Richard Bona – ulubieniec polskich fanów jazzu

Nazywany afrykańskim Stingiem nie raz już udowodnił, że swobodnie porusza się wśród różnych gatunków muzyki, temperamentów i instrumentów. Jakie kompozycje przygotował dla nas tym razem? Czy usłyszymy kameruński folk, paryski kabaret czy może amerykański jazz? Z Richardem Boną wszystko jest możliwe!

Richard Bona – afrykańskie dziedzictwo muzyczne

To jedna z najszybciej rozpoczynających się karier muzycznych świata. Już jako pięciolatek Richard Bona uczestniczył w życiu scenicznym. Wraz z matką i dziadkiem brał udział w śpiewach gospel podczas koncertów, na których rodzicielka pełniła rolę wokalistki, a senior – perkusisty. Wtedy też rozpoczął naukę na instrumentach. Początkowo były to gitara basowa, kolejnymi wyborami były flet, instrumenty klawiszowe i perkusyjne.

Szczególnie Bona upodobał sobie balafon, który zbudował dla niego dziadek. To tradycyjny instrument perkusyjny w Afryce, szczególnie popularny w Gwinei, Senegalu, Burkinie Faso. Wyglądem przypomina ksylofon, choć sam jest dostosowany do afrykańskich warunków, stąd też jest część rezonansowa jest wykonana z owoców tykwy. Od 2012 roku balafon należy do niematerialnego dziedzictwa UNESCO.

Pierwszą własną kapelę Richard Bona założył jeszcze jako nastolatek. Kameruńskie dziedzictwo i początki w muzyce gospel porzucił na rzecz jazzu. Wtedy też trafił na muzykę Jaco Pastoriusa – wirtuoza gry na gitarze basowej, który niczym Jimi Hendrix zmodernizował i zmienił technikę. To Pastorius stał się instrumentalnym mentorem Bony. Dążenie do doskonałości pozwoliło mu na stworzenie własnego stylu gry, który kontynuował zarówno w solowych projektach, jak i we współpracach z ikonami muzyki.  

Richard Bona – światowe współprace z największymi gwiazdami

Talent Bony dość szybko został odkryty przez krytyków, dzięki czemu mógł emigrować do Europy. Przez jakiś czas działał w Niemczech, gdzie studiował muzykę w Düsseldorfie, by później dostać się do Francji. W latach 90. XX wieku kolejnym przystankiem na trasie życiowej muzyka był Nowy Jork. W Ameryce zapoznał się z kolejnymi instrumentalistami, dzięki czemu udało mu się np. piastować stanowisko kierownika muzycznego europejskiej trasy koncertowej Harry’ego Belafontego, przedstawiciela muzyki calypso.

Podczas trzydziestu lat koncertowania, nagrywania i współprac Richard Bona ma na swoim koncie wiele ciekawych kolaboracji. Do gwiazd, z którymi tworzył projekty należą m.in. John Legend, Pat Metheny Group, Gil Goldstein, Mike Stern, Sadao Watanabe, Joe Zawinul, Bela Fleck, Dianne Reeves, Two Siberians, Kaml Rustam czy Bobby McFerrin. Ponadto spośród polskich artystów Richard Bona ma na koncie wspólne kompozycje z Anną Marią Jopek.

Z czasem Richard Bona dojrzał do nagrania solowej pracy. W autorskich projektach mógł połączyć swoje szerokie horyzonty. Kameruński folklor z improwizacjami, swobodę gry na gitarze z wokalizami, a jazzowy charakter z afrykańskimi wpływami. Oryginalne aranżacje pozwalają na przenikanie różnorakich stron świata. W jego dyskografii warto odnotować takie albumy jak:

  • Scenes From My Life – debiutancki album z 1999 roku;
  • Reverence z 2001 roku,
  • Munia z 2003 roku,
  • Toto Bona Lokua – z Geraldem Totem oraz Lokuą Kanzą, z 2004 roku,
  • Tiki z 2005 roku,
  • Bona Makes You Sweat – album koncertowy z 2008 roku,
  • The Ten Shades of Blues z 2009 roku,
  • Te Mesia z DR Big Band z 2013 roku,
  • Bonafield z 2013 roku,
  • Heritage z 2016 roku,
  • Bondeko z 2018 roku.

Richard Bona – wyjątkowy koncert w Cavatina Hall

Oprócz wspaniałego Richarda Bony będziemy mogli usłyszeć towarzyszących mu muzyków. Na fortepianie zagra Jesus Pupo – kompozytor i producent pochodzący z kubańskiej Hawany. Z kolei za instrumenty perkusyjne odpowiadać będzie Harvel Nakundi – wybitny amerykański perkusista.

To fantastyczne trio spotka się z nami już 4 lutego w Cavatina Hall. Koncert Richarda Bony przeniesie nas w magiczną podróż po wszystkich zakątkach globu. Jedno jest pewne – przy dźwiękach i charyzmie Richarda nie da się usiedzieć w miejscu! Widzimy się więc pod sceną!

Another Pink Floyd – polski tribute band na światowym poziomie

Dwie i pół godziny, dwa dni koncertowe i pełna sala – tak wyglądały 20 i 21 stycznia 2024 roku. Another Pink Floyd wraz z zaproszonymi gośćmi zaczarowali widownię, porywając ją w historię przez wszystkie dekady brytyjskiego rocka. A nam nadal nie było dość!

Światła, wizualizacje i dekoracje, czyli granie scenografią

Zanim na scenę wkroczyli muzycy, zagrała dla nas przepięknie skomponowana scenografia. Na szczycie dekoracji niczym zwierciadło umieszczony został okrąg. To z niego wybrzmiewały i zaczepiały nas kadry z najbardziej charakterystycznych teledysków oraz przebojów Pink Floyd. Po takim wstępie okraszonym dźwiękami i światłami zagrała orkiestra.

Światła, wizualizacje i dekoracje, czyli granie scenografią

Młodzieżowa Orkiestra Symfoniczna Tomaszowa Mazowieckiego pod batutą Kamila Wrony oraz Stowarzyszenie Meloarte przywitali nas uwerturą znaną jako Speak to Me. Ta pochodząca z albumu The Dark Side of the Moon kompozycja to również jeden z utworów, którymi swoje koncerty rozpoczynali sami Pink Floydzi. Po prezentacji orkiestry przyszedł czas na przedstawienie Another Pink Floyd. Na scenę wkroczył wokalista Norman Power ze skrzyżowanymi rękoma – gest ten przywarł do Pink Floyd dzięki Geraldowi Scarfe’owi, czyli karykaturzyście politycznemu, który był odpowiedzialny za oprawę wizualną animacji The Wall.

In the Flesh Norman Power udowodnił, jak świetnie radzi sobie nie tylko na scenie, lecz także niełatwą dla muzyków twórczością brytyjskiej kapeli. Utwór pochodzi ze wspomnianego już albumu The Wall – koncepcyjnegokrążka skrywającego wielopoziomową i multiwątkową rock operę. What Do You Want From Me dało popis instrumentalistów – od wprowadzenia perkusji, przez solo na klawiaturze, po gitarę. Kompozycja z płyty The Division Bell z 1994 roku to powolnie rozkręcająca się ballada.

Młodzieżowa Orkiestra Symfoniczna Tomaszowa Mazowieckiego

Wokalizy, ballady i brzmienia rozmaite Another Pink Floyd

Po tak mocnym wstępie Another Pink Floyd zabrało nas w podróż w nieco lżejsze utwory Pink Flod. Learning to Fly z albumu A Momentary Lapse of Reason powstało w 1987 roku. Idealne współgranie rockowej kapeli, chórzystek, orkiestry oraz młodzieżowego chórku wybrzmiało w tym utworze. Nie inaczej było w przypadku High Hopes. Znów leniwy początek z miarowo uderzanymi klawiszami wprowadził publiczność niemal w trans. Skomplikowane i rozbudowane partie utworów Pink Floyd widać szczególnie w tej pieśni, kiedy to w momencie kulminacyjnym łączy się kilka głosów, chórki, instrumenty. A wszystko to wspaniale spotęgowała symfoniczna strona wydarzenia.

Chórzystki z Another Pink Floyd, czyli Aneta Łakomy, Maja Winkler i Katarzyna Kubiczek pokazały (nie po raz ostatni!) swoje możliwości wokalne w Breathe/RepriseRównież w Great Gig in the Sky, utworze znanym jako najkrótszym tekstowo, wokalistki poradziły sobie wspaniale, czym zasłużyły na owacje na stojąco! Wokal śpiewającej w oryginalne Clare Torry miał przypominać płacz nad muzyką, nie inaczej było i w tym przypadku. Cóż to było za emocjonujące wzruszenie!

Wokalizy, ballady i brzmienia rozmaite Another Pink Floyd

Melancholie z ciemnej strony księżyca

Brzdęk kasy zamiast pierwszych taktów i już wszystko wiadomo! Money to pieśń, która przedstawia się sama. Najczęściej wykonywany utwór na koncertach oryginalnej kapeli, nie stracił na aktualności. Ludzka zachłanność w lekko skocznym jazzowym sosie smakowała wyśmienicie. Pozostając nadal w klimacie ciemnej strony księżyca, zespół zahipnotyzował nas balladą Us and Them. Solo saksofonisty Łukasza Płatka wprowadziło nastrój melancholii.

Shine on You Crazy Diamond ukazało się na albumie Wish You Were Here z 1975 roku. Niemal dwudziestosześciominutowa kompozycja została odegrana w skróconej wersji. Muzycy idealnie oddali melancholię, którą odczuwali Floydzi podczas nagrań, gdy docierała do nich powaga sytuacji ich kolegi z kapeli, Syda Barretta. Z podobną nostalgią wybrzmiało Coming Back to Life, które rozpoczął od solo gitarowego Marek Raduli. Delikatny podkład orkiestry poprowadził nas w kolejne światy sennych marzeń.

Melancholie z ciemnej strony księżyca

I wtedy pojawia się on – Marek Raduli i ikoniczne pieśni

Marek Raduli kontynuował wirtuozerię gitarową w jednym z najbardziej ikonicznych utworów, jakim jest Hey You. Ballada od spokojnego brzmienia i niemal szeptanego wokalu przechodzi z pełną mocą w krzyk i mocne uderzenia instrumentów. Również w interpretacji Another Pink Floyd mogliśmy poczuć wszystkie te emocje. Ponownie Raduli rozpoczął, tym razem elektryczne, wprowadzenie w kolejny utwór. Sorrow pochodzi z albumu A Momentary Lapse of Reason z 1987 roku. Tym razem wokaliści zniżyli głosy, aby odtworzyć brzmienie samego Davida Gilmoura!

Zapowiadając kolejny utwór, Norman Power zadedykował go wszystkim muzykom, szczególnie tym, których już z nami nie ma. Zarówno Wish You Were Here, jak i wcześniejsza, Shine on You Crazy Diamond, została przez Pink Floydów skomponowana dla Syda Barretta. Smutek wybrzmiewa nie tylko z warstwy tekstowej, lecz także z dźwięków gitary oraz wokalu. I choć w oryginale kompozycja kończy się jednym refrenem, wokalista wykorzystał moment na interakcję z widownią. Wszyscy razem odśpiewaliśmy wersy: How I wish, how I wish you were here. We’re just two lost souls swimming in a fish bowl. Year after year, running over the same old ground What have we found? The same old fears. Wish you were here. To było naprawdę mistyczne przeżycie!

I wtedy pojawia się on – Marek Raduli i ikoniczne pieśni

Lepiej zacznijcie uciekać! Choć wcale nie macie na to ochoty

Comfortably Numb miało być ostatnim kawałkiem zaplanowanym na tymże wydarzeniu. Spektakularne solo gitarowe Davida Gilmoura kończące utwór odegrał Marek Raduli, za co otrzymał długie owacje na stojąco. Zespół z humorem zaprosił na, jak to rzekł sam Marek Raduli: „niewymuszony bisik”. I warto było na niego czekać!

Another Brick in the Wall Part 2 to jeden z docenianych i wymienianych w zestawieniach do dzisiaj protest songów. I choć Pink Floyd ma zaangażowanych pieśni na swoim koncie kilka, to właśnie ta kompozycja zapewniła im miejsce na zawsze w historii muzyki. Młodzieżowa Orkiestra Symfoniczna Tomaszowa Mazowieckiego wspaniale wyśpiewała krzyczącą partię chóru dziecięcego! Nas z kolei muzycy zaprosili ponownie do wspólnego wykonania refrenu. Któż z nas nie umie zanucić: We don’t need no education! We don’t need no thought control! No dark sarcasm in the classroom. Teacher, leave them kids alone! Hey, teacher, leave them kids alone! All in all, it’s just another brick in the wall! All in all, you’re just another brick in the wall!

Lepiej zacznijcie uciekać! Choć wcale nie macie na to ochoty

To jednak nie koniec niespodzianek, wisienką na floydowym torcie była bowiem piosenka Run Like Hell. Album The Wall skrywa wiele ciekawych rozwiązań, a ta pieśń należy do jednych z nich. Mimo że muzycy przekonywali wciąż, że lepiej uciekać, nikt z publiczności nie miał na to ochoty. To była naprawdę intensywna, historyczna i wyborna niemal dwuipółgodzinna uroczystość! Czekamy na więcej!

Vassily Sinaisky i orkiestra symfoniczna Janáček Philharmonic Orchestra

Ostatni z trzech cyklu koncertów wspaniałej czeskiej orkiestry symfonicznej miał miejsce 14 stycznia na scenie Cavatina Hall. Maestro Vassily Sinaisky wraz ze wspaniałymi śpiewakami operowymi – Kateřiną Kněžíkovą, Richardem Samekiem i Jiřím Hájkiem – zabrali słuchaczy w podróż przez trzy fascynujące światy dźwiękowe.

Na początek Bedřich Smetana i fragment uwertury Sprzedana narzeczona

Uwertura Sprzedanej narzeczonej rozpoczyna się od dynamicznego i radosnego motywu, który odzwierciedla tradycyjną muzykę ludową Czech. To lekkie i taneczne wprowadzenie przeniosło słuchaczy do malowniczego wiejskiego krajobrazu, by zaraz potem wprowadzić dramatyczną fazę uwertury. Koncepcja ta ma odzwierciedlić konflikt i napięcie, które występują w całej operze. Pasja artystyczna Vassily’ego Sinaisky’ego, głównego dyrygenta i dyrektora artystycznego Janáček Philharmonic Orchestra, niemal zaczarowała publiczność.

Vassily Sinaisky zachowuje pokorę i ciekawość wobec muzyki

Jego koncert z orkiestrą pokazał nie tylko doskonałą technikę, ale również głębokie zrozumienie emocji zawartych w muzyce. Maestro od wielu lat jest obecny na międzynarodowej scenie muzycznej. Znany jest głównie ze swoich interpretacji repertuaru rosyjskiego, niemieckiego czy angielskiego. W latach 2010–2013 pełnił funkcję głównego dyrygenta i dyrektora muzycznego Teatru Bolszoj w Moskwie, co stanowiło jedno z najważniejszych etapów jego kariery. Warto również wspomnieć, że w latach 1996–2012 był głównym dyrygentem gościnnym w BBC Philharmonic Orchestra, gdzie wniósł znaczący wkład w rozwój orkiestry.

Od sezonu 2020/2021 w Janáček Philharmonic Ostrava Vassily prowadził orkiestrę w kilkunastu programach, w tym m.in. na koncertach noworocznych w 2022 i 2023 roku, z transmitowanym na żywo koncertem w stylu wiedeńskim oraz wykonaniem Carmina Buran. W marcu zeszłego roku dyrygował orkiestrą Janáček Philharmonic Ostrava w Polskim Radiu Katowice, prezentując Bajkę Suka oraz I Symfonię Mahlera Tytan. Mimo wielu lat spędzonych na międzynarodowej scenie muzycznej, Vassily Sinaisky zachowuje pokorę i ciekawość wobec muzyki, a podczas koncertów na żywo przyciąga słuchaczy do świta dźwięków, których doświadczenie staje się niezapomniane. Wieść o tym, że maestro planuje zakończyć swoją kadencję sezonem koncertowym z okazji 70. rocznicy powstania Janacek Philharmonic Ostrava, zasmuciła każdą osobę na widowni. Tym, którzy mieli okazję być na koncercie w Cavatina Hall występ ten pozostanie w pamięci na bardzo długi czas.

Na początek Bedřich Smetana i fragment uwertury Sprzedana narzeczona

Świat snów w wykonaniu artystów operowych

Opera Julietta Bohuslava Martinů to fascynująca historia, gdzie niepewność i tajemnica splatają się w surrealistyczny świat snów. Historia, w której mieszkańcy Paryża zapominają o wydarzeniach po kilku minutach, ukazuje niemożność utrzymywania rzeczywistego związku z przeszłością. Główny bohater Michel, podążając za głosem dziewczyny – tytułowej Julietty – wprowadza nas w niezwykłą podróż przez marzenia, gdzie granice między rzeczywistością, a fantazją zacierają się. W tej podróży pomaga mu sprzedawca pamięci (Memory-seller) ostrzegając, że udając się do świata snów, istnieje ryzyko, że już nigdy nie wróci do rzeczywistego świata. Richard Samek, odtwórca roli Michela i Kateřina Kněžíkova jako Julietta, a także Jiří Hájek, czyli Memory-seller, w piękny sposób przedstawili delikatny taniec między rzeczywistością, a marzeniem, odkrywając tajemnicę, która tkwi głęboko w sercu tej operowej kompozycji.

Kateřina Kněžíková w roli Julietty pokazała, dlaczego jest jedną z najbardziej cenionych sopranistek operowych w Czechach. Niezwykła gra aktorska, barwa głosu i zaangażowanie na scenie oczarowały widownię, co zostało zwieńczone wręczeniem kwiatów na koniec jej występu. Śpiewaczka jest znana z interpretacji pieśni orkiestrowych, w tym Magicznego rogu młodości Mahlera oraz Czterech ostatnich pieśni Straussa. Regularnie występuje na renomowanych scenach operowych w Czechach i za granicą m.in. w Operze Narodowej w Pradze, La Monnaie w Brukseli i Słowackim Teatrze Narodowym. Trzeba jeszcze wspomnieć o jej debiutanckim solowym albumie Phidyle, który zdobył tytuł najlepszego albumu klasycznego 2021 roku w magazynie „Gramophone” oraz prestiżową nagrodę BBC Magazine Music Awards w 2022 roku.

Świat snów w wykonaniu artystów operowych

Jiří Hájek wystąpił tylko na krótką chwilę jako Memory-seller, jednak jego wejście odznaczyło się siłą jego głosu i zwracającą uwagę grą aktorską. Miało ono znaczący wpływ na dynamikę całego przedstawienia i było intrygujące, gdyż najpierw usłyszeliśmy jego głos dobiegający zza sceny, a dopiero później pojawił się na scenie, by zejść z niej ze śpiewem na ustach. Ten uzdolniony baryton zadebiutował w Teatrze Narodowym w Pradze w 2003 roku, a obecnie jest solistą Opery Teatru Narodowego w Czechach. Jego osiągnięcia zostały docenione na międzynarodowym poziomie – zdobywał nagrody w konkursach wokalnych, w tym pierwszą nagrodę kategorii pieśni na Międzynarodowym Konkursie Wokalnym im. Antonina Dvoraka w 2003 roku

Richard Samek, odtwórca roli Michela, jest wybitnym czeskim tenorem i absolwentem Akademii Muzyki i Sztuk Scenicznych w Brnie. Laureat wielu konkursów, w tym Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Antonína Dvořáka i konkursu MS Trnavsky. To także stały gość Teatru Narodowego w Pradze. Występował również na renomowanych scenach operowych w Europie m.in. w Staatsoperette Dresden, Grand Théâtre de Reims i Opéra Théâtre de Limoges. Samek jest cenionym wykonawcą zarówno na scenie operowej, jak i w koncertach symfonicznych. Jego wszechstronne talenty znalazły się także na nagraniach operowych i koncertowych, zdobywając uznanie wśród krytyków muzycznych.

Jiří Hájek jako Memory-seller

Symfonia Z nowego świata na nowy rok

Kulminacyjnym momentem koncertu była jego druga część czyli IX Symfonia e-moll op.95 Z nowego świata. Ta monumentalna kompozycja Antonína Dvořáka ukazuje siłę i piękno, jakie tkwi w zderzeniu różnych kulturowych inspiracji. To najbardziej znana i najczęściej wykonywana ze wszystkich symfonii kompozytora. Vassily Sinaisky i Janáček Philharmonic Ostrava z ich wyjątkową wrażliwością interpretacyjną prowadzili widownię przez pełen kontrastów krajobraz dźwiękowy tej symfonii, odsłaniając jednocześnie jej niezwykłe piękno. Dzięki niesamowitej interpretacji i wirtuozerii maestra oraz orkiestry muzyka stała się językiem, który przekracza granice czasu i przestrzeni.

Symfonia Z nowego świata na nowy rok

Koncert ten był trzecim występem wspaniałej czeskiej orkiestry symfonicznej. Maestro Vassily Sinaisky w towarzystwie wybitnych artystów operowych – Kateřiny Kněžíkovej, Richarda Sameka i Jiří Hájka zaprezentował trzy fascynujące światy dźwiękowe. Zdecydowanie ten występ pozostanie niezwykłym doświadczeniem dla każdego miłośnika muzyki klasycznej.

Another Pink Floyd – tak się gra Pink Floydów!

Ponad 40 osób na scenie, światowe hity, rockowa legenda – Another Pink Floyd zaprezentuje twórczość brytyjskiej legendy w wersji symfonicznej. Już 20 i 21 stycznia na scenie Cavatina Hall pojawi się spore przedsięwzięcie i niepowtarzalne wydarzenie na skalę światową!

Pink Floyd – kolejna ikona rodem z Wielkiej Brytanii

Niemal sześćdziesiąt lat temu grupa muzyków postanowiła opuścić dotychczasowe kapele i stworzyć coś wyjątkowego. Nikt nie przypuszczał wtedy, że rodzące się Pink Floyd staną w szeregu z The Beatles czy The Rolling Stones. David Gilmour i Roger Waters, czyli dwójka najbardziej znanych muzyków Floydów, zdefiniowała brytyjski rock na nowo. Już ich debiutancki album z 1967 roku pod tytułem The Piper at the Gates of Dawn odcisnął piętno na światowej muzyce, skupiając się na psychodelicznych i awangardowych brzmieniach.

Kolejne dekady przyniosły eksperymenty muzyczne. Gdyby nie poszukiwania muzyków, pewnie dzisiaj nie moglibyśmy śpiewać tak znanych przebojów jak: Money, Another Brick in the Wall, High Hopes, Wish You Were Here, Time. 15 albumów studyjnych, 3 krążki koncertowe, mnóstwo singli, miliony fanów, wielokrotne powroty do działalności – te dźwięki musicie usłyszeć na żywo!

Another Pink Floyd – z miłości do twórczości Floydów

Kilka lat po oficjalnym zakończeniu działalności Pink Floyd grupa entuzjastów ich muzyki postanowiła powołać tribute band. Aby oddać ten koncertowy vibe i dźwięki brytyjskiej kapeli, Another Pink Floyd odwzorowuje instrumenty, efekty, sample oryginalnego zespołu. Obecnie do zespołu należy kilka osób, w tym: wokalista, lider zespołu i klawiszowiec Andrzej Łakomy, wokalista Norman Power, gitarzyści: Michał Worgacz, Sebastian Kret, Jarosław Meus, Marcin Essen, perkusista Grzegorz Bauer, saksofonista Łukasz Płatek oraz chórzystki: Aneta Łakomy, Maja Winkler i Katarzyna Kubiczek. Formacja działa także w dwóch innych projektach: Another Queen i Another Bon Jovi. Każdy z muzyków gra w kilku zespołach, każdy również nagrywa muzykę autorską.

Do najbardziej charakterystycznych, choć z mniejszym sukcesem komercyjnym, albumów Floydów należy Animals. Wydana w 1976 roku płyta zawiera tylko pięć kompozycji, lecz jak to w przypadku Pink Floydów bywa, ich utwory sięgają kilkunastu minut. Muzyka z tego wydania, a także inne hity rockowej kapeli, zabrzmią już 20 i 21 stycznia podczas koncertu Another Pink Floyd.

Another Pink Floyd – z miłości do twórczości Floydów

Mark Raduli – mistrz gitary

Choć muzycznie rozpoczął jako absolwent szkoły muzycznej I i II stopnia w klasie perkusji, najbardziej znany jest ze swoim brzmień gitarowych. Najpierw edukował się w rodzinnym Kędzierzynie-Koźlu, by później kontynuować naukę w Opolu. Pierwsze kroki muzyczne stawiał w kapelach PEX 75 oraz Synteza PP. Później była współpraca z opolską rozgłośnią Polskiego Radia oraz zespołem Rebus. W 1982 roku trafił do zespołu Wanda i Banda, z którymi nagrał albumy: Banda i Wanda z 1984 roku oraz Mamy czas z 1985 roku. Na dłużej zagościł w Budce Suflera. Z nimi z kolei wydał kilka płyt:

  • Cisza z 1993 roku,
  • Budka w Operze. Live From Sopot ’94 z 1994 roku,
  • Noc z 1995 roku,
  • Nic nie boli, tak jak życie z 1997 roku,
  • Akustycznie z 1998 roku,
  • Bal wszystkich świętych z 2000 roku,
  • Live at Carnegie Hall z 2000 roku,
  • The Best Of… z 2002 roku,
  • Mokre oczy z 2002 roku.

W 1996 roku nagrał solowy album z autorskim materiałem pod tytułem Meksykański symbol szczęścia. Po skończeniu współpracy z Budką Suflera w 2003 roku, Marek Raduli aktywnie udzielał się w kilku kapelach: Squad, Funk dE Nite, Pi-eR-Dwa, Kwartet Zbigniewa Jakubka, Trio Krzysztofa Ścierańskiego, Carrantouhill, The Colors, Laboratorium. Jako gitarzysta współpracował także z: Anią Wyszkoni, zespołem Bajm, Tadeuszem Nalepą czy Grzegorzem Skawińskim.

Another Pink Floyd w wersji symfonicznej

Another Pink Floyd w wersji symfonicznej

Marek Raduli, Another Pink Floyd oraz towarzysząca muzykom orkiestra symfoniczna nie tylko postara się odtworzyć legendarne wykonania brytyjskiej kapeli, lecz także ma zamiar nadać wydarzeniu rozmach niczym na koncertach Hansa Zimmera. Ważnym elementem będzie również specjalnie przygotowana scenografia z wizualizacjami, efektami laserowymi i lampami.

Jak mówi sam Norman Power: Zagrać koncert rockowy z orkiestrą symfoniczną to marzenie każdego muzyka rockowego. Po takich zapowiedziach nie zostaje nam nic innego, jak czekać na oba koncerty! Do zobaczenia!

Historia czeskiej muzyki w wykonaniu Janáček Philharmonic Ostrava

Czeska orkiestra po raz kolejny zagra na scenie Cavatina Hall! Janáček Philharmonic Ostrava tym razem przedstawi kompozycje, które przeprowadzą nas przez meandry czeskiej muzyki klasycznej. Bedřic Smetana, Bihuslav Martinu i Antonín Dvořák – to właśnie ich arie, uwertury i symfonie zagoszczą w Cavatina Hall. Jak zabrzmi bohemistyczne dziedzictwo w interpretacji rodaków kompozytorów?

Trzecie spotkanie z Janáček Philharmonic Ostrava

Sezon jesienny z muzyką klasyczną w Cavatina Hall rozpoczął koncert Janáček Philharmonic Ostrava. 21 września na koncercie nazwanym Siódma Beethovenowska orkiestra odegrała kultowe kompozycje europejskich wirtuozów. Pod batutą Austriaka Andreasa Ottensamera i z gościnnym udziałem pianisty Kima Wona rozdźwięczały m.in. Uwertura Akademicka op. 80 Johannesa Brahmsa, koncert fortepianowy nr 2 A-dur Franciszka Liszta oraz VII Symfonia A-dur op. 92 Ludwiga van Beethovena.

10 listopada z kolei w ramach wystąpienia zatytułowanego Moser gra Szostakowiczapodziwialiśmy kunszt orkiestry przy utworach Mendelssohna, Szostakowicza czy Czajkowskiego. Tym razem pojawiły się takie kompozycje jak: Uwertura Koncertowa Hebrydy op. 26 Feliksa Mendelssohna, I koncert wiolonczelowy Es-dur op. 102 Dymitrija Szostakowicza oraz Symfonia nr 2 Piotra Czajkowskiego. Całość koncertu prowadził dyrygent Aplesh Chaunen, a gościnnie pojawił się wiolonczelista Johannes Moser.

Symfonia Nowego Świata, czyli Smetana i Dvořák w nowej interpretacji

Na trzecie spotkanie z muzyką klasyczną orkiestra Janáček Philharmonic Ostrava wybrała największych czeskich kompozytorów. Zabrzmią więc dzieła Bedřica Smetany, Bohuslava Martinu oraz Antonína Dvořáka. Na finałowym koncercie będziemy mieć okazję zobaczyć, jak zgranym zespołem są instrumentaliści. Dyrygować bowiem nimi będzie sam główny dyrygent, a zarazem dyrektor muzyczny Orkiestry Filharmonii – Vassily Sinaisky.

Na otwarcie koncertu zaplanowana jest uwertura opery Sprzedana narzeczona Bedřica Smetany. Ta farsa muzyczna stała się takim fenomenem globalnym, że częściej niż samą operę buffo, orkiestry podejmują się zagrania wyłącznie uwertury. I tak będzie w tym przypadku. Potpurri, czyli miszmasz, jaki był zarzucany samemu Smetanie, spowodował, że wykorzystanie motywów ludowych w tak podniosłych formach, jaką jest opera, stało się rozpoznawalnym chwytem czeskiej szkoły narodowej.

Natomiast ostatnią kompozycją, jaka pojawi się w ramach spotkań z muzyką Janáček Philharmonic Ostrava, będzie IX Symfonia e-moll op. 95 Antonína Dvořáka pod tytułem Z nowego świata. To właśnie w hołdzie temu utworowi zatytułowano ostatni koncert czeskiej orkiestry. Czteroczęściowe dzieło powstało w 1893 roku i jest najczęściej wykonywaną symfonią autorstwa Dvořáka.

Juliette Bohuslava Martinů – arcydzieło czeskiej opery

W 1927 roku francuski poeta i dramaturg Georges Neveux napisał sztukę Julia i klucz do snów. Kilka lat później historią zainteresował się Bohuslav Martinů, tworząc na kanwie tejże opowieści libretto. Tytułowa Juliette to femme fatale, której wszyscy pragną. Nieśmiały Michel marzy o spełnieniu uczuć, jednak trafia do miasteczka na granicy jawy i snu. Mieszkańcy nic nie pamiętają, Julietta widzi w nim utraconą miłość, a sam Michel nie wie, co jest prawdą, a co iluzją. Podczas wykonywania arii z opery Martinů czeskiej orkiestrze towarzyszyć będzie trójka wybitnych śpiewaków. Będą to:

  • Kateřina Kněžíkova – sopranistka, wcielająca się w tytułową Juliettę;
  • Richard Samek – tenor, odgrywający rolę Michela;
  • Jiří Hájek – bas-baryton, przyjmujący rolę Memory-Sellera, czyli handlarza wspomnieniami.

Trzecie, a zarazem ostatnie, widowisko przygotowane przez Janáček Philharmonic Ostrava odbędzie się 14 stycznia 2024 roku. Bilety na koncert znajdują się na stronie: https://cavatinahall.pl/events/janacek-philharmonic-ostrava/.

Improwizacje jazzowe sekstetu Marka Napiórkowskiego

Sześciu wirtuozów jazzu na jednej scenie! Napiórkowski, Miśkiewicz, Pierończyk, Tokaj, Kubiszyn i Dobrowolski – to szóstka jazzmanów, którzy znani są z działalności artystycznej w różnorakich formacjach. Tym razem wystąpią razem, by wspólnie improwizować. Czego możemy spodziewać się po ich występie?

Fusion, smooth i jazz – kilka gatunków, jeden koncert

Choć oficjalną historię jazzu wyznacza się na przełom XIX i XX wieku, gatunek ten ma wielowątkową i skomplikowaną tradycję. Obecnie można wymienić kilkadziesiąt stylów dzielonych na główne takie jak: cool, soul jazz, groove, big band jazz, swing, bop. Wchodząc głębiej w szczegóły da się jeszcze wyróżnić tak charakterystyczne brzmienia jak np. Gypsy jazz, third stream, ragtime, Bossa Nova, Dixieland, modal jazz czy western swing.

Fusion i smooth jazz to gatunki, zakres których reprezentują muzycy Marek Napiórkowski SEXTET. Wersja fusion lubi romansować z rockowymi inspiracjami, dzięki czemu w tej opcji jazzu możemy usłyszeć skrzypce, gitary basowe oraz instrumenty klawiszowe. Z kolei smooth jazz skupia się na mariażu z muzyką R&B. Jak połączyć rockowe brzmienia z rytmicznymi bitami rhytm and blues? Polscy jazzmani pokażą, że jest to możliwe!

Marek Napiórkowski – utytułowany gitarzysta jazzowy

Marek Napiórkowski to jeden z instrumentalistów, którego passa od kilkunastu lat trwa nieprzerwanie. Od 2005 roku zbiera niemal za każdy album nominację do Fryderyków, niejednokrotnie zdobywając statuetkę. Ponadto w plebiscycie Jazz TOP – Plebiscyt Jazz Forum regularnie zdobywa tytuł Gitarzysta Roku. Ukończył Akademię Muzyczną w Bydgoszczy (obecnie Uniwersytet Muzyczny w Bydgoszczy), gdzie obecnie wykłada oraz zdobył tytuł profesora.

Kunszt jego brzmień gitarowych doceniają również topowi polscy wokaliści i polskie wokalistki. Tworzył m.in. dla takich osobowości jak: Anna Dąbrowska, Anna Maria Jopek, Ania Szarmach, Monika Brodka, Dawid Podsiadło, Dorota Miśkiewicz, Henryk Miśkiewicz, Justyna Steczkowska, Katarzyna Groniec, Krystyna Prońko, Krzysztof Kiljański, Natalia Kukulska, Wojciech Gąsowski czy Wojciech Młynarski. Oprócz ogromnego wkładu w polski rynek muzyczny, komponuje sporo pod własnym szyldem. Spośród dyskografii solowej warto wyróżnić takie albumy jak:

  • NAP z 2005 roku,
  • Wolno z 2007 roku,
  • UP! Z 2013 roku,
  • Celluloid z 2015 roku,
  • Marek Napiórkowski Sextet – Trójka Live z 2016 roku,
  • WAW-NYC z 2017 roku,
  • Szukaj w snach z 2018 roku,
  • Hipokamp z 2019 roku,
  • Nocna cisza z 2020 roku,
  • Bejbis z 2022 roku,
  • String Theory z 2022 roku.

Marek Napiórkowski SEXTET, czyli szóstka uznanych polskich jazzmanów

Pomysłodawcą i osobą spajającą cały sekstet jest Marek Napiórkowski. Jednak kogo jeszcze artysta zaprosił do projektu? Kto tworzy formację? Są to:

  • Henryk Miśkiewicz – kompozytor, saksofonista i klarnecista. Tworzył tak legendarne projekty jak: Young Jazz Band, Sun Ship, Jazz Cariers, Big Band „Stodoła”, Henryk Miśkiewicz Quartet oraz Ptaszyn Wróblewski Sextet. Wielokrotny nominowany i laureat Fryderyków.
  • Adam Pierończyk – saksofonista tenorowy i altowy. Kompozytor muzyki do spektakli teatralnych. Również wielokrotny nominowany i zdobywca Fryderyków.
  • Michał Tokaj – pianista. Tworzy kwintet z Jaromírem Honzákiem. Współpracował z Agą Zaryan, Ewą Bem i Bennie’m Maupinem. Kilkukrotnie aureat i nominowany do Fryderyków.
  • Robert Kubiszyn – basista jazzowy, kontrabasista i producent. Koncertował z Grzegorzem Turnauem, Anną Marią Jopek oraz formacją Krzysztofa Cugowskiego
  • Paweł Dobrowolski – perkusista współpracujący z wieloma projektami muzycznymi takimi jak: Karimski Club, SBB, Laboratorium oraz wieloma gwiazdami na światowym poziomie.

W formacji Marek Napiórkowski SEXTET ekipa wydała dwa albumy. Pierwszy, UP! z 2013 roku zawierał dziewięć kompozycji. Dwudniowa sesja zaowocowała nie tylko nagraniem krążka, lecz także nominacją do nagrody Fryderyków w kategorii jazzowy album roku. Z kolei zapis koncertu, składającego się z sześciu utworów, w studiu Trójki – Program Trzeci Polskiego Radia zatytułowany Marek Napiórkowski Sextet – Trójka Live zdobył nominację w tej samej kategorii w 2017 roku.

O tym, jaka panuje między jazzmanami fuzja energii, przekonamy się już 11 stycznia. Bilety na wydarzenie dostępne są na: https://cavatinahall.pl/wydarzenia/marek-napiorkowski-sextet.

Gentleman muzyki – Matt Dusk w świątecznych utworach Franka Sinatry

Czarujący dżentelman, zabawny anegdociarz i utalentowany wokalista – te elementy składowe sprawiły, że Matta Duska kocha cała Polska. Kanadyjski piosenkarz od lat urzeka nas swoim głosem w reinterpretacjach jazzowych klasyków. Tym razem dal nam również przedsmak bożonarodzeniowej atmosfery.

Matt Dusk – świątecznie i jazzowo

Koncert rozpoczął zespół towarzyszący Mattowi Duskowi od utworu Happy Holiday. W kolejnych taktach mogliśmy poczuć, że panowie doskonale wiedzą, jak grać jazz i trafić do słuchaczy. Po tym instrumentalnym wstępie na scenę wbiegł sam wokalista. Radosne Jingle Bells to jedna z pierwszych piosenek po angielsku, której uczone są dzieci w szkole. I również zgromadzona publiczność mogła poczuć w sobie tę nieskrywaną młodzieńczą afirmację.

Matt Dusk także nawiązał do czasu dzieciństwa. Zachęcił słuchaczy do sięgnięcia po wspomnienia z pierwszych piosenek świątecznych, które usłyszeli w swoim życiu. Sam przywołał utwór wykonywany przez Binga Crosby’ego I dreaming of the White Christmas, który po raz pierwszy zasłyszał w dzieciństwie w kuchni dziadków. W kolejnych pieśniach pokazał nam, że jest mistrzem kreowania świątecznej atmosfery pachnącej piernikami, choinką i wszechobecnym cynamonem.

Matt Dusk – A Very Sinatra Christmas

Po Sleigh Ride, The most wonderful oraz Let It Snow przyszedł czas na następną falę wspomnień. Te przywołała w kanadyjskim piosenkarzu siedmioletnia córka. Podczas jednych ze świąt Bożego Narodzenia pomyliła teledysk Franka Sinatry z samym Mattem Duskiem, co tylko podkreśliło, jak mocno związana z ikoną jazzu jest twórczość samego wokalisty. Retrospekcja ta wprowadziła nas w kolejny utwór Have Yourself a Merry Little Christmas.

W 2016 roku z okazji narodzin córeczki Matt Dusk wydał świąteczny album. Na płycie Old School Yule! wystąpili polscy artyści tacy jak: Halina Mlynkova, Margaret oraz Rafał Brzozowski. Właśnie z ostatnim wokalista nagrał Santa Claus Is Comin’ to Town, którą również odśpiewał w Cavatina Hall. Ten set zakończony został utworem MarshmallowWorld. Pokazał nim tym samym, że anglosaskie przeżywanie świąt jest o wiele bardziej odmienne niż polskie. Skoczne, radosne i melodyjne utwory powodowały, że sam Matt Dusk tańczył niemal cały czas.

Jazzowi ulubieńcy Matta Duska

Podczas dzielenia się z publicznością przemyśleniami Matt Dusk przyznał, których twórców najbardziej ceni. Wśród nich znaleźli się m.in. Dean Martin, Nat King Cole, a także polski wokalista Kuba Badach. Two Shots of Happy, One Shot of Sad to kompozycja gitarzysty formacji U2 – Bono, która powstała w celu upamiętnienia samego Franka SinatryPo tak pięknym hołdzie nie mogło zabraknąć utworu samego Sinatry. I’ve Got You Under My Skin udowodniło, że Matt Dusk wie, jak kontynuować jazzowe dziedzictwo. Nie inaczej było z nostalgicznym Sway wykonywanym oryginalnie przez Deana Martina, innego idola Kanadyjczyka.

Let’s Hop on A Plane to pieśń z albumu Matta Duska JazzSetJazz, którego premiera odbyła się w 2018 roku. Tym krążkiem artysta porwał zgromadzonych słuchaczy (nie po raz pierwszy!) w sentymentalną podróż do lat 60. XX wieku. Podobnie stało się w sali Cavatina Hal. Mogliśmy niemal poczuć klimat tamtych czasów. Cry Me a River Franka Sinatry rozbrzmiało z całą mocą, kontynuując te nastrojowe wojaże, które zakończyło wspaniałe solo perkusisty.

Matt Dusk w hołdzie polskim artystom

Do wykonania That’s Life Matt Dusk zaprosił aż dwóch polskich wokalistów i jedną wokalistę. Kuba Badach, Andrzej Piaseczny i Natalia Kukulska towarzyszyli mu w nagraniu z 2021 roku. W Cavatina Hall artysta wyśpiewał utwór samodzielnie, lecz z równie wielką werwą. Z kolei The Christmas Song szczególnie zapisało się w pamięci słuchaczy. Matt Dusk pochwalił warunki akustyczne Cavatina Hall, a na dowód ich wybitności odśpiewał pieśń zupełnie a capella, by przejść do roztańczonego utworu Rockin Rudolph.

Aby podkreślić przywiązanie do Polski oraz polskich słuchaczy, Matt Dusk wymienił fenomenalnych polskich piosenkarzy i polskie piosenkarki, których szczególnie ceni. A są to: Margaret, Sanah czy wspomniany wcześniej Kuba Badach. Na wyjątkowe miejsce w sercu wokalisty zasługuje jednak Zbigniew Wodecki. My Way to kompozycja, którą Matt Dusk odśpiewał nie tylko w Cavatina Hall, ale też podczas koncertu poświęconemu temu wybitnemu instrumentaliście podczas Wodecki Twist Festival. Sam Wodecki skomponował polską wersję utworu Franka Sinatry pod tytułem Szczęście jest we mnie.

Od Nowego Jorku po Copacabanę

Wszyscy, którym myśleli, że tym nieco smutnym akcentem Matt Dusk zakończy koncert, mylili się. Po lirycznej i wspomnieniowej części wokalista postanowił powrócić na bis. Wtedy też zabrzmiała sztandarowa pieśń samego Franka Sinatry New York, New York. Po niej przyszedł czas na rozwibrowaną niczym ulice w Rio de Janeiro Copacabanę. Zachęcona przez wokalistę publiczność dłużej nie mogła czekać. Pląsom pod sceną nie było końca!

Debiutancki występ Matta Duska na deskach Cavatina Hall minął błyskawicznie. Mamy nadzieję, że równie szybko upłynie czas do następnego spotkania z kanadyjskim artystą!

Varius Manx & Kasia Stankiewicz – nie tylko świątecznie

Varius Manx to jeden z naczelnych zespołów przełomu wieków, którego przeboje potrafi zaśpiewać każdy z nas. Po kilku latach przerwy w działalności kapela wraca z nostalgiczną trasą koncertową, na której występuje także najbardziej znana wokalistka Varius Manx – Kasia Stankiewicz. Na specjalny koncert, który odbył się 9 grudnia, ekipa wybrała jednak nieco inny repertuar. W końcu: „Hej, ludzie, idą święta”!

Varius Manx & Kasia Stankiewicz – wersja świąteczna

Kolędy jednoznacznie kojarzą nam się z podniosłym charakterem, lecz także z niecierpliwym momentem oczekiwania na święta Bożego Narodzenia. Aby ten czas nieco umilić oraz przypomnieć, jak wspaniałe kompozycje na przestrzeni wieków zaserwowała nam polska historia, Varius Manx porwało nas w melancholijną wyprawę z pastorałkami w wersji polskiej oraz angielskiej.

Na inaugurującą koncert kompozycję zespół wybrał tytułową pieśń z tejże trasy koncertowej Hej, ludzie, idą święta. To autorskie dzieło Varius Manx, które od kilkunastu lat rozbrzmiewa w okołoświątecznym czasie we wszystkich stacjach radiowych. Po nim przyszedł czas na radosne pastorałki znane i małym, i dużym. Anioł pasterzom, Przybieżeli do Betlejem, Pójdźmy wszyscy do stajenki wybrzmiały jednak w zupełnie innych aranżacjach niż te, do których jesteśmy przyzwyczajeni.

A Cradle in Bethlehem to mniej znana polskiej publiczności piosenka świąteczna. Kompozycja datowana jest na 1952 rok, a jej interpretację wyśpiewywali tac wielcy artyści jak: Nat King Cole, Paul Anka czy Wynton Marsalis. Wysoki, a jednocześnie głęboki, głos Kasi Stankiewicz przypomniał wszystkim, jak wielką moc ma wokalistka. Z kolei o nieco bardziej taneczne brzmienie wszystkich pastorałek zadbał Sławomir Romanowski, perkusista Varius Manx. Te dwa elementy dały naprawdę energetyczną mieszkankę. Momentami wręcz ciężko było kontemplować muzykę bez podrygiwania nóżką. Kolejnymi zaskakującymi odsłonami dźwiękowymi były wykonania kolęd: Jezus malusieński, Najświętsza Panienka po świecie chodziła oraz Gdy śliczna panna.

Powrót do źródeł

Tego się nikt nie spodziewał! Kasia Stankiewicz od początku koncertu przyznawała, że ubolewa nad tym, iż polska kultura kojarzy kolędy z pełnym majestatu stanem. W końcu nadszedł moment koncertu, w którym mogła pokazać, za co pokochała ją cała Polska. Utwór Zamigotał świat był znaczącym w jej karierze. Dzięki wykonaniu tego hitu w programie Szansa na Sukces otrzymała posadę wokalistki Varius Manx w 1995 roku. Kompozycja pochodzi z albumu Elf z 1994 roku, który został nagrany wraz z ówczesną, a zarazem pierwszą, wokalistką grupy, Anitą Lipnicką. Popularności temu przebojowi dodało także użycie go na ścieżce dźwiękowej kultowego filmu lat 90. XX wieku, czyli Młode wilki w reżyserii Jarosława Żamojdy.

Po tak mocnym wstępie do twórczości Varius Manx i początków w zespole Kasi Stankiewicz, grupa przeniosła nas w jeszcze wcześniejsze lata działalności. Nie wszyscy jednak wiedzą, że zanim Robert Janson wpadł na pomysł tytułowania albumów trzyliterowym wyrazem rozpoczynającym się od litery „E”, pojawiły się inne krążki. The Beginning oraz The New Shape to dwa romansujące z jazzowo-bluesowymi improwizacjami płyty Varius Manx z początku lat 90. XX wieku, kiedy to do kapeli należeli wyłącznie ich założyciele: wspomniany Janson odpowiedzialny za sekcję gitarową i śpiew oraz bracia Michał oraz Paweł Marciniak, grający odpowiednio na gitarze i perkusji. Cóż to był za jazzowy set!

Kasia Stankiewicz – energetyzujący głos o niepowtarzalnej skali

Piosenka księżycowa wypromowała Anitę Lipnicką, pierwszą wokalistkę Varius Manx. Po dwóch latach działalności z zespołem postanowiła opuścić grupę, a na jej miejsce wskoczyła wyłoniona w talent show Kasia Stankiewicz. Z utworem pochodzącym z albumu Emu z 1993 roku równie dobrze jak Lipnicka radzi sobie sama Stankiewicz, udowadniając, że skala jej głosu nie ma granic. Własną, nieco wolniejszą, interpretację Piosenki księżycowej wokalistka pokazała na albumie Ent z 2018 roku.

Podobne obserwacje można wykonać podczas wykonywania Ruchomych piasków. Choć utwór nigdy nie pojawił się na oficjalnych nagraniach Varius Manx, Kasia Stankiewicz zyskała kolejne grono fanów po wyśpiewaniu tejże kompozycji na ścieżce dźwiękowej innego ikonicznego obrazu lat 90. XX wieku. Nocne graffiti w reżyserii Macieja Dutkiewicza otrzymało piękną oprawę muzyczną, za którą odpowiadał sam Robert Janson. Powracając w magiczną atmosferę Bożego Narodzenia, zespół pożegnał się nową wersją kolędy Wśród nocnej ciszy.

Sen, noc i podniebny orzeł

A przynajmniej tak się wszystkim wydawało! Na pierwszy bis (o tak, był i drugi!) Varius Manx wybrało aż trzy utwory. Ten sen to pieśń z albumu Ego z 1996 roku, który był jednocześnie pierwszym oficjalnym nagraniem kapeli wspólnie z Kasią Stankiewicz. Przebój Pocałuj noc z krążka Elf z 1995 roku porwał publiczność do tańca. Również na płycie Ego znalazł się hit Orła cień, który po niemal trzydziestu latach brzmi nadal tak samo cudownie w wykonaniu Kasi StankiewiczUtwór ten na stałe przypisał w skojarzeniach słuchaczy wokalistkę do zespołu Varius Manx jako tę, na której powrót czekali wszyscy.

Pomimo upływu niemal trzydziestu lat i wieloletniej przerwie we współpracy Kasi Stankiewicz z Varius Manx widać, że artyści znaleźli wspólny vibe. Gdy w 2015 roku wokalistka przyjęła zaproszenie na koncert upamiętniający dwudziestopięciolecie zespołu, nikt się nie spodziewał, że historia zatoczy koło. Panowie z kapeli oraz piosenkarka nie tylko wyruszyli w jubileuszową trasę koncertową w 2016 roku, lecz także wydali album Ent w 2018 roku. Od kilku lat Varius Manx ponownie łączone jest z Kasią Stankiewicz, choć na plakatach widnieją jako dwa osobne byty. Podczas drugiego bisu artyści wspólnie wykonali kompozycję Wstyd z albumu Elf z 1994 roku, żegnając się (tym razem już ostatecznie). Życzymy Varius Manx jak najszybszego powrotu na naszą scenę z jeszcze większą dawką humoru, energii i pięknych emocji!

Rock łączący ludzi i pokolenia – Piotr Cugowski na scenie z Małgorzatą Ostrowską

Jednego serca, Jaskółka, Biały krzyż czy Nie proszę o więcej to kilka utworów, które w aranżacji Piotra Cugowskiego zapadły w pamięć słuchaczy bardziej niż ich oryginały. Od kilku lat jednak wokalista ma na koncie nie tylko brawurowe wykonania coverów, ale i własne kompozycje kwalifikujące się w zakres przebojów. Przeczytajcie i zobaczcie więc, jak było na koncercie Piotra Cugowskiego z gościnnym udziałem Małgorzaty Ostrowskiej 8 grudnia!

(Nie)skończone obchody jubileuszu

W 2019 roku Piotr Cugowski świętował czterdzieste urodziny. Z tej okazji zaplanowana była trasa koncertowa promująca debiutancki album solowy artysty. Niestety, jak wszyscy pamiętamy, zbliżająca się szybkim krokiem pandemia spowodowała zaprzestanie organizowania jakichkolwiek wydarzeń. Nic jednak straconego, bowiem wokalista zapowiedział, że rok 2023 jest okazją do świętowania „dwóch krzesełek”, czyli 44 urodzin piosenkarza.

Koncert rozpoczął utwór Niepisane. Pochodząca z albumu Zmienić zdarzeń bieg z 2013 roku kompozycja to dzieło Jana Borysewicza, znanego publiczności z kapeli Lady Pank. Tę płytę Piotr nagrał wraz ze swoim bratem Wojciechem Cugowskim, z którym przez ponad dwadzieścia lat tworzył w kilku formacjach. Najbardziej rozpoznawali byli dzięki zespołowi Bracia, który na ten moment oficjalnie zawiesił działalność.

Solo, covery i znane przeboje Piotra Cugowskiego

Choć Piotr Cugowski jest rozpoznawalnym głosem na polskim rynku muzycznym, dopiero w 2019 roku wydał solowy album zatytułowany po prostu 40. Z tego też krążka pochodziła kolejna pieśń Kto nie kochał to jedna z balladowych odsłon możliwości artysty. Po niej wokalista zapowiedział nowy utwór pod tytułem Syzyf. Ten z kolei zwiastował najnowszy album, którego premierę Piotr Cugowski zaplanował na 2024 rok.

Missing Every Moment to utwór znany wszystkim fanom Eurowizji. Na konkurs piosenki europejskiej bracia Cugowscy zaproponowali pieśń pochodzącą z ich minialbumu wydanego w 2003 roku. I właśnie podczas koncertu w Cavatina Hall z okazji dwudziestolecia powstania kompozycji przenieśliśmy się w nostalgiczną podróż przez wszystkie odmiany rocka. Po tym wspomnieniowym kawałku Borys Sawaszkiewicz odpowiedzialny zarówno za instrumenty klawiszowe, jak i wokal wspierający przedstawił swoją interpretację hitu Land of confusion brytyjskiej grupy Genesis. Przebój doczekał się wielu coverów – w wersji metalowej wykonały ją kapele Disturbed czy In Flames, z kolei w spokojniejszej odsłonie – norweska grupa kobieca Katzenjammer. W Cavatina Hall otrzymaliśmy ją w jeszcze innym wydaniu.

Bać się rocka? Nigdy!

Latarnik to singiel, który od kilku tygodni dostępny jest w serwisach streamingowych i na kanałach Piotra Cugowskiego. Pieśń ta również pojawi się na zapowiadanej drugiej płycie solowej wokalisty. Debiutancki album duetu Braci Cugowskich miał premierę w 2005 roku. Jego klimat idealnie odnalazł się wśród słuchaczy rocka. A i takich w Cavatina Hall nie zabrakło. Machina przypomniała nam o tym, że Piotr Cugowski ma nadal w sobie zadziornego pazura. Sam wokalista zagrał kilka partii na tamburynie, po części solowej klawiszy przeszliśmy niemal wszystkie gatunki muzyczne – od hard rocka, w muzykę taneczną, po bluesowe brzmienia.

Solową partię gitarową odegrał kierownik muzyczny projektu Piotra Cugowskiego – Jarosław Chilkiewicz, za co (oraz nieodległe urodziny) otrzymał wyśpiewane Sto lat! z gardeł publiczności i zespołu. Dywagacje o przebiegu imprezy urodzinowej doprowadziły nas do utworu Daj mi żyć z debiutanckiego albumu wokalisty. Do tejże pieśni zaangażowani byli naczelni rockmeni polskiej sceny – za tekst odpowiadał sam Tomasz Organek, a muzykę skomponował wspomniany wcześniej Jan Borysewicz z Lady Pank.

Oczekiwane i nieoczekiwane duety z Piotrem Cugowskim

Simply the Best to jeden z ikonicznych utworów, wręcz hymnów, po który sięgają różni wokaliści. Piotr Cugowski do swojej interpretacji zaprosił Małgorzatę Ostrowską. Wokalistka znana z formacji Lombard od wielu lat tworzy również samodzielnie, angażując się w różne projekty muzyczne. Chętnie więc przyjęła propozycję Cugowskiego. Podczas pochodzącej z 1988 roku kompozycji mogliśmy posłuchać, jak dwa pokolenia rocka wspaniale radzą sobie z dźwiękami, głosem i współistnieniem na scenie.

Kolejny duet zaskoczył nas wszystkich. Piotr Cugowski, zapowiadając następny utwór, przyznał, że stał się z dnia na dzień przebojem. Tym samym uważa, że hit ten należy tak samo do publiczności, jak i do niego. Wyłowiona z widowni pani Justyna razem z wokalistą wykonała utwór Nad przepaścią z płyty Braci Zmienić zdarzeń bieg z 2013 roku. Niebanalny wpływ na tę kompozycję miała sama Edyta Bartosiewicz, która nie tylko napisała jej tekst, lecz także wyśpiewała w oryginale partię chóralną. Kontynuując balladowe poszukiwania w nowych aranżacjach dotarliśmy do utworu Za szkłem z płyty Braci Zapamiętaj z 2009 roku.

Chmury, pingwiny i wiara

Rockowy Samosąd z debiutanckiej płyty 40 przypomniał, za co pokochaliśmy Piotra Cugowskiego. Rockowy pazur niósł się długo echem. Po nim w hipnotyzujący trans zabrała nas pieśń Po drugiej stronie chmur ze wspomnianego już krążka Zmienić zdarzeń bieg. Z tego samego albumu pochodzi zamykająca koncert kompozycja To jest mój dzień, podczas którego w świat solowej wersji gitary basowej zabrał nas Wojciech Karel.

To jednak nie koniec! Po entuzjastycznych oklaskach na bis ukazali się nam Piotr Cugowski z towarzyszącą mu Małgorzatą Ostrowską. Taniec pingwina na szkle to jeden z mniej znanych utworów z kultowego albumu formacji Lombard, czyli z albumu Śmierć dyskotece! z 1983 roku. Wokalistka kilkanaście lat po odejściu z zespołu nagrała własną wersję w nowym aranżu, którą umieściła na solowej płycie Instynkt z 2001 roku i taką też zaprezentowała wraz z Piotrem Cugowskim. Drugą kompozycją było wykonanie również w nietypowej aranżacji przeboju Wierzę w lepszy świat z płyty Braci Zmienić zdarzeń bieg z 2013 roku. Wraz z artystami publiczność wyśpiewywała kilkukrotnie refren. Tym pozytywnym akcentem zakończyliśmy rockowe poszukiwania. I czekamy na więcej!

Anna Rusowicz – rockandrollowa dusza w Cavatina Hall

Artystka eksplorująca. Od skocznego big-bitu, przez hippisowskie manifesty, po romantyczne ballady – repertuar wokalny Anny Rusowicz jest bogaty. Koncertem w Cavatina Hall wokalistka rozpoczyna świętowanie urodzin oraz promowanie nowego albumu. Co jeszcze czeka nad podczas tego wydarzenia?

Bigbit, czyli polska wersja młodzieńczego rockowego buntu

Lata 60. XX wieku to barwna dekada w polskiej historii. Strajki, demonstracje, bunty – to tylko pokłosie działań, które wprowadzała władza. W 1959 roku założony został zespół Rhytm and Blues. 24 marca 1959 roku odbył się ich pierwszy koncert, który z czasem stał się symbolem rock and rolla w peerelowskiej rzeczywistości. Franciszek Walicki, kierownik artystyczny i lider kapeli, wspomina, że koncert w gdańskim klubie Rudy Kot był pełen braw, sala wypełniona była po brzegi, a młoda krew była żądna kolejnych akordów. Do składu zespołu Rhytm and Blues należeli m.in.

  • Leszek Bogdanowicz – gitarzysta,
  • Leonard Szymański – kontrabasista,
  • Andrzej Sułocki – fortepian,
  • Edward Malicki – perskusita,
  • Jan Kirsznik – saksofon tenorowy,
  • Wokaliści: Bogusław Wyrobek, Marek Tarnowski, Michaj Burano.

To również czasy, kiedy poważni krytycy muzyczni nazywali rock and rolla muzyką niepoważną, miałką i prymitywną. Wkrótce po ogłoszeniu zakazu nadanego przez władzę dotyczącego organizacji większych koncertów niż 400 osób, na zgliszczach Rhytm and Blues powstała nowa kapela – Czerwono-Czarni – również założona przez Franciszka Walickiego. To także on powołał do istnienia termin „big-bit”, przedstawianego inaczej jako „muzykę mocnego uderzenia”. Kraje bloku wschodniego nie mogły pozwolić na stosowanie nieczystego terminu „rock and roll”, stąd też powstała spolszczona wersja wielkiego bitu, czyli „big beatu”.

Ada Rusowicz & Wojciech Korda – rodzice utalentowanej artystki

W 1962 roku Franciszek Walicki stworzył kolejną formację, nazwaną Niebiesko-Czarni. Zespół kontynuował big-bitowe tradycje. Ich utwory były połączeniem kilku podgatunków beatu, czyli: rock and roll, rhythm and blues, madisona oraz twista. Polska wersja lat 60. XX wieku była połączeniem popu i rocka. W takiej też konwencji właśnie komponowała i występowała grupa Niebiesko-Czarni.
To w tym zespole zeszły się drogi zarówno artystyczne, jak i prywatne dwójki wokalistów – Ady Rusowicz oraz Wojciecha Kordy. Ada już w 1963 roku zdobyła pierwsze liczące się wyróżnienie na Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie. Pięć lat później okrzyknięto ją najpopularniejszą wokalistką roku. Do Niebiesko-Czarnych dostała się, gdy Czesław Niemen rozwiązał sekcję chórków w swoim projekcie artystycznym.

Tam też zawiązała się głębsza relacja wokalistki z Wojciechem Kordą. Po opuszczeniu formacji przez Niemena, liderem Niebiesko-Czarnych został właśnie Korda. Do samego zespołu należał przez 12 lat, koncertował na całym świecie i nagrywał albumy. Gdy Ada podjęła decyzję o porzuceniu życia artystycznego, kontynuował karierę, czego efektem są m.in. takie płyty jak: Masz u mnie plus z 1980 roku czy Radości i smutki z 1991 roku.

Ania Rusowicz – artystyczne dziedzictwo

Po rozwiązaniu zespołu Niebiesko-Czarni para wokalistów stworzyła własną formację artystyczną. Przez kilka lat występowali jako duet Ada i Korda & Horda. W 1980 roku Ada Rusowicz przerwała karierę muzyczną na rzecz rodziny. Niestety familijną sielankę przerwał nieszczęśliwy wypadek Ady i Wojciecha, z którego przeżył wyłącznie wokalista. Owocem małżeństwa Rusowicz i Kordy była dwójka dzieci – Bartłomiej oraz Anna.

Ania Rusowicz przez kilka lat pełniła funkcję wokalistki zespołu Dezire. Podczas tej współpracy nagrała z kapelą album Pięć smaków z 2005 roku. W kolejnych latach była również wokalistką zespołu IKA, w którym tworzyła wspólnie z ówczesnym partnerem, Hubertem Gasiulem oraz w kapeli niXes – grającym w klimacie neo hippie, do którego także należał Gasiul oraz Kuba Galiński. Wspólnie wydali krążek niXes w 2017 roku.

W poszukiwaniu własnej drogi muzycznej

Aby kontynuować oraz jednocześnie zrozumieć rodzinne dziedzictwo, Ania Rusowicz postawiła na solową karierę. Debiutancki album nazwała po prostu Mój big-bit. Dynamiczne, barwne i skoczne lata 60. XX wieku przypadły do serca zarówno starszej publiczności pamiętającej czasy Niebiesko-Czarnych, jak i jej młodej części, która doceniła album za jego eklektyczność.

Krytycy nagrodzili tę płytę aż czterema nagrodami Fryderyków: za album roku, wokalistkę roku, produkcję roku oraz debiut roku. Na albumie znalazło się sześć utworów z repertuaru zespołu rodziców, czyli Niebiesko-Czarnych i sześć kompozycji autorstwa samej Ani Rusowicz.

Anna, nie Ania – premierowy album Anny Rusowicz

Ania Rusowicz, bo pod takimi danymi ukazały się kolejne albumy, skomponowała jeszcze trzy wydawnictwa. W 2013 roku ukazał się krążek Genesis, trzy lata później – Retronarodzenie, a w 2019 roku pojawiła się płyta Przebudzenie. 2023 rok to przełomowa data w życiu artystki. Z okazji czterdziestych urodzin zaprasza nas w podróż podsumowującą jej dotychczasowe życie prywatne, uczuciowe i estradowe.

Podczas koncertu 19 listopada na scenie Cavatina Hall Anna Rusowicz zaprezentuje nieopublikowane jeszcze utwory. Premiera piątej solowej płyty artystki zaplanowana jest na wiosnę 2024 roku. Jednak już teraz możemy dać się porwać w tę wyjątkową podróż po big-bicie, znanych przebojach i nieznanych przestrzeniach.

Bilety na koncert Anny Rusowicz dostępne są na: https://cavatinahall.pl/wydarzenia/anna-rusowicz.