. podczas Opera Rara w Krakowie, gdzie wykonali kompozycje Ludwiga van Beethovena i Franza Schuberta oraz na kilku koncertach w krakowskim Teatrze Nowa Łaźnia, gdzie zaprezentowali oratorium Raj i Peri autorstwa Roberta Schumanna. Obecnie koncertują wspólnie w różnych miastach Europy.

Muzycy z Capella Cracoviensis korzystają z wielu zapomnianych i dawnych instrumentów takich jak: portratyw (małe organy piszczałkowe), trąbki barokowe, dalzian (prototyp fagotu), historyczne wersje skrzypiec, viola da gamba oraz różnego rodzaju klawesyny. Niektóre z nich można było podziwiać również podczas spotkania na koncercie w Cavatina Hall. I choć sam Jan Sebastian Bach od prawykonania Pasji św. Jana w lipskim kościele w 1724 roku kilkukrotnie eksperymentował z jego formą, ta, którą zaszczycili nas Capella Cracoviensis, Jan Tomasz Adamus i Ian Bostridge, nie tylko podkreśliła podniosły wielkanocny nastrój, lecz także przeniosła nas w wybitny okres baroku.

Capella Cracoviensis – doświadczenie i pasja

Cavatina Hall Essentials – repertuar na kolejne miesiące

To jednak nie wszystko. Kolejne koncerty z cyklu Cavatina Hall Essentials już niebawem!

  • W kwietniu na scenie zagości kanadyjski pianista Jarred Dunn z najpiękniejszymi mazurkami Fryderyka Chopina.
  • W maju NFM Orkiestra Leopoldinum zinterpretuje kompozycje Samuela Barbera i Giuseppe Tartiniego.
  • W czerwcu Stanisław Słowiński wraz z zaproszonymi artystami całego globu pokaże nam muzykę z czterech stron świata.

Do zobaczenia!

Tradycyjne nieszpory maryjne w awangardowej interpretacji – Simon-Pierre Bestion & La Tempête

Po pieśni podkreślające wielkość Matki Boskiej sięgało wielu kompozytorów. Claudio Monteverdi szczególnie zapisał się na kartach muzycznej historii. Jako pierwszy połączył sztywne zasady obowiązujące w renesansowej muzyce z barokowymi eksperymentami. Jak tę innowacyjną formę zinterpretuje francuska grupa La Tempête prowadzona przez Simona-Pierre’a Bestiona? Dowiemy się już 29 marca.

Claudio Monteverdi – włoski kompozytor

Innowator, który pierwsze kompozytorskie próby podejmował w wieku piętnastu lat, kiedy to opublikowano zbiór motetów, czyli wokalnych utworów traktowanych za najwybitniejszą formę polifonii renesansowej. Choć niewiele wiadomo o jego wykształceniu muzycznym, są przesłanki, by twierdzić, że pełnił funkcję mistrza chóru kaplicy we włoskiej Cremonie. W kolejnych latach skupił się na tworzeniu, czyli wokalnych wielogłosowych utworów. Madrigali Spiritigal z 1583 roku poświęcił hrabiemu z Werony, a następne – prezydentowi mediolańskiego senatu.

Przez kilka lat pracował na dworze księcia Vincenza I Gonzagi, z którym się zaprzyjaźnił i uczestniczył z nim w wielu kampaniach wojskowych. Władca miała ambicję ukonstytuowania centra muzycznego, dlatego też rekrutował najwybitniejszych muzyków ówczesnej Europy. W ten sposób poza Monteverdim trafili do niego m.in. flamandzki kompozytor Giaches de Wert, włoski skrzypek Salamone Rossi czy śpiewaczka Madama Europa. Tam też Claudio Monteverdi poznał swoją przyszłą żonę, także śpiewaczkę – Claudię de Cattaneis, z którą doczekał się trójki dzieci.

Claudio Monteverdi jako barokowy prekursor

Od 1601 roku po śmierci poprzednich maestro di capella rolę tę pełnił sam Monteverdi. W ówczesnych publikacjach teoretycy muzyki krytykowali podejście kompozytora do dźwięków. Uważali, że łamie zasady stile antico, zgodnie z którymi muzyka powinna być pozbawiona niepotrzebnych dekoracji i trzymać się sztywno ustalonych zasad. Podczas tego sporu Monteverdi nazwał ten styl prima practica, aby odróżnić własną strategię – seconda practica. Jego koncepcja polegała na oddaniu większej roli tekstowi, który dotychczas był całkowicie podporządkowany warstwie muzycznej. Ideę Monteverdiego z czasem zaczęto określać stile moderno, aby wskazać na jej nowatorskość.

Podczas przebywania na dworze Gonzagi Monteverdi skomponował wiele ciekawych dzieł – były to m.in. opera L’Orfeo, opera L’Arianna, balet Il ballo delle integrate. W tym czasie zmarła również żona kompozytora, osierocając trójkę dzieci. Z kolei przeznaczona do odegrania tytułowej Arianny śpiewaczka zmarła na ospę. Zrozpaczony Monteverdi popadł w konflikt z księciem, przeszedł na emeryturę, prosił ministra o zwolnienie z obowiązków maestra, a nawet ponownie zatrudnił się na dworze.

Vespro della Beata Vergine, czyli kompozycja na styku epok

W czasie trwania konfliktu Monteverdi napisał słynne niespory. Vespro della Beata Vergine zadedykował papieżowi Pawłowi V, na spotkaniu z którym chciał porozmawiać o przyszłości jednego z synów – marzył o tym, by umieścić potomka w seminarium duchownym. Czy do spotkania doszło – nie wiadomo. Pewnym jest jednak fakt, że nieszpory to wieczorne czuwanie poświęcone Matce Boskiej. Obrządek rzymski kultywuje stały układ tego nabożeństwa – wezwania, hymny, psalmy, pieśni, czytanie Nowego Testamentu, responsorium (śpiewana modlitwa), Magnificat, litania, Modlitwa Pańska oraz modlitwa finiszująca.

Napisane w 1610 roku Vespro della Beata Vergine, czyli Niespory ku czci Najświętszej Maryi Panny nieco przełamują schemat. Trwający 90 minut utwór zawiera kompozycje dla solistów, chóru i orkiestry. Różnorodny styl zawdzięcza połączeniu tradycyjnego chorału z barokowymi innowacjami. Poza łacińskimi linijkami Monteverdi wstawił wersety w oryginalne, to jest w języku hebrajskim. Oprócz psalmów soliści wyśpiewują motety, czyli wielogłosowe fragmenty. Na Cantus firmus, czyli stały śpiew linii melodycznej, kompozytor wybrał chorał gregoriański, pokazując, że w ramach wszystkich 13 części można komponować, trzymając się sztywnych zasad i eksperymentując w ich obrębie z danymi fragmentami.

Simon-Pierre Bestion & La Tempête

O tym, jak innowacyjnym dziełem są nieszpory Vespro della Beata Vergine, przekonywać nas będą La Tempête oraz Simon-Pierre Bestion. 26 śpiewaków i 22 instrumentalistów z francuskiej formacji La Tempête już 29 marca wprowadzą nas w wyjątkowy wielkanocny nastrój. Jakby badanie doświadczeń użytkowników i eksperymenty z formą nie były wystarczające w czasach Monteverdiego, Simon-Pierre Bestion proponuje kolejne novum.

Vespro della Beata Vergine w wersji francuskiego dyrygenta zyskują nowy wymiar. Śledząc pozostawione przez barokowego kompozytora wskazówki, Bestion dodaje niespotykane instrumenty takie jak: flety traverso, szofar czy teorby. Ponadto do warstwy śpiewanych wprowadza inspiracje egzotycznymi częściami świata, stąd też możemy spodziewać się korsykańskich wokaliz czy dźwięków Bliskiego Wschodu.

Bilety na ten niepowtarzalny koncert dostępne są na: https://cavatinahall.pl/events/monteverdi-vespro-della-beata-vergine-simon-pierre-bestion-i-la-tempete/.

Muniek i Przyjaciele – Bob Dylan, T.Love i Szwagierkolaska w akustycznej wersji

Przeboje, ballady i mniej znane utwory – Muniek i Przyjaciele przeprowadzili publiczność przez ponad cztery dekady działalności artystycznej samego wokalisty. Które pieśni zabrzmiały 13 marca w Cavatina Hall?

Muniek i Przyjaciele, czyli od Boba Dylana do T.Love

Muniek Staszczyk rozpoczął koncert od utworu… nie, nie był to przebój T.Love, solowa piosenka ani szlagier Szwagrakolaski. Na przekór oczekiwaniom dziełem inicjującym wydarzenie ustanowił Dookoła Wieży.Oryginał zatytułowany All Along the Watchtower to niemal sześćdziesięcioletni już tekst Boba Dylana. Historia mówiąca o rockowym poecie, który po wypadku pod wpływem narkotyków całkowicie zmienia swoje życie, szukając ukojenia w Biblii, idealnie pasuje do życiorysu samego wokalisty.

Po tak mocnym wstępie Muniek przeszedł do utworu 1996 znanego publiczności z albumu Al Capone formacji T.Love, której nieprzerwanie od ponad czterdziestu lat frontmanem jest sam występujący. Make War Not Love koresponduje z utworem pod tym samym tytułem amerykańskiej kapeli Pro-Pain. Podobnie antywojenne przesłanie ma wiersz Władysława Broniewskiego Kalambury, który wykonywał zespół Pustki. Publiczność w Cavatina Hall miała okazję usłyszeć go w wersji Muńka Staszczyka.

Muniek i Przyjaciele, czyli od Boba Dylana do T.Love

Muniek Staszczyk – Szwagierkolaska i solowe projekty

Choć sam wokalista nie należy do zbyt rozmownych podczas występów na żywo, towarzyszący mu gitarzyści Janusz Pęczak o pseudonimie Jahlove oraz Cezariusz Kosman nadrabiali humorem i rozbawiali sluchaczy. Przypomnieli samemu Muńkowi, że nazywany przez niego nowym singiel Zabawki, został napisany już sześć lat temu. Kolejną słodko-gorzką historią panowie opowiedzieli w Apaszem Stasiek był. Ten utwór pochodzi z repertuaru kapeli Szwagierkolaska. Etnicznym akcentem nawiązującym do czasów około wojennych była bandżola, na której melodię zagrał Cezariusz Kosman.

Pola to singiel, który w 2019 roku promował solowy album Muńka Syn miastaChoć większość kojarzy piękny teledysk z Agatą Buzek w roli głównej, mało kto wie, że za jego tekst i kompozycję odpowiadał sam Dawid Podsiadło! Po tej pieśni wokalista kontynuował krytyczne rozważania. Pracuj albo głoduj jest również drwiącą obserwacją społeczeństwa. Sam utwór pochodzi z albumu I Hate Rock’n’Roll z 2006 roku projektu T.Love.

Muniek Staszczyk – Szwagierkolaska i solowe projekty

Od czasów liceum do angielskiej emigracji – życie Muńka w pigułce

Niewiele szkół może się pochwalić swoim hymnem, a taki właśnie jest czwarte Liceum Ogólnokształcące w Częstochowie, które wokalista uwiecznił w utworze IV LO, znanym również jako Liceum.Podobnie jak ta piosenka, Bóg należy do fonografii T.Love. W tym utworze publiczność miała okazję usłyszeć solówki obu gitarzystów. Natomiast Ajrisz to także jeden z najbardziej znanych przebojów kapeli. Jego premiera miała miejsce na albumie Model o1, który uzyskał status złotej płyty.

Mniej znanym utworem z repertuaru T.Love jest Na brukuPłyta Pocisk miłości z 1991 roku to zapis życia na emigracji w Anglii, do której na przełomie dekad wyruszył sam Muniek. I love you to również hicior grupy, choć nigdy nie pojawił się oficjalnie na albumach, poza jednym – koncertowym pod tym samym tytułem z 1994 roku. Kolejna pieśń, czyli Wychowanie, pojawiła się na pierwszym oficjalnym, choć na przestrzeni kariery zespołu, czwartym albumie zatytułowanym po prostu Wychowanie.

Od czasów liceum do angielskiej emigracji – życie Muńka w pigułce

Przeboje i mniej znane odsłony T.Love

T.Love ma szczęście do popularności utworów, które nie są uwiecznione na profesjonalnych krążkach. Autobusy i tramwaje zostały napisane w 1988 roku i już wtedy zgromadziły rzesze fanów. Oficjalnie zadebiutowały na krążku Dzieci rewolucji 1982–92 z 1992 roku. Kolejne wyśpiewane piosenki, czyli King oraz Nie, nie, nie to dwa kamienie milowe w karierze T.Love. Tym razem wokalista zaproponował ich odsłonę w nieco spokojniejszej wersji.

Pojawienie się w polskiej kulturze tekstu Boba Dylana nazwanego w oryginale The Times They Are a-Changin’ to zasługa Filipa Łobodzińskiego. W 2016 roku postanowił zaprosić do współpracy kilku fantastycznych polskich śpiewaków, czego efektem stała się płyta Niepotrzebna pogodynka żeby znać kierunek wiatruZ tego też nagrania pochodzi wersja Muńka, czyli Czasy nadchodzą nowe, czyli cover dzieła samego Dylana. Tym utworem Muniek i Przyjaciele zakończyli koncert.

Jednak tylko pozornie. Zarówno zgromadzona publiczność nie dała się długo namawiać na prośbę o bis, jak i sami panowie, którzy chętnie zasiedli do instrumentów. Banalny znalazł się na albumie Antyidol z 1999 rokuktóry przez wielu określany jest jako małosprzedażowy, z powodu braku wyjątkowego przeboju. Takim z kolei niewątpliwie jest Warszawa pochodząca z albumu Pocisk miłości z 1991 roku. Wyznanie miłości do stolicy kraju stało się idealnym zakończeniem wydarzenia.

Yann Tiersen – mapowanie dźwiękami świata

Jedyna taka możliwość na skalę całego kraju! 11 marca mieliśmy okazję być częścią koncertu, performansu i wielkich emocji. Yann Tiersen przygotował nietuzinkowe show będące hołdem dla muzyki klasycznej i podziwem dla futurystycznych dźwięków. Zobaczcie, jak było!

Yann Tiersen – Kerber Complete Tour: Solo Piano + Electronics

Dżinsy, T-shirt i koszula w kratę – wszyscy, którzy oczekiwali pompatycznego koncertu z muzyką poważną znaną z Amelii, mogli poczuć się nieco zawiedzeni. Nie tak szybko! Choć artysta próbował rozpocząć koncert od brzmień elektronicznych, niepowodzenia sprzętowe spowodowały, że chcąc nie chcąc zaspokoił potrzeby melomanów.

Gdy tylko Yann Tiersen zasiadł do pianina, od razu dało się wyczuć niemal pięćdziesięcioletnie doświadczenie w grze na instrumentach, szczególnie na klawiszach. Niemal jednym tchem zagrane kompozycje udowodniły, że artysta jest wszechstronnym wirtuozem. Podczas sześciu ballad Tiersen zaprezentował całą skalę emocji – od ogarniającego smutku, po nostalgiczny uśmiech, do rodzącej się radości. A wszystko to pozostając nadal skromnym wykonawcą, który poza wypowiadaniem „thank you” nie skalał odbioru muzyki niepotrzebnymi dygresjami.

Yann Tiersen – Kerber Complete Tour: Solo Piano + Electronics

Morza, brzegi i inne elementy natury

Minimalistyczne akordy pozwalały przenieść się na wyspę Ushant, czyli miejsce zamieszkania kompozytora. Na Ouessant (bo tak brzmi francuska nazwa miejsca) mieści się jedna wioska, którą zamieszkuje około tysiąca osób. Surowy krajobraz, spokojne życie i bliskość natury, czyli codzienność muzyka pojawiała się wraz z kolejnymi taktami. W ten sposób jeszcze przyjemniej było słuchaczom wizualizować sobie mapę krajobrazu bretońskiej okolicy samego autora.

Podczas całego koncertu artyście towarzyszyły jedynie: pianino i konsola didżejska. Po instrumentalnej części występu nadszedł czas na elektroniczne show. Pierwszy set zawierał cztery kompozycje. Odgłosy nawołujących się stworzeń morskich przypominające echolokację uświadamiały słuchaczom, że nie są jedynymi istotami na świecie. Każda następna pętla dźwięków wywoływała wspomnienia związane z przypływami i odpływami Morza Celtyckiego, które oblewa brzegi Ushant.

Morza, brzegi i inne elementy natury

Dryfując z elektronicznym pulsem

Zaprezentowane w setach utwory pochodzą ze słynnego albumu 11 5 18 2 5 18 z 2022 rokuktóry w całości powstał w domowym studiu artysty na wyspie. Również z tej płyty można usłyszeć było dzieła nieco bardziej kojarzące się z muzyką elektroniczną. Powoli rozkręcające się tempo z zapętlonym motywem pozwalało niemal wpaść w pulsujący trans.

Trzeci set zaskoczył wszystkich. Każdy poprzedni eskalował coraz mocniej, co spowodowało, że przy ostatnim publiczność już nie mogła się powstrzymać. Część z widowni ruszyła ochoczo w stronę sceny, aby potańczyć do muzyki Yana Tiersena. Konsekwentnie budowany symbiotyczny ekosystem osiągnął apogeum, a ono musiało znaleźć ujście w postaci tanecznych podrygów.

Dryfując z elektronicznym pulsem

Yann Tiersen – artysta samodzielnie genialny

Dla spragnionych bardziej klasycznych dźwięków, Yann Tiersen miał niespodziankę. Po tanecznym szaleństwie pianista zasiadł na powrót do ukochanego instrumentu. Po raz kolejny udowadniając, że radzi sobie znakomicie zarówno z klasycznymi narzędziami muzycznymi, jak i tymi nowoczesnymi. Kilka sekund wystarczyło, aby kompozytor przestawił się na zmianę zakresu dźwięków. Na finał zostawił jeszcze jedną kompozycję pochodzącą także z albumu Kerber, która stała się (przypadkowo z racji początkowej zmiany) swoistą klamrą kompozycyjną.

Tak też zakończył się jedyny w Polsce i wyjątkowy koncert Yanna Tiersena. Trasa artysty potrwa do końca marca. Jeśli więc ktoś nie zdążył dotrzeć do Cavatina Hall na to wspaniałe przedsięwzięcie, ma jeszcze szansę na spotkanie z kompozytorem w Skandynawii lub Francji. A my sami liczymy po cichutku, że Yann nie każe nam na siebie długo czekać i odwiedzi nas jeszcze w tym roku!

Yann Tiersen – artysta samodzielnie genialny

Capella Cracoviensis & Ian Bostridge w cyklu Cavatina Hall Essentials

Arie i chorały opowiadające mękę i śmierć Jezusa to temat przewodni spotkania z Capellą Cracoviensis i zaproszonym gościem. Kameralny chór i orkiestra w połączeniu z głosem angielskiego tenora wprowadzą nas w atmosferę Świąt Wielkiej Nocy. Już 24 marca w Cavatina Hall usłyszymy interpretację Pasji według świętego Jana autorstwa Jana Sebastiana Bacha zaaranżowanych na muzykę instrumentów z epoki.

Pasja według świętego Jana autorstwa Jana Sebastiana Bacha

Jan Sebastian Bach to jeden z najoryginalniejszych kompozytorów na przestrzeni dziejów. Niemiecki artysta zapisał się na kartach historii wybitnymi dziełami. Jedną z takich prac jest Pasja według świętego Jana. Pasja kantatowo-oratoryjna to składające się z części wokalnych, instrumentalnych i recytatorskich arcydzieło wyśpiewywane w okresie postnym w kościołach katolickich. Swoją formą nieco przypomina operę, choć pozbawiona jest elementów scenicznych takich jak kostiumy, charakteryzacja aktorów czy scenografia.

Jako kantor Bach był odpowiedzialny za muzyczną część wspólnoty kościelnej. Początkowo nie do końca znajdywał poparcie u wiernych i władz miejskich. W tym czasie zgodnie z wymaganiami na każde niedzielne nabożeństwo przygotowywał nowe kantaty. Prawdopodobnie w tym okresie powstała napisana specjalnie na Święta Wielkiej Nocy Pasja według świętego JanaPrawykonanie miało miejsce w Wielki Piątek w 1724 roku w kościele św. Mikołaja w Lipsku.

Capella Cracoviensis – barokowe aranżacje ikonicznych dzieł

Za tę dwuczęściową pasję w części instrumentalnej odpowiadać będzie Capella Cracoviensis. To założony w 1970 roku przez dyrektora Filharmonii Krakowskiej Jerzego Katlewicza projekt. Początkowo był to chór kameralny połączony z orkiestrą. Po oddaniu inicjatywy w ręce Stanisława Gałońskiego ten projekt artystyczny zmienił program na muzykę dawną. W repertuarze obecne są takie ilustracje jak: średniowieczne utwory, renesansowe polifonie, barokowe pieśni, romantyczne opery oraz prawykonania muzyki klasycznej.

Od 2008 roku dyrektorem naczelnym i artystycznym jest Jan Tomasz Adamus. Organista, dyrygent oraz klawesynista uczył się w szkołach muzycznych w Amsterdamie i Krakowie. To właśnie jego pomysłem był powrót do odgrywania muzyki dawnej na instrumentach z danej epoki. Viola da gamba, harfa, kontrafagot – to tylko kilka z przykładów brzmień.

Capella Cracoviensis ma na swoim koncie wiele prestiżowych współprac, np. z Jakubem Józefem Orlińskim, Paulem Goodwinem, Paulem McCreeshem, Christopem Roussetem czy Giulianem Carmignolem. Ich koncert można było oglądać m.in. w: Händel Festspiele Hall, Concertgebouw Amsterdam, Opéra Royal Versailles, Bachfest Leipzig. Na koncie chóru i orkiestry jest również kilkanaście albumów z muzyką dawną:

  • Made for Opera z 2022 roku z Nadine Sierrą;
  • Vivaldi Stabat Mater z 2022 z Jakubem Józefem Orlińskim;
  • Halka version 1848 z 2021 roku;
  • Pla: Oboe Concerto z Magdaleną Karolak z 2021 roku;
  • Antologia Polifonii Renesansowej z 2020 roku;
  • Adam Jastrzębski et consortes z 2018 roku;
  • Porpora: Germanico In Germania z Nicolą Porporą z 2018 roku;
  • Pergolesi: Adriano in Siria – Sinfonia z 2016 roku;
  • Chorały Gregoriańskie ku czci polskich Świętych z 2002 roku.

Ian Bostridge – arie i chorały z Capellą Cracoviensis

Podczas koncertu w Cavatina Hall do Capelli Cracoviensis dołączy Ian Bostridge. Angielski tenor będzie towarzyszył trzydziestopięcioosobowej orkiestrze oraz dziewiętnastoosobowemu chórowi. Wspólnie odegrają kompozycje Jana Sebastiana Bacha. Ian Bostridge wcieli się w rolę samego ewangelisty, bowiem pasja ta w większości bazuje na Ewangelii św. Jana, jedynie niewielkie fragmenty pochodzą z Ewangelii św. Mateusza. Śpiewacy z Capelli Cracoviensis odegrają rolę pozostałych bohaterów, czyli Jezusa, Piotra, Piłata oraz chóru.

Barokowe pieśni to nieprzypadkowe połączenie Iana Bostridge’a z krakowskim projektem. Pieśniarz od wielu lat pasjonował się śpiewem. Początkowo swoją karierę nakierunkował na pracę naukową z zakresu historii nowożytnej. Jednak po jakimś czasie wykładania na uczelni Corpus Christi College przy University of Cambridge porzucił zawód, by zająć się muzyką dawną. Jak radzi sobie jako śpiewak, dowiemy się już w marcu.

Ian Bostridge – arie i chorały z Capellą Cracoviensis

Cavatina Hall Essentials – niebanalne spojrzenie na muzykę klasyczną

Zainicjowany w grudniu 2023 roku cykl to wyjątkowe spotkania publiczności z oryginalnymi projektami przełamującymi schematy. Śpiewacy z całego świata, wybitni dyrygenci oraz wspaniałe orkiestry to podstawy Cavatina Hall Essentials. Najbliższym koncertem z tego cyklu będzie właśnie projekt Iana Bostridge’a z Capellą Cracoviensis. Już 24 marca w Cavatina Hall odbędzie się ten niepowtarzalny koncert.

Bilety są dostępne na: https://cavatinahall.pl/events/pasja-wg-sw-jana-johann-sebastian-bach-ian-bostrige-capella-cracoviensis/.

Powrót

Janusz Radek, Katarzyna Groniec i Maja Kleszcz w hołdzie Ewie Demarczyk

Polskie liryki, niezwykłe emocje i subtelna wrażliwość – koncert Serwus Madonna zaskoczył oryginalnością. 7 marca Janusz Radek, Katarzyna Groniec i Maja Kleszcz przeprowadzili nas przez historię polskiej muzyki, twórczości Piwnicy pod Baranami i charyzmy samej Ewy Demarczyk.

Janusz Radek – wirtuoz wysokich tonów

Koncert zainicjował sam Janusz Radek. Przy jazzowym akompaniamencie powitał publiczność krótkim streszczeniem, czego możemy spodziewać się podczas najbliższych dwóch godzin. Niebieska patelnia to jedna z naczelnych pieśni Piwnicy pod Baranami. Tekst napisał sam Wiesław Dymny, którego nazwisko powracało podczas koncertu wielokrotnie. Z tego nieco zabawnego utworu artysta szybko przeszedł do Ballady o cudownych narodzinach Bolesława Krzywoustego. Rozsławiony przez Ewę Demarczyk utwór pokazał wirtuozerię Janusza Radka – sprawność w operowaniu różnymi wysokościami dźwięków, dykcję oraz umiejętności interpretacyjne niczym w piosence aktorskiej.

Beatboxem wokalista wprowadził słuchaczy w sensualną opowieść o Nagiej dziewczynie. Tekst również napisał Wiesław Dymy. Podobnie jak i historii nawiązującej do tytułu recitalu, czyli Moja Madonna. Historie Dymnego nie tylko zawierają ciekawe anegdoty i obserwacje rzeczywistości, są również mocnymi wyzwaniami dla wykonującego – nagromadzenie słów, szybkie tempo i zmieniające się rejestry nie dla każdej osoby są łatwe. Sam Janusz Radek poradził sobie z pieśniami śpiewająco.

Janusz Radek – wirtuoz wysokich tonów

Maja Kleszcz – Rebeka z Madonnami

Do Madonn nawiązała także Maja Kleszcz. Wokalistka przez lata była wokalistką Kapeli ze Wsi Warszawa. Zespół skupiał się głównie na muzyce folkowej. Artystka udowodniła, że potrafi poruszać się w różnorakich gatunkachKaruzela z Madonnami, choć napisana jako wiersz przez Mirona Białoszewskiego, największy rozkwit przeżyła po wykonaniu jej przez Ewę Demarczyk.

Z kolei druga z pieśni, którą zaproponowała Maja Kleszcz, to Rebeka. Utwór ten powstał jako tango niemal sto lat temu. Prawykonanie miało miejsce w jednej z warszawskich rewii teatr kabaretowego Morskie Oko. Najbardziej znanym wykonaniem jest to należące do Ewy Demarczyk. Maja Kleszcz wystąpiła z tym utworem na Gali 31. Przeglądu Piosenki Aktorskiej „Anioły w kolorze» – piosenki Ewy Demarczyk”, które to przyniosło jej ogromne uznanie wśród krytyków.

Maja Kleszcz – Rebeka z Madonnami

Polskie liryki na melodię głosu Janusza Radka

Po pierwszym gościnnym występie na scenie powrócił Janusz Radek. Utworem otwierającym tę cześć było Grande Valse Brillante, czyli fragment poematu dygresyjnego Kwiaty polskie autorstwa Juliana Tuwima. Po tej pieśni nadszedł czas na… naukę. Wokalista, zapowiadając następną pieśń, nauczył publiczność kilku wokaliz. Wszystko po to, aby widzowie w odpowiednim momencie wspomogli refren Jak kania dżdżu. Tym razem był to hołd dla innego twórcy związanego z Piwnicą pod Baranami, czyi Jana Kantego Pawluśkiewicza.

Groszki i róże to także pieśń kojarząca się z Ewą Demarczyk. Słowa Henryka Rostworowskiego i Juliana Kacpra stały się czołową balladą krakowskiego kabaretu i samej artystki. Wiersz Krzysztofa Kamila Baczyńskiego również rozsławiło wykonanie Ewy Demarczyk. Sur le pont d’Avignon w oryginale pochodzi z francuskiej piosenki. Skoczna melodia zmieniła się w jazzową aranżację, co pozwoliło towarzyszącym Januszowi Radkowi muzykom przedstawić się brzmieniowo podczas solowych partii improwizacji.

Polskie liryki na melodię głosu Janusza Radka

Katarzyna Groniec – czuła przewodniczka ballad

W końcu nadszedł czas na drugą gościnię. Katarzyna Groniec od lat konsekwentnie wizerunek artystki wrażliwej. Na scenie pojawiła się wokalistka i operujący gitarą Tomek „Harry” Waldowicz, na co dzień znany jako perkusista m.in. zespołu LemOn czy Anny Rusowicz. Skrzypek Hercowicz autorstwa Osipa Mandelsztama z bardzo emocjonalnym tekstem dodatkowo został wzmocniony na poziomie przekazu balladową interpretacja.

W kolejnym utworze sceneria Cavatiny Hall oraz wydobywające się dźwięki gitary w akustycznej odsłonie wprowadziły nas w klimat niczym z miasteczka Twin Peaks. Tomaszów w wersji Ewy Demarczyk to przełożenie na warstwę muzyczną niekończącej się tęsknoty autora oryginału, czyli Juliana Tuwima i jego liryku Przy okrągłym stole. Cóż to był za genialny ładunek emocjonalny!

Katarzyna Groniec – czuła przewodniczka ballad

Brawurowe interpretacje Ewy Demarczyk

Janusz Radek powrócił na scenę z interpretacją wiesza Anrieja Biełego – Panna śnieżne. Pędzący rytm podchwycili sami muzycy, zaskakując nas propozycją solo smyczkowego oraz beatboxu samego wokalisty. Innym sposobem na czerpanie z polskiej literatury i umiejętności operowania głosem było wykonanie liryku Krzysztofa Kamila Baczyńskiego Niebo złote ci otworzę. Kolejną kompozycję Janusz Radek zakończył sugestywna melorecytacją. Sonet XLIX wyłamuje się z polskiej tradycji, ponieważ jego autorstwo przypisuje się nie komu innemu jak Szekspirowi. Muzykę napisał Piotr Walewski.

Zgodnie z zapowiedzią Janusza Radka dobrnęliśmy do ostatniej, szesnastej piosenki. Ponownie pojawił się utwór angielskiego poety – drwiąca Pieśń Puka skomponowana została przez Leszka Możdżera.Na bis nie musieliśmy jednak długo czekać. Na scenie wyszli wszyscy artyści. Maja Kleszcz i Katarzyna Groniec wspomogły Janusza Radka wykonaniu Na moście w Avignon. Tym wspólnym refrenem pożegnaliśmy muzyków na dobre. Oby nie na zawsze! Czekamy na kolejne spotkania!

Brawurowe interpretacje Ewy Demarczyk

Zbigniew Zamachowski – aktor, bard, kabareciarz

Wspaniały aktor, fantastyczny humorysta i jeszcze ciekawszy wokalista. Zbigniewa Zamachowski był gościem Cavatina Hall 4 marca. Jakie niespodzianki zawarł w swoim recitalu? Czym urzekł publiczność najbardziej?

Z łódzkich Brzezin do stołecznej Warszawy

Pianino, krzesło i gitara – takie akcesoria przywitały nas na scenie Cavatina Hall. Na głównego bohatera wieczoru nie musieliśmy jednak zbyt długo czekać. Punktualnie o 19:00 na podniesienie wmaszerował nie kto inny, a Zbigniew Zamachowski. Po kilku minutach anegdot postanowił opowiedzieć o sobie bardziej śpiewająco. Koncert rozpoczęło solo fortepianowe w wykonaniu aktora, któremu towarzyszyła najbardziej znana piosenka Zamachowskiego, czyli W małym miasteczku. Jak zdradził sam autor, tekst ten ma już ponad czterdzieści lat i opowiada o jego rodzinnej miejscowości – Brzezinach pod Łodzią.

Kolejnej anegdocie przygrywał akompaniament utworu Romance de Amor, którego domniemanym twórcą jest Vincente Gómez. W tym czasie do wokalisty dołączył Roman Hudaszek – znany w środowisku kabaretowym pianista. Panowie przez cały występ świetnie się uzupełniali zarówno w warstwie muzycznej, jak i kabaretowej. Wtedy też nadszedł czas na pieśń Piotra Bukartyka Luz i zapał.

Z łódzkich Brzezin do stołecznej Warszawy

Zbigniew Zamachowski i jego sensualne życiowe wybory

Na melodię Jedzie pociąg z daleka, wszak piosenka opowiadała o historii wagonowej, muzycy zagrali kolejną pieśń, tym razem Papkina autorstwa Jacka Kleyffa. Niemniej zabawną przygodę opisał sam Zamachowski w Credo życiowe na głos męski i trzy nieskomplikowane funkcje gitarowe. Utwór ten również posiada słowa i muzykę napisaną przez samego Zamachowskiego.

Piosenka Bo we mnie seks najbardziej znana ze zmysłowego wykonania Kaliny Jędrusik kojarzona jest z wyzwoleniem, ekstrawagancją i kobiecością. Interpretacja wokalisty pokazała, że z powodzeniem może być śpiewana również przez mężczyznę i wcale nie traci w odbiorze. Inną sensualną pieśnią była Piosenka o Zielińskiej. Liryka Agnieszki Osieckiej i muzyka Andrzeja Zielińskiego znanego ze Skaldów wybrzmiała równie pięknie co oryginał.

Zbigniew Zamachowski i jego sensualne życiowe wybory

Kącik translatorski im. Zbigniewa Zamachowskiego

Jaromír Nohavica to jeden z ulubionych przez Zamachowskiego artystów. Nie mogło więc zabraknąć utwory uwielbianego kolegi. Gdy odwalę kitę została w całości napisana i skomponowana przez czeskiego muzyka. Poszukując światowych pieśni, które urzekną każdego, aktor zdecydował się na dodanie do recitalu utworu Antônia Carlosa Jobima, które w własnym tłumaczeniu zatytułował jako Nieczułość. To również moment, kiedy można było zauważyć, jak sprawnie Zamachowski radzi sobie z różnymi instrumentami. Niektóre partie wykonał bowiem na flecie, cymbałkach oraz harmonijce klawiszowej.

Zagraniczną sekcję przebojów zakończyła inna przełożona na język polski pieśń. Sting to jeden z tych artystów, którego fascynacji asystowała stosowna opowieść. Otóż aktor podczas zagranicznych wojaży w czasach PRLu odwiedził Wenecję. Za tzw. dietę mógł sobie pozwolić na przeżycie podczas włoskich wakacji lub zakup najnowszej solowej płyty angielskiego muzyka. Jak dobrze, że zdecydował się na wspieranie pasji! Dzięki temu mogliśmy usłyszeć rodzimą interpretację ballady. W nawiązaniu do toczącej się za granicami Polski batalii oraz tragedii z 11 września 2001 roku, Zamachowski wyśpiewał nostalgicznych Kruchych, nazywając ją piosenką profetyczną.

Kącik translatorski im. Zbigniewa Zamachowskiego

Kobiety i alikwoty szczęścia

Ostatni fragment koncertu zmienił nastrój na bardziej radosny, wręcz zabawowy. Słynny Bal u starego Joska, znany jako Bal na Gnojnej, doprowadził w narracji wokalisty do momentu zamieszkania w stolicy. Legendarna apaszowska pieśń, czyli przedwojennych włóczęgów warszawskich przeniosła nas do kawiarni na Gnojnej, gdzie mitrężyła się ferajna. Nie obyło się bez wspólnie zaśpiewanego refrenu! Podobnym utworem wykonanym z publicznością był Baranek. Rozsławiony przez zespół Kult przebój napisany został przez Stanisława Staszewskiego, ojca lidera wspomnianej kapeli.

Kobiety jak te kwiaty autorstwa Piotra Bukartyka miały być pozornie pożegnaniem. Jednak po tak entuzjastycznej reakcji publiczności, panowie nie dali się prosić. Na bis zagrali, zaśpiewali i zażartowali do ballady Bułata Okudżawy, której tłumaczenie zawdzięczamy Wojciechowi Młynarskiemu. Utwór Za dzień mój ślub w wersji Zbigniewa Zamachowskiego i Romana Hudaszka stał się nie tylko zabawnym rozliczeniem ze stanem kawalerskim, lecz także podsumowaniem admirowania kobiet. Czekamy na kolejne recitale!